Politycy Lewicy zdawali sobie sprawę, że po wynikach wyborów samorządowych nie należy spodziewać się zbyt wiele. Postawili sobie małe cele, ale i tych w większości nie osiągnięto.

Lewica zorganizowała wieczór wyborczy w warszawskim klubie Hybrydy nieopodal Pałacu Kultury i Nauki. Po niezadawalającym wyniku wyborczym w jesiennych wyborach parlamentarnych (8,61 proc.) oczekiwania nie były wygórowane.

Wyniki do sejmików wojewódzkich są ważne, ale nie najważniejsze. Druga tura wyborów w Warszawie dla Magdaleny Biejat będzie czymś, co naprawdę mnie ucieszy – mówiła DGP jedna z posłanek tego ugrupowania przed ogłoszeniem wyników.

Po ogłoszeniu wyników wielkiego entuzjazmu na sali nie było, choć liderzy Lewicy próbowali robić dobrą minę do złej gry. – Czy to jest możliwe, że Magda Biejat zdobyła 15 proc. w Warszawie i zrobiła najlepszy wynik w stolicy od lat? Tak, to jest możliwe – przekazał ze sceny wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty.

Po chwili jednak dodał: - To były dla nas najtrudniejsze wybory. Wybory samorządowe dla Lewicy zawsze takie były. 6,8 proc. Czy jesteśmy zadowoleni? Nie. Ale czy to może się jutro zmienić? Może. Poczekajmy na oficjalne wyniki – wskazał współprzewodniczący partii. I jak dodał, Lewica zaczyna przygotowania do wyborów europejskich.

Lewica liczyła na drugą turę

Zaraz po Włodzimierzu Czarzastym na scenie wystąpili Robert Biedroń i Magdalena Biejat. Ci jednak w swoich przemowach skupili się na podziękowaniach. Wystąpienia na scenie zakończyły się po paru minutach. Część gości po kwadransie opuściła salę.

Oczywiście, liczyliśmy na drugą turę w Warszawie. Mówiliśmy o tym otwarcie. Ale 15,8 proc. wynik jest na pewno dużym sukcesem Lewicy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo będziemy mieli silny klub w stołecznej radzie miasta – mówi w rozmowie z dziennikarzami Magdalena Biejat.

W kuluarach przewija się jednak jedno słowo: „zawód”. – 6,8 proc. w całej Polsce to dla nas spory zawód, ale bez zaskoczenia – ocenia w rozmowie z DGP jeden z lewicowych działaczy. – Wiedziałem, że wynik będzie daleki od idealnego, ale nie sądziłem, że Konfederacja nas wyprzedzi – dodaje.

Podobny nieoficjalnie wypowiada się jeden z lewicowych wiceministrów. – Najgorsze jest to piąte miejsce. Wizerunkowo bardzo źle to wygląda. Gdyby wynik był o te 1,5 pkt proc. lepszy, byłoby już znośnie. Ale może rano faktycznie „siódemkę” będziemy mieli z przodu – konkluduje polityk.

Jak słyszymy, politycy Lewicy bacznie obserwować będą teraz mniejsze miasta, w których badania exit poll nie były robione – m.in. we Włocławku, w której o urząd prezydenta ubiegał się wiceminister rozwoju Krzysztof Kukucki. – Czekamy na oficjalne wyniki. Cała nadzieja w Krzyśku – konkluduje jeden z rozmówców DGP.