Na początku lipca MON pochwaliło się podpisaniem umowy na dostawę brzegowych radarów do śledzenia nisko lecących celów. Ich zadaniem będzie wykrywanie przede wszystkim dronów przeciwnika. – Dzisiaj poziom obrony polskiego nieba, polskiego wybrzeża wchodzi na dużo wyższy poziom – podkreśla Paweł Bejda, wiceszef resortu obrony. Radość z tego zakupu przyćmiewa jednak spojrzenie na siły morskie, mające zapewnić ochronę naszym rurociągom, gazoportowi czy podmorskim kablom.

Opóźniona Marynarka Wojenna

Marynarka Wojenna, jeśli chodzi o unowocześnienie i transformację, jest dziś najbardziej opóźnioną w rozwoju częścią polskich sił zbrojnych – przyznaje w rozmowie z DGP gen. Stanisław Koziej, były szef BBN. W jego ocenie jest to po części wina samych marynarzy, których w ostatnich dekadach zbyt mało „służyło w kluczowych miejscach dowodzenia siłami zbrojnymi”. – Nie wykorzystali szansy, aby wpływać na decyzje strategiczne w interesie swojego rodzaju sił zbrojnych – dodaje.

Dziś to właśnie marynarze postanowili zabrać głos. Weterani ORP Sokół, byłego polskiego okrętu podwodnego, napisali niedawno do MON alarmujący apel. Proszą, by resort poważnie potraktował program „Orka”, mający zapewnić Polsce trzy nowoczesne okręty podwodne. „Czas honorowych deklaracji minął – nadszedł moment decyzji” – piszą podwodniacy. Chęć sprzedaży Polsce okrętów podwodnych zgłosiło aż 11 podmiotów, ale ostatecznie na placu boju mieli pozostać Niemcy, Szwedzi i Włosi. Jeszcze w 2024 r. wicepremier i szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz, obiecywał, że dostawcę poznamy w 2025 r. Dziś ze strony resortu nie padają już tak wiążące deklaracje. „Podpisanie umowy jest zależne od tempa negocjacji w zakresie uzgodnienia postanowień umownych pomiędzy stronami umowy” – kwituje sprawę Orki resort obrony.

Łodzie podwodne to jednak dopiero początek. Trzon polskiej floty stanowią dziś dwie wysłużone fregaty ORP „Gen. Pułaski” i ORP „Gen. T. Kościuszko”. Wyprodukowane w USA w latach 80. XX w., miały być zastąpione nowymi, powstającymi w ramach programu Miecznik. Pierwsza z nich ma wejść do służby w 2028 r., a kolejne dopiero w latach 2030 i 2032. Obok fregat w służbie pozostają jeszcze dwie korwety (ORP „Kaszub” i ORP „Ślązak˛). Ślązaka jeszcze w listopadzie 2024 r. obiecano dozbroić, ale na razie na obietnicy się skończyło. Docelowo do tych jednostek dołączyć ma od czterech do sześciu korwet rakietowych (program Murena), lecz szczegóły tego programu objęte są tajemnicą.

W co inwestować, by zniechęcić Rosjan

Dziś MW ma jeszcze: 3 małe okręty rakietowe, trzy niszczyciele min, 16 trałowców, 5 okrętów transportowo-minowych oraz 2 okręty rozpoznania radioelektronicznego, zwodowane jeszcze w latach 70. W miejsce tych ostatnich pojawiają się już nowe jednostki ORP „Jerzy Różycki” (zwodowany 1 lipca 2025 r.) i ORP „Henryk Zygalski” (w trakcie budowy). Stanowić będą one oczy i uszy naszej marynarki.Za dwa lata do służby wejdą też trzy kolejne niszczyciele min, budowane w ramach programu Kormoran. Marynarka Wojenna wzbogaciła się w 2025 r. też o cztery śmigłowce AW 101, których zakup kosztował aż 1,6 mld zł.

Rozbudowywana jest też obrona wybrzeża, a w 2023 r. zamówiono wyposażenie dla czterech dywizjonów rakietowej obrony wybrzeża. Wejdą one w skład powołanej w marcu 2025 r. Brygady Rakietowej MW. Docelowo dysponować będzie ona potężną siłą ognia, mogąc jednorazowo wystrzelić 144 pociski.

Modernizacja MW cały czas trwa, choć nie tak szybko, jak chcieliby tego marynarze. MON jednak zapewnia, że nawet obecnymi siłami radzi sobie z „narastającym zagrożeniem związanym z potencjalnymi aktami sabotażu i prowokacjami” i jako przykład podaje operację Zatoka, która trwa od 2022 r. To w jej ramach, wspólnie z sojusznikami z NATO, monitorowane są elementy podwodnej i nawodnej infrastruktury krytycznej. A choć dalsze zakupy dla MW są planowane, to w ocenie generała Kozieja wojsko powinno przestawić się na inne tory myślenia. – Nie powinno się kupować uzbrojenia z obecnej epoki, ale skoncentrować się bardziej na nowoczesności. Mam na myśli bezzałogowe aparaty morskie, rakiety, lotnictwo morskie, a nie tylko okręty nawodne, które dotąd były priorytetem – radzi były szef BBN. ©℗