Sędzia Matras kieruje pracami ośmioosobowego zespołu ds. nowej ustawy o Sądzie Najwyższym w Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, działającej przy Ministerstwie Sprawiedliwości.
"Zasadniczy problem, z którym obecnie mamy do czynienia w Sądzie Najwyższym, to kwestionowanie statusu sędziowskiego – i to w sposób powszechny. O ile w sądach rejonowych, okręgowych czy apelacyjnych skala tego zjawiska nie jest do końca mi znana, a głosy o kwestionowaniu statusu sędziów czy ich orzeczeń przez strony pojawiają się raczej sporadycznie, o tyle w Sądzie Najwyższym problem ten osiągnął już skalę niewyobrażalną" - powiedział Matras.
"Dla porównania – przed 2018 rokiem do Izby Karnej SN wpływało może trzy, cztery, pięć wniosków rocznie o wyłączenie sędziego, zazwyczaj z powodu osobistych relacji czy wypowiedzi. Dziś tych wniosków jest ogromna liczba, są one bardzo długo rozpatrywane" - dodał.
Matras podkreślił też, że obecna ustawa z 2017 roku, uchwalona za rządów PiS, była tworzona instrumentalnie – w celu przejęcia kontroli nad SN. Jak zaznacza, jej strukturalne wady, w tym powołanie Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli, czynią ją nie do naprawienia.
Z kolei projektowana nowa ustawa ma nawiązywać do sprawdzonych rozwiązań – ustawy z 2002 r. oraz tzw. społecznego projektu, przygotowanego przez samych sędziów SN. Projekt ten zakłada pełną autonomię Sądu Najwyższego, jego niezależność od władzy wykonawczej i ograniczenie ingerencji politycznej w sposób zarządzania sądem. "Do końca sierpnia chcemy zakończyć prace nad projektem ustawy, tak aby móc go przedstawić na plenarnym posiedzeniu Komisji Kodyfikacyjnej" - powiedział Matras.
Jednym z kluczowych założeń nowej regulacji ma być likwidacja dwóch izb – Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Odpowiedzialności Zawodowej – i powrót do klasycznego modelu trzech izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych.
Sprawy toczące się w likwidowanych izbach mają być przekierowane do odpowiednich izb merytorycznych i rozpatrywane od początku – z uwagi na to, że dotychczasowe orzeczenia zapadły przed organami, które – według ETPC i TSUE – nie spełniają definicji sądu. Projekt zakłada również reformę sposobu rozpoznawania spraw dyscyplinarnych – poprzez losowanie składu orzekającego spośród wszystkich sędziów SN, bez tworzenia nowej izby.
Dodatkowo Zgromadzenie Ogólne SN ma samodzielnie uchwalać regulamin (obecnie jest to kompetencja prezydenta) oraz wskazywać dwóch kandydatów na pierwszego prezesa SN, spośród których wybierze prezydent, co ma wyeliminować przypadki wyboru osoby z najmniejszym poparciem.
Sędzia Matras podkreślił też, że Izba Kontroli SN nie powinna rozpoznawać protestów wyborczych. "Kodeks wyborczy mówi jasno, że protesty rozpoznaje Sąd Najwyższy. W naszym systemie prawnym Sąd Najwyższy jest przecież sądem w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji i art. 6 ust. 1 konwencji praw człowieka. Skoro zaś taki sąd ma rozpoznawać protesty wyborcze, to organ, który tylko z nazwy jest Sądem Najwyższym, ale nie jest sądem w powyższym rozumieniu konstytucji i konwencji, nie może rozpoznać protestów" - wskazał Matras.
"Izba Kontroli nie spełnia kryteriów sądu, a zatem nie jest Sądem Najwyższym, o którym mowa w kodeksie wyborczym. ETPC i TSUE wyraźnie stwierdziły, że z uwagi na sposób powołania sędziów do SN, w tym także do Izby Kontroli, Izba ta nie jest sądem. A więc orzekanie przez nią o ważności wyborów jest – moim zdaniem – niedopuszczalne" - dodał sędzia.