Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ogłosił, że we wtorek odbędzie się posiedzenie Prezydium Sejmu, podczas którego omówiona zostanie m.in. kwestia dotycząca posła PiS Marcina Romanowskiego. Jak zaznaczył, istnieje już plan na wyciągnięcie konsekwencji z decyzji podjętych przez Romanowskiego, nie będą robione "na łapu capu".
Podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości b. wiceszef MS, poseł PiS Marcin Romanowski, który otrzymał azyl polityczny na Węgrzech, przekazał w ubiegłym tygodniu, że "zrzekł się statusu posła zawodowego" i nie będzie w związku z tym pobierać poselskiego wynagrodzenia. Pismo w tej sprawie miał wysłać do Kancelarii Sejmu. W piśmie zapewnił, że jako poseł "niezawodowy" z jeszcze większą determinacją i zaangażowaniem będzie realizował mandat poselski powierzony mu w wyborach powszechnych.
Konsekwencje wobec decyzji Romanowskiego
Marszałek Sejmu we wtorek w radiu RMF FM powiedział, że to pismo nie dotarło jeszcze do niego. "Ostatnio jak byłem w pracy przed weekendem, w piątek, nie widziałem tego pisma. Na razie to pismo jest tylko i wyłącznie faktem medialnym. Rozumiem, że z Węgier poczta w święta może chwilę iść, może dzisiaj przyjdzie" - zaznaczył Hołownia.
Przekazał jednocześnie, że jest już pomysł jak wyciągnąć konsekwencje z podjętych przez Romanowskiego decyzji.
"On po prostu zdezerterował. Jest tchórzem, który uciekł z Polski, bo się boi ponieść konsekwencji za swoje czyny" - ocenił Hołownia.
Marszałek zaznaczył też, że Regulamin Sejmu nie przewiduje możliwości uczestnictwa zdalnego w pracach parlamentu. "Nie będzie po pierwsze takiej opcji, że będzie zdalnie. Po drugie publicznie zadeklarował się, że nie będzie wypełniał swojego mandatu. My wyciągniemy z tego konsekwencje, czy to ustawowe czy przez zmianę Regulaminu Sejmu, bo jakieś konsekwencje wyciągnąć musimy. Dzisiaj mamy posiedzenie Prezydium Sejmu, też będziemy o tym rozmawiać" - oświadczył.
"Mamy podkładki prawne, ale też nie chcemy tego robić na łapu capu. Nie może być tak, że będziemy walcząc z aberracjami PiS zachowywali się jak PiS za swoich rządów i robili wszystko w 15 godzin" - dodał Hołownia.
Uposażenie Romanowskiego
W połowie grudnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał, że polecił szefowi Kancelarii Sejmu i służbom prawnym ustalenie, "w jaki sposób jak najszybciej" można zaprzestać wypłacania wynagrodzenia Romanowskiemu. 31 grudnia grupa posłów: KO, Polski 2050-TD i PSL-TD złożyła projekt noweli ustawy o sprawowaniu mandatu posła i senatora, który zakłada, że parlamentarzysta, wobec którego zastosowano postanowienie o tymczasowym areszcie zostanie pozbawiony prawa do uposażenia.
W konsekwencji podejrzany parlamentarzysta - zgodnie z projektem - nie będzie mógł realizować działalności terenowej (w tym korzystać z prawa do interwencji czy prawa do informacji). Nie będzie mógł również "korzystać z uprawnień socjalno-bytowych, jak prawo do uposażenia czy do diety parlamentarnej".
Zgodnie z informacją na stronie Sejmu, uposażenie poselskie wynosi obecnie 12 tys. 826 zł 64 gr. brutto, a dieta parlamentarna (pieniądze na pokrycie wydatków poniesionych w związku z wykonywaniem mandatu na terenie kraju) - 4 tys. 8 zł i 33 gr. brutto. Ponadto posłowie mogą uzyskać ryczałt na prowadzenie biura poselskiego, który wynosi 22 tys. 200 zł miesięcznie.
Śledztwo Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości trwa od lutego 2024 r. To postępowanie obejmujące kilkanaście wątków, m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości oraz urzędników resortu, którzy byli odpowiedzialni za pieniądze z funduszu. W przypadku Romanowskiego, który w latach 2019-2023 był wiceszefem MS nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, prokuratura zarzuca mu popełnienie 11 przestępstw, m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu.
Przestępstwa Romanowskiego miały polegać m.in. "na wskazywaniu podległym pracownikom podmiotów, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości". Polityk miał też zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczał do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych. Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia łącznie ponad 107 mln zł i usiłowania przywłaszczenia ponad 58 mln zł.