Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) złożyło do prokuratury okręgowej w Warszawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie wartego 250 mln zł projektu „Stały monitoring zagrożeń śródlądowych wód powierzchniowych wraz z systemem wczesnego ostrzegania”. Chodzi o system, który opisaliśmy w czwartkowym wydaniu DGP, docierając do szczegółowej dokumentacji oraz rozliczeń projektu.
System był budowany od podstaw przez Instytut Rybactwa Śródlądowego (IRŚ) przy pełnym dofinansowaniu przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Budżet projektu to 250 mln zł. Zgodnie z przepisami monitoringiem środowiska w Polsce zajmuje się jednak GIOŚ. Na stacje pomiarowe, które miały zbierać podstawowe parametry wody, miała zostać wydana około połowa pieniędzy z projektu, za resztę IRŚ planował kupować samochody osobowe i terenowe, drony latające i pływające, ścianę wizyjną czy specjalistyczne łodzie, a także wydawać miliony na wynagrodzenia, utrzymanie biur i delegacje. Z 250 mln IRŚ otrzymał w formie zaliczki 52 mln, ale rozliczył dopiero 45 mln.
Umowę IRŚ z NFOŚiGW poprzedziło podpisanie porozumienia między ówczesnymi szefami MKiŚ Anną Moskwą oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW) Henrykiem Kowalczykiem. Na przełomie 2022 i 2023 r. ustalili oni, że „współpracują w zakresie starań o do finansowanie ze środków NFOŚiGW do 100 proc. kosztów kwalifikowanych realizacji zadań IRŚ, z zakresu budowy i utrzymania stałego monitoringu zagrożeń śródlądowych wód powierzchniowych”. W wyniku projektu miało powstać 825 stacji pomiarowych, z czego 500 mobilnych, 305 na rzekach, a 20 na jeziorach. Do dziś powstało zaledwie 46.
Zawiadomienie "w sprawie"
Urszula Zielińska, wiceminister klimatu i środowiska, mówi DGP, że zawiadomienie do prokuratury zostało złożone „w sprawie”, a nie wobec konkretnych osób. Chodzi o art. 231 kodeksu karnego, czyli przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. – Chodzi o organy nadzorujące NFOŚiGW, który taką umowę podpisał, ale też ministerstwa, które zawarły porozumienie międzyministerialne – dodaje. Według niej porozumienie nie miało żadnej podstawy prawnej. – Monitoring powinien być częścią państwowego monitoringu środowiska, bo tylko on ma podstawę ustawową – mówi DGP Urszula Zielińska.
Zastrzeżenia te podzieliła Najwyższa Izba Kontroli (NIK), która skontrolowała wykonanie planu finan sowego NFOŚiGW za 2023 r. Zdaniem NIK na dzień zawarcia umowy z IRŚ „nie było regulacji prawnych stanowiących podstawę dla funkcjonowania nowego systemu monitoringu wód, w tym określających zadania i zasady jego funkcjonowania”.
Według NIK „NFOŚiGW zobowiązał się do sfinansowania przedsięwzięcia, które nie było skonkretyzowane oprócz wysokości dofinansowania wynoszącej 250 mln zł. Tym samym określenie wartości przedsięwzięcia na ww. kwotę nie miało żadnego merytorycznego uzasadnienia wobec braku skonkretyzowanej koncepcji jego wykonania”.
Henryk Kowalczyk, były minister rolnictwa, mówi DGP, że zarzuty przedstawione na konferencji przez minister klimatu Urszulę Zielińską „go śmieszą”. – GIOŚ bada parametry wody, ale to IRŚ zna się na rybach. Gdybym nic nie zrobił, to mówiliby, że nie dopełniłem obowiązków, a jak zaczęliśmy pracować nad monitoringiem, to się okazuje, że to przekroczenie uprawnień. Niedługo będą składali wnioski do prokuratury, że przeszedłem lewą stroną ulicy, a nie prawą – komentuje w rozmowie z DGP. Na pytanie, czy projekt, który miał trudności z rozliczeniem pieniędzy już jesienią zeszłego roku, wzbudzał jakieś jego wątpliwości, odpowiada, że szczegółami zajmował się w ministerstwie Krzysztof Ciecióra, wiceminister odpowiedzialny za rybołówstwo. Ten z kolei odpowiada: – Organem prowadzącym ten projekt było ministerstwo klimatu i rozliczenie etapów projektu odbywało się poza nami. Ministerstwo rolnictwa odpowiadało za kształt merytoryczny, bo Instytut Rybactwa Śródlądowego był spośród wszystkich instytucji zaangażowanych w sprawę Odry jedyną jednostką, która miała do tego przygotowanie naukowe i kadrowe, jawili się wtedy wręcz jako mała grupa ninja. Stworzyliśmy dobry, bardzo ambitny i rozpisany na lata plan monitoringu rzeki w sytuacji, gdy kryzys na Odrze pokazał, jak bardzo niewydolne są w tym zakresie inne instytucje, w tym te, które są ustawowo powołane do monitoringu.
Ciecióra zaznacza: – Nie miałem przekonania, że powodzenie tego projektu jest jakkolwiek zagrożone, chociaż nie mam wątpliwości, że część uwag podających w wątpliwość sens tego monitoringu wychodziła z Wód Polskich, które w pewnym momencie poczuły się jako instytucja odsunięte od tej sprawy, ale i te obawy udało się pogodzić. Tak też odbieram zarzuty aktualnego ministerstwa klimatu – jako polityczne i bezzasadne.
O nadzór nad finansowaniem projektu spytaliśmy też byłą minister Annę Moskwę, nie odpowiedziała na pytania DGP.
Na konferencji prasowej wiceminister Zielińska porównała sytuację z budową systemu monitoringu na podstawie porozumienia ministerstw i obok instytucji, które za niego odpowiadają, do wyborów kopertowych, które spadły na Pocztę Polską. W konkursie, jaki zorganizował NFOŚ na system monitoringu, mogły startować tylko instytuty badawcze, a termin na składanie projektów był raptem trzytygodniowy.
Zdaniem Gabrieli Lenartowicz, poseł KO, która prowadziła kontrole poselskie w tym temacie, zbieżność zdarzeń jest „nieprzypadkowa”. – Aby chronić swoje bezpieczeństwo urzędnicy NFOŚiGW przerzucili odpowiedzialność za wskazanie jednego konkretnego beneficjenta. Wymyślili, że w „otwartym” naborze będzie mógł wziąć udział tylko państwowy instytut badawczy, wskazany w porozumieniu ministrów środowiska i rolnictwa –mówi Lenartowicz.
Co dalej z monitoringiem budowanym przez IRŚ?
Nowe kierownictwa ministerstwa klimatu i NFOŚ nie kryją, że dążą do rozwiązania umowy, najlepiej za porozumieniem stron. Minister Zielińska liczy na, że część pieniędzy uda się odzyskać: – Teraz współpracujemy z MRiRW, z nowym zarządem IRŚ, NFOŚiGW, więc mam nadzieję, że to szybko rozwiążemy tak, żeby te pieniądze też odzyskać – mówi.
Z kolei dyrektorka NFOŚ zaznacza w rozmowie z DGP, że trwają analizy tego, kto mógłby przejąć system monitorowania i dalej go realizować. ©℗