Światowe media komentują rezultaty środowego spotkania prezydentów Rosji i Stanów Zjednoczonych w Genewie.

Rosyjska prasa zgodnie uznała po środowym spotkaniu Władimira Putina z Joem Bidenem, że przełomu – zgodnie z oczekiwaniami – Genewa nie przyniosła, ale też Kreml nic nie stracił. Ukraińcy z kolei zwracają uwagę, że tuż po szczycie prezydentów Rosji i Stanów Zjednoczonych Waszyngton miał wstrzymać pomoc wojskową dla Kijowa wartą 100 mln dol., doszukując się związku przyczynowo-skutkowego w tej sferze. Biały Dom zdementował jednak te informacje.
– Pomysł, że mielibyśmy wstrzymać wsparcie dla Ukrainy w dziedzinie bezpieczeństwa, to nonsens. Raptem w zeszłym tygodniu, w przededniu szczytu USA–Rosja, przekazaliśmy pakiet wsparcia w tej dziedzinie wart 150 mln dol., włącznie z bronią śmiercionośną. Jak powiedział prezydent Biden bezpośrednio prezydentowi Putinowi, nasze wsparcie dla ukraińskiej suwerenności i integralności terytorialnej pozostaje niezachwiane – oświadczyła w piątek rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki. O tym, że taka pomoc została wstrzymana, informował wcześniej tego dnia portal Politico.com, powołując się na cztery niezależne źródła. Miałby to być efekt spotkania Bidena z Putinem oraz dezeskalacji sytuacji na ukraińskiej granicy, na którą Rosjanie w kwietniu ściągali dodatkowe siły wojskowe, sugerując w ten sposób możliwość inwazji.
Amerykanie liczą też na wypracowanie modus vivendi w cyberprzestrzeni. Putin dostał od Bidena listę 16 sfer, w których obie strony miałyby się powstrzymać od cyberataków. Według Bloomberga na liście znalazły się m.in. przemysł zbrojeniowy, energetyka i instytucje finansowe. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow zapowiedział w Echu Moskwy, że niebawem zostanie uruchomiony specjalny mechanizm konsultacji na ten temat. Przekazanie listy wzbudziło mieszane uczucia za Atlantykiem. „Zwrócenie Putinowi uwagi na tę listę zwraca również na nią uwagę rosyjskich hakerów” – zauważył Holman Jenkins, publicysta „The Wall Street Journal”. Moskwa kategorycznie odmówiła za to jakichkolwiek rozmów o Białorusi, dając do zrozumienia, że uważa ten kraj za część własnej strefy wpływów. Ostrzegła też Zachód przed przyjmowaniem Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Pieskow powiedział, że byłoby to przekroczenie czerwonej linii w relacjach rosyjsko-zachodnich.
Powodów do zadowolenia mogą nie mieć też amerykańscy sojusznicy na Bliskim Wschodzie. „The Wall Street Journal” podał, że po wycofaniu sił US Army z Afganistanu Waszyngton wycofa też około ośmiu baterii Patriot z Arabii Saudyjskiej, Iraku, Jordanii i Kuwejtu. Mają się one bardziej przydać Amerykanom w powstrzymywaniu Chin i Rosji w innych częściach świata. Reuters relacjonuje z kolei, że Bidenowi i Putinowi nie udało się osiągnąć żadnego kompromisu w sprawie Syrii. Waszyngton liczył, że Moskwa się zgodzi na przedłużenie – z błogosławieństwem Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych – funkcjonowania przejścia granicznego z Turcją w Bab al-Hawa, przez które zaopatrują się mieszkańcy terenów kontrolowanych przez syryjską zbrojną opozycję. I to pomimo, że w geście dobrej woli Biały Dom skreślił z listy sankcyjnej Samira Fauza, syryjskiego milionera utrzymującego bliskie relacje ze wspieranym przez Rosję prezydentem Baszarem al-Asadem.
Jednym z niewielu konkretnych kroków uzgodnionych w Genewie jest wzajemny powrót ambasadorów. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa powiedziała, że szef rosyjskiej placówki w Waszyngtonie wróci do USA już w tym tygodniu. „Putin w oczywisty sposób wygrał na spotkaniu z Bidenem. A przynajmniej nikt nie zdołał pokazać, w którym punkcie przegrał albo przynajmniej pogorszył swoje położenie” – napisała w redakcyjnym komentarzu „Niezawisimaja gazieta”. „Putin pojechał do Genewy, nie mając nic do stracenia, i wrócił do domu z niemal wszystkim, co chciał. Szczyt ukazał go jako lidera jednego z dwóch światowych supermocarstw nuklearnych, bez którego nie może być mowy o bezpieczeństwie świata” – skomentował Robyn Dixon na łamach „The Washington Post”, mimo że – jak zastrzega – trudno mówić o resecie. „Dla Moskwy nie będzie resetu, dopóki obowiązują sankcje, ale rozmowy przynajmniej wprowadziły jasność co do wzajemnych oczekiwań” – czytamy.
Tymczasem do rozmów z Putinem wezwała Europę kanclerz Niemiec Angela Merkel. – Rosja jest dla nas wielkim wyzwaniem, ale też wielkim sąsiadem. Jeśli chcemy bezpieczeństwa i stabilności w Unii Europejskiej, powinniśmy pozostawać w dialogu z Rosją, jakkolwiek trudny by on był – powiedziała odchodząca w tym roku z polityki szefowa niemieckiego rządu przed piątkowym spotkaniem z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. – Skoro prezydent USA Joe Biden spotyka się z Władimirem Putinem jako prezydentem Rosji i prowadzi bardzo otwarty dialog, mamy przynajmniej usprawiedliwienie, że to samo robimy po stronie europejskiej – dodała. Macron zgodził się z tą opinią, wzywając jednocześnie, by Unia wypracowała wspólne stanowisko w sprawie polityki wobec Moskwy.