Roman Giertych, obecnie polityk Koalicji Obywatelskiej, zapowiedział w serwisie X dążenie do odebrania koncesji Radiu Maryja. Zdaniem prawnika Tadeusz Rydzyk łamał konkordat, czyli umowę między państwem a Kościołem katolickim.
Zdaniem Romana Giertycha należy odebrać koncesję Radiu Maryja z uwagi na między innymi nieprzestrzeganie zasady niezależności i autonomiczności. Jak wyjaśnia, to zobowiązanie oznacza, że Kościół nie będzie "wtrącał się w pocresy o charakterze politycznym w naszym kraju".
"Tymczasem w Polsce doszło do jawnego złamania tej zasady przez kierowane przez o. Tadeusza Rydzyka Radio Maryja należące formalnie do prowincji redemtorystów (i inne jego prywatne już media). W radio tym od lat organizowana jest jawna propaganda tej partii politycznej, która w danym czasie zapewnia najlepsze finansowanie prywatnych instytucji o. Rydzyka (jaką jest np. Fundacja Lux Veritatis będąca właścicielem Telewizji Trwam)" – czytamy we wpisie w serwisie X.
Koncesja dla Radia Maryja
Roman Giertych wskazuje, że jego skromne szacunki mówią o dofinansowaniu przez państwo instytucji o. Rydzyka na kilkaset milionów złotych, a z samego Funduszu Sprawiedliwości – było to kilkanaście milionów. Oskaża Radio Maryja, że stało się "jawną, bezrefleksyjną i natrętną tubą propagandową PiS".
Zdaniem Romana Giertycha odebranie koncesji Radiu Maryja powinno być jedną z pierwszych decyzji ustawowych i faktycznych do przeprowadzenia po wygraniu wyborów prezydenckich, a ewentualne jej przyznanie innej instytucji kościelnej mogłoby być zrobione dopiero po udzieleniu gwarancji przestrzegania konkordatu przez nowych wydawców.
"Czas ten spór rozstrzygnąć, a jego rozstrzygnięcie musi być jedno: porządne śledztwa prokuratorskie wokół wszystkich dotacji na Radio Maryja i odebranie koncesji za łamanie Konkordatu" – grzmi Roman Giertych.
Relacje Giertycha i Rydzyka
Giertych wskazał również, że zna dobrze ojca Rydzyka, ponieważ reprezentował go w różnych sprawach, a następnie wsparł on medialnie tworzenie przez niego Ligii Polskich Rodzin.
"Nasz konflikt wybuchł zaraz po wejściu LPR-u do Sejmu, gdyż nie zamierzałem słuchać się jego sugestii personalnych i finansowych. Krótko mówiąc nie zamierzałem brać udziału w udzielaniu mu benefitów finansowych z pieniędzy budżetowych w zamian za poparcie. Uznałem to za de facto propozycję korupcyjną. W związku z moim uporem powiedział mi kiedyś, że mnie zniszczy i publicznie ogłosił, że chciałby mnie widzieć na katafalku. Bardzo wówczas to przeżyła moja mama (już obecnie nieżyjąca). Zniszczyć mnie jednak mu się nie udało. Mój opór wykorzystał PiS, który nie miał żadnych skrupułów, aby płacić z pieniędzy budżetowych na "dzieła o. Rydzyka". PiS płacił tę daninę aż do naszego zwycięstwa w 2023 roku" – czytamy.
Donald Tusk o dotacji na rozgłośnie Rydzyka
Premier w maju tego roku mówił w Białymstoku o tym, że "państwo polskie nie będzie finansowało więcej takich imperiów jak imperium ojca Tadeusza Rydzyka".
– Ja nie jestem wrogiem religii, jestem osobą wierzącą (...). Niektórzy, w ostatnich tygodniach szczególnie, bardzo intensywnie starają się przekonać opinię publiczną w Polsce, że to jest jakaś wojna religijna, że ktoś chce komuś coś zabrać. Nie, my musimy nawzajem siebie szanować i wierzący, i niewierzący - wszyscy musimy zrozumieć, że Rzeczpospolita to jest polskie tłumaczenie res publica – rzecz wspólna. Bardzo by mi zależało na tym, żeby wszyscy dobrze się czuli w Polsce, a nie, że jedni z racji poglądów albo bliskości władzy mają miliony czy setki milionów, a drudzy nie mają szans na przetrwanie– mówił wówczas Donald Tusk.