Po skazaniu dwóch reporterek pracujących dla telewizji Biełsat, ruszył proces kolejnej dziennikarki oraz lekarza pogotowia ratunkowego.

Władze w Mińsku mszczą się na ludziach, którzy interesują się śmiertelnymi ofiarami trwających od wiosny 2020 r. protestów przeciw niemal 27-letnim już rządom Alaksandra Łukaszenki. W piątek ruszył w Mińsku proces dziennikarki portalu Tut.by Kaciaryny Barysiewicz i lekarza pogotowia Arcioma Sarokina. Oskarżeni odpowiadają za zdradę tajemnicy lekarskiej. Ich wina polega na obaleniu kłamstwa państwowej propagandy, która twierdziła, że Raman Bandarenka, pobity na śmierć przez prorządową bojówkę, w chwili śmierci był pijany. Barysiewicz ujawniła w Tut.by, że badanie krwi wykazało zero promili. Państwo chce ukarać ją i lekarza, który miał być źródłem przecieku. W skład bojówki, która pobiła Bandarenkę, wchodził Dzmitryj Baskau, szef Federacji Hokeja Republiki Białorusi, co było jednym z powodów pozbawienia Białorusi prawa do organizacji tegorocznych mistrzostw świata w hokeju na lodzie. Imprezę poprowadzi samodzielnie drugi współorganizator, Łotwa. Władze w Mińsku, zamiast ścigać sprawców zabójstwa Bandarenki, wzięły się za media, które interesowały się tą sprawą. Rozprawa toczy się bez udziału mediów i publiczności, a świadkowie i prawnicy obecni na sali musieli podpisać zobowiązanie do nieujawniania jej przebiegu.
Dzień wcześniej na dwa lata kolonii karnej zostały skazane Kaciaryna Andrejewa i Darja Czulcowa, współpracowniczki Biełsatu. Za rażące pogwałcenie porządku publicznego sąd uznał relację na żywo z protestu, którą dziennikarki prowadziły 15 listopada 2020 r. na antenie białoruskojęzycznego kanału TVP.
„Ten wyrok to nie są zwykłe represje. To akt terroryzmu mający na celu zastraszenie środowiska dziennikarskiego. Nazywajmy sprawy po imieniu: toczy się wojna przeciwko nam” – napisał na Facebooku mąż Andrejewej, również dziennikarz Biełsatu Ihar Iljasz.
Czulcowa skończyła właśnie 24 lata, Andrejewa – współautorka wydanej w 2020 r., dobrze przyjętej książki „Biełorusskij Donbass” o tamtejszych kontekstach wojny ukraińsko-rosyjskiej – jest o trzy lata starsza. Po drugiej stronie sali sądowej w błyskawicznym, trwającym trzy dni robocze procesie stali równie młodzi ludzie. Sędzia Natalla Buhuk ma 31 lat, a oskarżycielka Alina Kasjanczyk – zaledwie 22 lata. Pracownica prokuratury rejonowej w Mińsku ma już za sobą doświadczenie oskarżania w procesach politycznych; w grudniu 2020 r. zażądała dwóch lat więzienia dla Maksima Pauluszczyka za wybryk chuligański w postaci napisania na chodniku zwrotu „Nie zapomnimy” w miejscu zamordowania innego manifestanta Alaksandra Tarajkouskiego. Sąd także wówczas przychylił się do wniosku prokuratury.
W najbliższym czasie można się spodziewać kolejnych procesów pracowników mediów. Wciąż trwa śledztwo w sprawie Press Clubu Belarus (PCB), którego przedstawiciele są oskarżeni o nieprawidłowości podatkowe. Od 22 grudnia 2020 r. w areszcie siedzą założycielka PCB Julija Słucka, dyrektorka programowa Ała Szarko, dyrektor finansowy Siarhiej Alszeuski, operator kamery Piotr Słucki (syn Julii), a także Ksienija Łuckina, która przed 2020 r. pracowała w mediach państwowych, a po wybuchu protestów opowiedziała się po stronie opozycji i weszła w skład Rady Koordynacyjnej przy jej liderce Swiatłanie Cichanouskiej.
Przeciw byłemu wiceszefowi agencji prasowej BiełaPAN Andrejowi Alaksandrauowi i blogerowi Iharowi Łosikowi toczą się z kolei śledztwa z paragrafu mówiącego o organizacji zamieszek. Łosik siedzi w areszcie od 25 czerwca 2020 r.; mężczyzna przez pewien czas odbywał głodówkę protestacyjną. Alaksandraua zatrzymano 12 stycznia. Lista więźniów politycznych jest jednak dłuższa. Obrońcy praw człowieka z Wiosny ustalili nazwiska 251 takich osób, ale wyroki może usłyszeć więcej Białorusinów. Wiosna podaje, że od początku kampanii wyborczej przed sierpniowymi wyborami prezydenckimi wszczęto 1800 spraw z różnych artykułów kodeksu karnego. Znane są nazwiska 830 osób, które przewijają się w tych postępowaniach jako podejrzani lub oskarżeni. To największa fala represji w historii poradzieckiej Białorusi. Represje to efekt największego wybuchu społecznego przeciw Łukaszence, odkąd w 1994 r. obecny przywódca wygrał wybory.