Pierwsze miejsce zajął PiS, ale znacznie więcej sejmików przejmie Koalicja Obywatelska. Entuzjazm deklarowano też w sztabie Trzeciej Drogi. Według wstępnych wyników exit polls, które podał Ipsos, PiS miał otrzymać 33,7 proc. głosów, a KO – 31,9 proc. Oba główne ugrupowania ogłosiły sukces

Prawo i Sprawiedliwość, które według exit poll przeprowadzonego przez Ipsos dla Polsatu, TVN i TVP, zdobyło 33,7 proc. głosów w wyborach do sejmików, ogłosiło sukces, zwłaszcza że wynik ten jest tylko o 0,8 pkt proc. słabszy niż w 2018 r., kiedy prawica była znacznie silniejsza. Sukces ogłosiła też Koalicja Obywatelska, tym bardziej że przed II turą pozostaje faworytką w walce o miejskie prezydentury, a w 10 z 16 sejmików stworzy największe kluby.

Od jutra działacze przystąpią do układania lokalnych koalicji, a ostateczne wyniki poznamy zapewne jutro lub pojutrze. – Gdyby Trzaskowski nie wygrał w I turze, byłby to dla niego potężny cios. Ewentualna II tura podważyłaby przekonanie, że to on jest faworytem w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego – uważa historyk i politolog Antoni Dudek. Kandydat KO w Krakowie powalczy w II turze, podobnie jak popierani przez KO politycy w Rzeszowie i we Wrocławiu.

PiS cieszy się z sukcesu nr 9

To nasze dziewiąte zwycięstwo, które powinno być dla nas zachętą do pracy – triumfował prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas wczorajszego wieczoru wyborczego. PiS cieszył się z pierwszego miejsca w wyborach do sejmików, ale znacznie mniejsza zdolność koalicyjna niż w przypadku Koalicji Obywatelskiej ograniczy mu pole manewru. – To zwycięstwo symboliczne, bo na poziomie praktycznym ważne jest to, kto będzie mógł przejąć władzę w sejmikach. Tutaj rokowania dla PiS były złe – mówi DGP Dudek

– Ten wynik pokazuje, że dzisiaj w wyborach parlamentarnych moglibyśmy uzyskać wyraźnie więcej. Ale wybory jeszcze za ponad trzy lata. Musimy wygrać także w wyborach europejskich, a następnie przygotować się i zwyciężyć w wyborach prezydenckich. Dawno w Polsce nie było tyle zła, z jakim mamy do czynienia dzisiaj. Dlatego to nasze zadanie jest zadaniem partyjnym, ale przede wszystkim zadaniem polskim – dodawał lider PiS. Mizerny wynik kandydatów partii w wielkich miastach nie budził wielkiego smutku, ponieważ działacze się go spodziewali.

KO promuje Trzaskowskiego

– 15 października powtórzył się w kwietniu – mówił premier Donald Tusk na wieczorze wyborczym KO. Jednak prognozy pokazywały, że KO nie osiągnęła głównego celu, jakim było przyjście na metę przed PiS. – Może niektórzy myśleli, że będzie łatwiej – mówił w tym kontekście Tusk, podkreślał jednocześnie sukcesy w miastach. I faktycznie bohaterem wieczoru był Rafał Trzaskowski. Jego kolejna wygrana w I turze znacząco przybliża scenariusz, w którym powtórzy start w wyborach prezydenckich.

Dlatego Tusk mówił, że Trzaskowski potwierdził, iż jest „liderem demokratycznej, samorządnej Polski”. Jeśli politycy KO byli zadowoleni z wyników w miastach, to widać było niedosyt co do sejmików. Chodziło nie tylko o wynik KO, ale także Trzeciej Drogi, bo – jak pokazywały prognozy – PiS może powalczyć nawet o sześć regionów. – Nasi wyborcy zmobilizowali się tam, gdzie i tak byliśmy silni, ale ważne jest to, że w kolejnych województwach PiS straci władzę na rzecz demokratycznej koalicji – mówił nam jeden z polityków KO.

Trzecia Droga ostrzega koalicjantów

Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050 ponownie połączyły siły pod szyldem koalicyjnego komitetu Trzeciej Drogi i znów uplasowały się na trzecim miejscu. Zgodnie z wynikami exit poll udało się uzyskać 13,5 proc. Szymon Hołownia przed wyborami mówił, że liczy na odsunięcie PiS od władzy w kilku województwach. W sztabie wynik został przyjęty entuzjastycznie, choć oba ugrupowania liczyły na więcej. Hołownia podkreślał, że to tylko wyniki sondażowe, a te ostateczne mogą dać PSL i Polsce 2050 lepszy rezultat. Krytycznie odnosił się do rządowych koalicjantów.

Zdaniem Hołowni wynik wyborów samorządowych to „pierwsze poważne ostrzeżenie dla koalicji rządzącej”. Marszałek alarmował koalicjantów, że dalsze spory wewnętrzne mogą rozsadzić tę współpracę. Z kolei prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz akcentował, że Trzecia Droga ugruntowała pozycję trzeciej siły politycznej w kraju, i stwierdził, że w większości sejmików to właśnie ona będzie gwarantowała większość. – Koalicja 15 października ani na poziomie krajowym, ani samorządowym bez Trzeciej Drogi nie istnieje – mówił lider ludowców.

Konfederacja walczy dalej

Powiedzieć, że jest niedosyt, to nic nie powiedzieć – mówi Przemysław Wipler, kandydat Konfederacji na prezydenta Warszawy. Według sondaży jego przygoda wyborcza zakończyła się z wynikiem 3,9 proc. Mimo to w sztabie Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców nie było czuć takiego napięcia, jak w październiku 2023 r. Radość wzbudziło choćby to, że Konfederacja przeskoczyła Lewicę w wyborach do sejmików. Poza tym działacze doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie grają tu o główne stawki. – Nasze kadry są ciągle zbyt szczupłe, by wszędzie wystawić kandydatów – mówił ze sceny wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak. – Czekają nas trudne negocjacje, bo będziemy chcieli tworzyć koalicje w sejmikach – dodawał Wipler.

Do wynajętego w dawnej wytwórni wódek Koneser lokalu przyszło tylu działaczy partii, że zmieściliby się na studenckiej domówce. Nie znaczy to, że dla partii wybory nie miały znaczenia. Po pierwsze kandydaci grali o rozpoznawalność. Jak choćby w Łodzi, gdzie bardzo widoczną kampanię prowadziła Klaudia Domagała. To przyda się w czasie kolejnych, czerwcowych wyborów. – Wybory do Parlamenu Europejskiego powinny być dla nas najłatwiejsze – dodał i przyznał, że spodziewa się w nich „solidnego kopa do przodu”. Po drugie dla partii ważne będzie budowanie kadr, partyjnych dołów, których Konfederacja nie ma. Ci działacze, których udało się wczoraj wprowadzić do samorządu, będą punktami zaczepienia do rozbudowy formacji.

Lewica żałuje, że przegrała z Konfederacją

Lewica zorganizowała wieczór wyborczy w warszawskim klubie Hybrydy. Po niezadowalającym wyniku w jesiennych wyborach parlamentarnych (8,6 proc.) oczekiwania nie były wygórowane. – Wyniki do sejmików wojewódzkich są ważne, ale nie najważniejsze. II tura wyborów w Warszawie dla Magdaleny Biejat będzie czymś, co naprawdę mnie ucieszy – mówiła DGP jedna z posłanek przed ogłoszeniem wyników. Po nim entuzjazmu na sali nie było, choć liderzy Lewicy próbowali robić dobrą minę do złej gry, bo nie dość, że w stolicy II tury nie będzie, to jeszcze Biejat zepchnął na trzecie miejsce kandydat PiS.

– Czy to możliwe, że Magda Biejat zdobyła 15 proc. w Warszawie i zrobiła najlepszy wynik w stolicy od lat? Tak, to jest możliwe – mówił ze sceny wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty.

– To były dla nas najtrudniejsze wybory. Wybory samorządowe dla Lewicy zawsze takie były. 6,8 proc. Czy jesteśmy zadowoleni? Nie. Ale czy to może się jutro zmienić? Może. Poczekajmy na oficjalne wyniki – dodawał. Teraz Lewica zaczyna przygotowania do eurowyborów. – To spory zawód, ale bez zaskoczenia – mówi nam jeden z lewicowych działaczy. – Wiedziałem, że wynik będzie daleki od idealnego, ale nie sądziłem, że Konfederacja nas wyprzedzi – przyznaje. ©℗

ikona lupy />
Wybory samorządowe 2024 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
ikona lupy />
Wybory samorządowe 2024 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe