Do dobrego tonu na polskiej centrolewicy zalicza się powtarzanie, jak dobrze nam razem i jak głupi jest Kaczyński, opowiadając o renesansie niemieckiego imperializmu. Do dobrego tonu zalicza się na polskiej prawicy wypominanie zachodniemu sąsiadowi przeszłości, teraźniejszości i przyszłości; w neokolonialnej post-Polsce dobrze będzie tylko Tuskowi!

Uciekam od wyborów samorządowych, jak mogę. Głosuję, bo co to za nauczyciel, który miga się przed obywatelskim obowiązkiem, niemniej bez przyjemności. Zawiły schemat zarządzania miastem stołecznym powoduje, że po prostu nie wiem, jak wynik wyborów przełoży się na to, że Warszawa będzie mniej lub bardziej rozkopana, a przychodnie – klimatyzowane. Uciekam w historię – tu grunt wiedzy jest twardy. Warszawę spalili Niemcy, mordując po drodze niewiarygodną liczbę naszych warszawskich przodków, polskich i żydowskich; krótko mówiąc, nie głosować na Niemca, to przynajmniej pewne.

Ponad pół wieku temu „Tygodnik Powszechny” szukał dobrych Niemców, czyli takich, którzy w czasie ostatniej wojny wykazali się wobec Polaków jakimś chrześcijańskim (ludzkim?) gestem. Takie zachowania były rzadkością, a też niekoniecznie chcieliśmy po wojnie o nich pamiętać. A przecież trochę wspomnień do redakcji napłynęło. Lata mijają i jesteśmy w czasach wspólnej Europy z demokratycznymi Niemcami na czele i z demokratyczną Polską w sercu kontynentu. Do dobrego tonu na polskiej centrolewicy zalicza się powtarzanie, jak dobrze nam razem i jak głupi jest Kaczyński, opowiadając o renesansie niemieckiego imperializmu. Do dobrego tonu zalicza się na polskiej prawicy wypominanie zachodniemu sąsiadowi przeszłości, teraźniejszości i przyszłości; w neokolonialnej post-Polsce dobrze będzie tylko Tuskowi!

Ale... są dobrzy Niemcy. Na przykład chwalony osobiście przez Cezarego Gmyza, a zbiorowo przez redakcję wPolityce.pl Petr Bystron. Bystron atakuje rząd Tuska z właściwych pozycji: „Wydarzenia od przejęcia władzy nie mają nic wspólnego z demokracją (...), rządzą krajem przy pomocy przemocy, łamiąc prawo i depcząc wielowiekowe tradycje.(...) Cały system telewizji publicznej zniszczono, a kanał TVP Info po prostu wyłączono, a politycznie wrażliwe dokumenty usunięto nawet z archiwów. (...) Rządząca partia ogranicza nauczanie religii na rzecz lewicowej propagandy LGBTQ+”.

Trochę jest niedogodnością, że „dobry” jest akurat w Alternatywie Dla Niemiec, jedynej niemieckiej partii, która puszcza oko do widowni w sprawie nienaruszalności granicy polsko-niemieckiej i jedynej gotowej, by okres nazizmu traktować jak plamkę na długich, pięknych niemieckich dziejach. Petr Bystron jest działaczem właśnie AFD, partii bardziej für Deutschland niż sam Tusk. Jak sobie z tym radzą redaktorzy słusznej, pisowskiej i antyniemieckiej gazety? Ano mniej więcej tak jak ogół świata politycznego Anno Domini 2024 – na rympał. ©Ⓟ