Największe związki zawodowe w Belgii zorganizowały w poniedziałek strajk generalny. Oznacza to poważne utrudnienia w transporcie publicznym, handlu i na poczcie. Protestujący domagają się większych podwyżek wynagrodzeń.

Zakłócenia na kolei zaczęły się już w niedzielę wieczorem. W poniedziałek na trasy wyjedzie około połowy pociągów.

Spółki obsługujące transport publiczny w Brukseli i Flandrii przewidują "poważne trudności" i radzą użytkownikom, aby znaleźli alternatywne środki przemieszczania się, "jeśli to w ogóle możliwe".

W Walonii do strajku dołączyli pracownicy sektora metalowego i tekstylnego - około 400 przedsiębiorstw pozostanie zamkniętych.

Strona związkowa zapowiedziała również, że nie da się zrobić zakupów w niektórych sklepach sieci handlowych Carrefour, Delhaize, Lidl, czy Colruyt. Zamknięta jest też część placówek pocztowych.

Pracownicy szpitali, choć popierają postulaty związków zawodowych, to ograniczą się do akcji symbolicznych, żeby nie zakłócać funkcjonowania placówek medycznych w krytycznym okresie. Podobnie jak pracownicy centrów szczepień. Do pracy w poniedziałek nie przyszli jednak niektórzy pracownicy fabryki szczepionek Pfizer w Puurs.

Strajk jest konsekwencją zerwania rozmów między związkami zawodowymi a pracodawcami na temat podwyżek płac, jakich pracownicy mogą spodziewać się w ciągu najbliższych dwóch lat.