W przypadku obsady resortów kultury i aktywów państwowych wygrała koncepcja ekspercka. W MKiDN premier Donald Tusk postawił na osobę szanowaną przez środowiska artystyczne, w MAP natomiast na fachowca, który ma chronić państwowe spółki przed upartyjnieniem.
Szukanie następców ministrów, którzy po niespełna pięciu miesiącach urzędowania wybierają się do europarlamentu, trwało prawie trzy tygodnie. Znane, przynajmniej od kilku dni, były tylko dwie kandydatury – Tomasza Siemoniaka jako nowego szefa MSWiA i Krzysztofa Paszyka (ma objąć resort rozwoju i technologii). Pozostałe dwie – Hanny Wróblewskiej (kultura) i Jakuba Jaworowskiego (aktywa państwowe) – to zaskoczenie, bo szefowi rządu i jego najbliższym współpracownikom udało się je utrzymać w tajemnicy aż do chwili ogłoszenia.
Z informacji DGP wynika, że decyzja o tym, komu ostatecznie szef rządu powierzy pieczę nad kulturą i spółkami Skarbu Państwa, zapadła dopiero w zeszłym tygodniu. Miały się tu zetrzeć dwie koncepcje – partyjna, w ramach której oba resorty przypadłyby dotychczasowym wiceszefom lub parlamentarzystom PO, i ekspercka, czyli sięgnięcie po osoby z kompetencjami, ale spoza polityki. W obu przypadkach, choć z różnych powodów, wygrała ta druga.
Jakub Jaworowski to świetnie wykształcony ekonomista, absolwent SGH i Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji, z doświadczeniem i w administracji państwowej (był m.in. sekretarzem Rady Gospodarczej przy premierze), i w biznesie, także międzynarodowym. Jego atutem ma być to, że nie jest znany ani w PO, ani w innych partiach koalicji rządzącej. – Tusk chce uniknąć sytuacji, w której do ministra zaczną przychodzić różni ludzie z prośbą, by kogoś zatrudnić – tłumaczą politycy Koalicji Obywatelskiej.
Hanna Wróblewska to z kolei osoba doskonale znana i ceniona przez środowisko artystyczne, była wieloletnia dyrektorka warszawskiej Zachęty, związana też z Muzeum Getta Warszawskiego i Muzeum Sztuki w Łodzi. – Minister Sienkiewicz miał za zadanie przeprowadzenie zmian w mediach, premier potrzebował do tego zaufanej osoby. Teraz przydałby się ktoś związany z kulturą, kto będzie umiał się dogadać z twórcami – w ten sposób z kolei jest interpretowany wybór Wróblewskiej.
Chodzi m.in. o filmowców, którzy w lutym oprotestowali projekt zmian w ustawie o prawie autorskim. Domagają się ustawowych gwarancji wypłaty tantiem za emisję ich dzieł w internecie, na co nie chcą się zgodzić platformy cyfrowe.
Awanse Tomasza Siemoniaka i Krzysztofa Paszyka wydają się naturalne – obaj to zaufani współpracownicy swoich liderów – premiera Tuska i wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. Siemoniak pracował już zresztą w MSWiA jako jego wiceszef w latach 2007–2011. Teraz dostał dwa główne zadania – oprócz nadzoru nad bezpieczeństwem wewnętrznym (jako minister i koordynator specsłużb), także uruchomienie nowej komisji ds. rosyjskich wpływów i sprawdzenie, czy ulegał im rząd PiS. ©℗