Wielkie nadzieje wiązane z nowym premierem Mario Draghim mogą rozbić się o polityczną rzeczywistość we Włoszech

Duże oczekiwania wobec nowego szefa rządu nad Tybrem mają nie tylko sami Włosi, ale również Unia Europejska. W sobotę, w dniu zaprzysiężenia nowego rządu, kierująca Komisją Europejską Ursula von der Leyen napisała na Twitterze, że doświadczenie Draghiego jest wyjątkowo cennym nabytkiem dla Włoch i całej Europy.
Nic dziwnego, że wszystkie oczy są skierowane teraz na Draghiego. Nazywanemu „Super Mariem” od bohatera gier wideo 73-letniemu ekonomiście przypisuje się uratowanie strefy euro w szczycie kryzysu w 2012 r. Wówczas jako szef Europejskiego Banku Centralnego zapowiedział, że „zrobi wszystko, co trzeba” (z ang. „do whatever it takes”) i te cztery słowa, dzisiaj już słynne, wystarczyły, by zmienić nastawienie rynków. Draghi zdecydował się na bezprecedensowe skupowanie papierów dłużnych najbardziej zadłużonych państw w strefie euro, co oddaliło widmo jej rozpadu. Ale prezesowi EBC marzyła się dalsza integracja Eurolandu. Unia bankowa miała być wzmocniona poprzez system gwarantowania depozytów, a unia dla rynków kapitałowych – pomóc przedsiębiorstwom w pozyskiwaniu kapitału ponad granicami. Tych planów po odejściu Draghiego z europejskiej polityki w 2019 r. do tej pory nie udało się zrealizować. Teraz „Super Mario” powróci do Brukseli jako jeden z 27 przywódców zasiadających przy najważniejszym stole rozmów – w Radzie Europejskiej i zapewne zacznie z powrotem forsować swoje pomysły, wzmacniając skrzydło zwolenników pogłębionej integracji.
Ale w pierwszej kolejności Draghi musi znaleźć rozwiązanie piętrzących się problemów w kraju. Włochy są trzecią największą gospodarką w strefie euro z drugim największym zadłużeniem. Przechodzą właśnie czwartą recesję w ciągu dekady, a z prognoz rządu z zeszłego miesiąca wynika, że w tym roku dług publiczny osiągnie poziom 158,5 proc. PKB. Jeśli tak się stanie, Włochy ustanowią nowy rekord od czasu II wojny światowej.
Pytanie jednak, jak długo Draghi utrzyma się na nowym stanowisku i czy będzie mu dane doprowadzić do końca swój plan. Ekonomista objął właśnie stery 67. gabinetu w powojennej historii Włoch i 7. w ciągu jednej dekady. To oznacza, że pod kątem niestabilności politycznej Włochy biją europejskie rekordy. Co prawda w skład rządu jedności narodowej weszła szeroka koalicja sił politycznych i nowy premier może liczyć w tym momencie na solidne poparcie w parlamencie. Przykład poprzednich rządów z technokratami na czele, które w Rzymie nie są rzadkością, pokazuje jednak, że mają one mocno ograniczony żywot.
Zwłaszcza że Draghi jako premier Włoch ma wyprowadzić kraj z kryzysu, a to może oznaczać konieczność przeprowadzenia reform trudnych do przełknięcia dla ugrupowań deklarujących dzisiaj poparcie dla rządu. To, że łatwo nie będzie, pokazują w zasadzie pierwsze godziny funkcjonowania nowego gabinetu, w których doszło do sporu o stoki narciarskie. Roberto Speranza, minister zdrowia z małego lewicowego ugrupowania Wolni i Równi, odwołał w niedzielę wieczorem otwarcie stoków, na które czekała część sektora turystycznego. Tę decyzję zaatakował minister turystyki Massimo Garavaglia z prawicowej Ligi, która zabiega o otwarcie gospodarki. Ból głowy u nowego premiera wywołuje też spór o obsadę stanowisk wiceministrów w rządzie, który wczoraj opisała za nieoficjalnymi źródłami włoska agencja prasowa Ansa. A to wszystko jeszcze przed głosowaniem nad udzieleniem nowemu rządowi wotum zaufania, do którego ma dojść w dwuizbowym parlamencie w tym tygodniu.
Uzdrowienie Włoch to nie lada zadanie. W zeszłym roku włoska gospodarka skurczyła się o 8,8 proc. i chociaż według prognoz Brukseli w tym roku ma szansę odbić o 3,4 proc., to Komisja Europejska obawia się, że Włochom, a także Hiszpanom, dłużej niż innym europejskim gospodarkom zajmie dochodzenie do poziomu sprzed kryzysu wywołanego przez pandemię. Z pomocą Draghiemu przyjdzie europejski fundusz odbudowy, w ramach którego dla Włoch przeznaczono 200 mld euro wsparcia, najwięcej spośród wszystkich krajów Wspólnoty (łączna suma bezzwrotnej pomocy oraz niskooprocentowanych kredytów). Zanim jednak pierwsze euro popłynie nad Tyber, nowy premier musi wynegocjować z Brukselą, na co przeznaczy te pieniądze. Co prawda poprzedni rząd przygotował krajowy plan odbudowy, ale Komisja Europejska nie była z niego zadowolona. W ocenie Brukseli zabrakło wskazania, jakie reformy Włochy zamierzają przeprowadzić, korzystając ze wsparcia. Punktem wyjścia dla wszystkich państw UE jest tzw. semestr europejski, w ramach którego co roku Komisja Europejska wydaje wskazówki, co zrobić, by poprawić politykę budżetową i gospodarczą krajów członkowskich. W zaleceniach dla Włoch poza rosnącym zadłużeniem wskazano m.in. na wysokie bezrobocie, zwłaszcza wśród młodych ludzi, oraz rosnące różnice w produktywności pomiędzy Włochami a resztą UE. Niezbyt jasny dla europejskich urzędników był też cel planowanych przez poprzedni rząd projektów. Draghi ma czystą kartę, a kształt rządu, jaki sformował, sugeruje, że w wychodzeniu z dołka postawi na klimat. Nowy premier powołał bowiem superresort do spraw transformacji ekologicznej, na czele którego stanął ekspert, profesor fizyki Roberto Cingolani.