Chociaż partia Borisowa wygrała wybory, będzie miała ogromny problem z utrzymaniem władzy. Premier wezwał do utworzenia rządu technicznego, który działałby do końca roku

W niedzielnych wyborach parlamentarnych rządząca Bułgarią partia GERB zdobyła 26 proc. głosów – wynika z danych podanych w poniedziałek po podliczeniu głosów z 81 proc. lokali wyborczych. W efekcie centroprawicowe ugrupowanie Bojka Borisowa pozostanie największą partią w parlamencie, ale jej stan posiadania znacznie się skurczy. A to oznacza, że rządzący z krótkimi przerwami od 2009 r. GERB może stracić władzę. Wszystko za sprawą ugrupowania Jest Taki Lud (ITN) założonego przez piosenkarza Sławiego Trifonowa.
Według cząstkowych danych nowa antyestablishmentowa partia z wynikiem 18 proc. niespodziewanie wyprzedziła w niedzielnych wyborach opozycyjną Bułgarską Partię Socjalistyczną (BSP), której wstępne wyniki dają trzecie miejsce z poparciem 15 proc. wyborców. Trifonow założył swój ruch tuż przed wybuchem skandalu korupcyjnego z udziałem szefa rządu, który w zeszłym roku doprowadził do wielomiesięcznych protestów. Showman na długo przed protestami krytykował rząd we własnym, popularnym programie telewizyjnym. ITN odrzuca możliwość koalicji z Borisowem i socjalistami. – To produkt dla każdego. Trifonow jest przeciw status quo, przeciw systemowi – mówił sofijskiej gazecie „Trud” politolog Dimityr Ganew. – Takie partie pojawiają się przed każdymi wyborami. Ich problem polega na tym, że jeśli nie wezmą pełni władzy, muszą pozostać w opozycji, by nie zbankrutować politycznie. Jeśli Trifonow w jakiejkolwiek formie wejdzie do obozu rządzącego, skończy się to silnym ciosem dla poparcia jego ugrupowania – dodawał.
Do parlamentu z 5-proc. poparciem dostała się też inna antysystemowa lista Powstań! Precz z Mafią!, której przywódcy wykluczyli sojusze z GERB i BSP. Poza nimi mandaty z 10-proc. poparciem zdobyli liberałowie z Demokratycznej Bułgarii i reprezentujący mniejszość turecką Ruch na rzecz Praw i Swobód. Z parlamentu wypadli sprzymierzeni z Borisowem nacjonaliści. W efekcie GERB i liderka socjalistów Kornelija Ninowa nie mają gdzie szukać większości do zbudowania koalicji. Kolejni politycy BSP, którzy nie spodziewali się, że ITN zepchnie ich na trzecie miejsce, wzywają szefową do dymisji. Premier zaś próbuje grać kartą europejską. W niedzielę zaapelował do przywódców innych stronnictw o utworzenie rządu technicznego na czas rozdysponowywania unijnych pieniędzy z funduszu odbudowy. Gabinet miałby działać do końca roku i dać gwarancję, że Sofia poradzi sobie z tegorocznymi wyzwaniami, wśród których jest także akcja szczepionkowa. Kraj jest pod tym względem na szarym końcu wśród państw UE. Co najmniej jedną dawkę szczepionki przeciw COVID-19 wstrzyknięto 5,8 proc. Bułgarów przy średniej unijnej wynoszącej 12,6 proc.
Bułgaria ma otrzymać z funduszu odbudowy 10,4 mld euro, co stanowi 17 proc. jej PKB (6,3 mld euro to pomoc bezzwrotna, a 4,1 mld euro będą dostępne w formie korzystnych pożyczek). Do tego dochodzą tradycyjne środki z polityki spójności o wartości 11,1 mld euro do wydania w ciągu najbliższych siedmiu lat. Sofia była jedną z pierwszych stolic, które ratyfikowały decyzję umożliwiającą powołanie tego bezprecedensowego pakietu ratunkowego w UE. Komisja Europejska nie była jednak w pełni zadowolona z przygotowanego przez rząd Borisowa planu odbudowy, ale jego gabinet zdążył wysłać poprawioną wersję. Opozycja oskarżała rząd GERB, że nie jest w stanie właściwie zarządzać inwestycjami. Polityczne elity są podejrzewane o nadużywanie europejskiego finansowania. Według Transparency International Bułgaria to najbardziej skorumpowany kraj UE. ©℗