Jedna z rund poniedziałkowej debaty w TV Republika dotyczyła bezpieczeństwa. Dziesięciu kandydatów zostało zapytanych, w jaki sposób wykorzystają uprawnienia wynikające z faktu, że prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, do zwiększenia bezpieczeństwa Polski w obliczu zagrożenia militarnego przed którym stoi nasz kraj.

Grzegorz Braun (Konfederacja Korony Polskiej) zapewniał, że jako prezydent "nie pośle Polaków na wojnę ukraińską". "Znormalizuję stosunki ze wszystkimi sąsiadami na Wschodzie i na Zachodzie, tak aby Polacy byli bezpieczni" - powiedział.

Kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen również zapewniał, że nie pozwoli wysłać polskich żołnierzy na Ukrainę. "Jeżeli będę prezydentem, żaden polski żołnierz nie trafi na Ukrainę, żaden polski żołnierz nie zginie za Donbas albo Krym" - akcentował. Mentzen wskazywał też, że należy zadbać o większą zdolność polskiego wojska do obrony granicy. W tym kontekście ubolewał nad niskimi zapasami amunicji i tym, że od lat nie powstała w naszym kraju nowa fabryka amunicji. "Polscy żołnierze skarżą się, że oprócz amunicji nie mają podstawowego sprzętu: butów, namiotów śpiworów" - wyliczał. Jak dodał, za niski poziom zapasów odpowiada w szczególności obecny rząd. "To jest bardzo zły rząd. Jeżeli państwo nie chcecie, żeby Tusk miał całą władzę, jeżeli nie chcecie żeby wygrał Trzaskowski, to głosujcie na mnie, bo według wszystkich badań wynika, że mam największe szanse na wygranie z Trzaskowskim w drugiej turze" - przekonywał Mentzen.

Kandydat popierany przez PiS Karol Nawrocki zaznaczył, że bezpieczeństwo informacyjne jest częścią bezpieczeństwa państwa polskiego. "Jako prezydent będę dbał i o dom wolnego słowa i o wolność w polskich mediach" - zaznaczył. Jak dodał, obecnie największym wyzwaniem dla bezpieczeństwa Polek i Polaków jest nie tylko wschodnia, ale i zachodnia granica Polski, która jest nieszczelna. "Jako prezydent będę dążył do jednostronnego wypowiedzenia paktu migracyjnego, i powołam też Urząd ds. walki z nielegalną migracją. My dziś potrzebujemy ośrodków deportacji nielegalnych migrantów, a nie ośrodków integracji nielegalnych migrantów" - podkreślił. Nawrocki dodał, że w kontekście międzynarodowym będzie wzmacniał pozycję Polski w NATO, a także bilateralną relację z USA. Zapewnił, że także nie wyśle polskich żołnierzy na Ukrainę. Ponadto - jak stwierdził - widzi potencjał budowaniu regionalnych sojuszy i wskazał tu Bukaresztańską Dziewiątkę. "Polska ze mną będzie bezpieczna" - podsumował.

Adrian Zandberg z Partii Razem podkreślał, że chciałby aby prezydent oraz inni politycy sprawujący nadzór na wojskiem zadbali o to, by Polska rozbudowała swoje zdolności przemysłowe. Ocenił, że zaniedbaliśmy przemysł chemiczny i nie produkujemy podstawowych substancji chemicznych potrzebnych do produkcji amunicji. "Mamy w złym stanie przemysł stalowy; od niego także zależy nasza zdolność do obrony" - wyliczał. Jak dodał, to odpowiedzialność zarówno obecnego rządu jak i poprzednich, że "przez te wszystkie lata nie postawiliśmy na nogi ani produkcji amunicji, ani wyposażenia osobistego żołnierzy".

Kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia ocenił, że prezydent powinien być stróżem honoru polskiej armii. "Mamy wspaniała polską armię, wspaniałych polskich żołnierzy i rozkręcone procesy inwestycyjne" - zapewnił. Przekonywał też, że za jego prezydentury PGZ stanie się co najmniej 50. przedsiębiorstwem zbrojeniowym na świecie. "Będziemy 10-tym eksporterem uzbrojenia i technologii zbrojeniowych na świecie" - mówił.

Joanna Senyszyn oceniła, że wojny nie będzie, więc nie musimy się jej obawiać. "Nie musimy wydawać 5 proc. PKB na zbrojenia, na wojsko. Wystarczy jeśli to będzie 3-3,5 proc." - powiedziała. Dodała, że różnica ok. 90 mld zł rocznie będzie mogła być przeznaczana na inne aspekty bezpieczeństwa Polaków. Wymieniła tu bezpieczeństwo zdrowotne, energetyczne, mieszkaniowe, czy bezpieczeństwo przed drożyzną. Wskazywała też na dyplomację, mówiąc, że niekoniecznie wojska wygrywają wojny, ale dyplomaci. Dlatego jak oceniła prezydent i szef MON muszą w tej dziedzinie mówili jednym wspólnym językiem. Dodała, że wystąpiłaby z dobrym projektem ustawy o obronie cywilnej.

Marek Jakubiak zwracał uwagę, że szef MON ma większe kompetencje niż prezydent, dlatego trzeba przystąpić do budowy nowej konstytucji, w której to właśnie prezydent będzie miał bezpośredni nadzór nad resortem obrony.

Artur Bartoszewicz ocenił, że zwierzchnik sił zbrojnych ma "doprowadzić do siły gospodarki, która doprowadzi do tego, że będzie nas stać na rozwiązania, które są niezbędne". "Chcę żeby Polska miała lotniskowiec, żeby w Polsce było sześć łodzi podwodnych. Chcę, żeby całe społeczeństwo było gotowe do przyjęcia ryzyka związanego z obroną" - dodał Bartoszewicz.

Marek Woch z Bezpartyjnych Samorządowców zwracał uwagę, że gdyby doszło do wojny, to prezydent niczym nie będzie zarządzał, bo "szef Sztabu Generalnego WP staje się naczelnym wodzem". "Nie będziemy mieli takich obrazków jak prezydent Ukrainy, że będzie jeździł po stolicach innych narodów, żeby zdobywać pieniądze na sprzęt, na wojsko" - powiedział.

"Potrzebujemy zwierzchnika sił zbrojnych, który jest odważny i dla mnie w tym momencie wybór jest oczywisty. Wybór może być tylko jeden" - powiedział z kolei Krzysztof Stanowski. Zacytował jednocześnie fragment książki Rafała Trzaskowskiego, pt. "Rafał". "O większego trudno zucha..." - ironizował Stanowski po przeczytaniu fragmentu dotyczącego rekinów. (PAP)