Władze potępiły list żołnierzy, w którym oskarżają oni państwo o „ustępstwa na rzecz islamistów”.
Władze potępiły list żołnierzy, w którym oskarżają oni państwo o „ustępstwa na rzecz islamistów”.
To już drugie pismo skierowane przez wojskowych do francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona. Pod pierwszym listem opublikowanym przed miesiącem podpisało się 20 emerytowanych generałów. Tym razem sygnatariusze listu są anonimowi, a podpisy zbierane w internecie. Według prawicowego magazynu „Valeurs actuelles”, który w niedzielę zamieścił pismo na swojej stronie internetowej, do wczoraj podpisało się pod nim 230 tys. osób. Inne media podkreślają, że ich tożsamości nie da się potwierdzić.
Autorzy listu piszą o sobie jako o młodszym pokoleniu żołnierzy zaangażowanych w misje w Afganistanie, Mali i Republice Środkowoafrykańskiej. – Niektórzy z nas stracili tam swoich towarzyszy. Poświęcili życie zniszczeniu islamizmu, przed którym wy ustępujecie na naszej ziemi – zwrócili się do prezydenta i innych przedstawicieli władz. Żołnierze widzą we francuskich miastach i wsiach przemoc, która – jak ostrzegają – może doprowadzić do wojny domowej. Autorzy nie chcą ujawnić nazwisk ze względu na konsekwencje zapowiadane już po poprzednim piśmie, kiedy minister obrony Florence Parly zapowiedziała kary dla wszystkich czynnych żołnierzy, którzy je poparli.
„Walczyli dla was po to, żebyście mogli uczynić z Francji upadłe państwo?” – pytają w niedzielnym liście żołnierze. Rząd potępił także drugi list. Premier Jean Castex nazwał go „politycznym manewrem” radykalnej prawicy. W jego ocenie interwencja armii w politykę godzi w republikańskie zasady. Inicjatywa może natomiast sprzyjać liderce prawicowego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, która z dużym prawdopodobieństwem zmierzy się z Macronem w drugiej turze zbliżających się wyborów prezydenckich.
Rząd w ostatnich miesiącach zaproponował prawo wymierzone w – jak to określił prezydent – „islamski separatyzm”, a celem zmian ma być ochrona świeckich wartości republiki. Projekt wprowadza większą kontrolę nauczania poza systemem oświaty, które ma uniemożliwić rozpowszechnianie radykalnych idei w meczetach. Propozycja została odebrana jako próba przekonania do siebie przez ubiegającego się o reelekcję prezydenta elektoratu Le Pen. Antyislamski zwrot Macrona jest z kolei krytykowany przez środowiska lewicowe i liberalne w kraju i za granicą.
Pozostaje pytanie, na ile oba pisma odzwierciedlają nastroje panujące we francuskiej armii. Paryski korespondent BBC Hugh Schofield napisał, że nie byłby zaskoczony, gdyby się okazało, że zaniepokojenie przemocą, narkotykami i islamem było wśród francuskich żołnierzy powszechne. Precedensem jest natomiast to, że mundurowi zdecydowali się na przekroczenie granicy między służbą a polityką, by sformułować żądania wobec przedstawicieli władz politycznych.
Pozostało
79%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama