– Pierwsze wyniki audytu powinny być znane do końca tego kwartału. To bardzo krótki czas, jak na takie szerokie zagadnienie, ale jesteśmy zdeterminowani, bo chodzi przecież w wielu przypadkach o losy ludzi i publiczne pieniądze – mówi DGP Maciej Lasek, poseł, wiceminister funduszy i polityki regionalnej oraz pełnomocnik rządu ds. CPK.

Jak będzie wyglądał audyt CPK i kto go wykona?

Spółka CPK ma już nową radę nadzorczą, która w piątek odwołała dotychczasowych dwóch z trzech członków zarządu i oddelegowała na trzy miesiące przewodniczącego rady Filipa Czernickiego do pełnienia obowiązków prezesa. Jest też rozpisany konkurs na członka zarządu. Celem nowego zarządu w pierwszych tygodniach będzie przygotowanie audytu. Niektóre jego elementy już są wykonywane przez biuro pełnomocnika. Sprawdzamy, w jaki sposób były wydatkowane choćby środki na plan społeczno-gospodarczy, który tak ostatnio zainteresował opinię publiczną. Chodzi o przekazanie pieniędzy na remont ołtarzy w kościele w Wiskitkach.

Nie spodziewam się, że to będzie jednolity audyt, w którym jeden podmiot prześwietli całą spółkę, bo to by długo trwało. Musimy szybko wiedzieć, które elementy projektu kontynuować, które powinny podlegać szczegółowej weryfikacji, a które przesuną się do realizacji w dalszej perspektywie. To będą audyty cząstkowe w różnych obszarach.

Do kiedy zostaną one wykonane?

Pierwsze wyniki powinny być znane do końca tego kwartału. To bardzo krótki czas, jak na takie szerokie zagadnienie, ale jesteśmy zdeterminowani, bo chodzi przecież w wielu przypadkach o losy ludzi i publiczne pieniądze. Pewnie część analiz będzie trwała dłużej, ale zgodnie z zapowiedziami projekt jest od tej pory realizowany transparentnie, więc na bieżąco będziemy informować o wynikach audytu. Zależy mi, aby jak najszybciej dostać informacje, które pozwolą mi przekazać Radzie Ministrów rekomendacje co do dalszych działań. To inwestycja, która w dużej części będzie realizowana ze środków publicznych.

W radzie nadzorczej znalazł się m.in. pan Andrzej Ilków, który doradzał przeciwnikom CPK. W efekcie audyt może nie być bezstronny.

Przez ostatnie lata jako poseł i członek sejmowej komisji infrastruktury wielokrotnie spotykałem się ze środowiskami osób, które wyrażały swoje obawy co do budowy poszczególnych komponentów CPK. Nigdy nie widziałem wśród nich pana Andrzeja Ilkowa. Uważam, że to celowo wypuszczona dezinformacja. Pan Andrzej Ilków jest uznanym specjalistą i jak mało kto zna problematykę lotniskową. Zasiadał, w różnych latach, w radach nadzorczych lotnisk: Kraków-Balice, Szczecin-Goleniów, Warszawa-Modlin oraz Poznań-Ławica. Przez wiele lat był związany z Lotniskiem Chopina. W radzie nadzorczej trzy z czterech osób mają przygotowanie mocno związane z lotnictwem. Oprócz pana Ilkowa jest też Filip Czernicki – specjalista w zakresie prawa lotniczego, prawa spółek, prawa organizacji pozarządowych oraz zarządzania projektami i doradca biznesowy. Zajmował się realizacją takich projektów strategicznych, jak: Chopin Airport City, rozbudowa Lotniska Chopina do przepustowości granicznej, przebudowa układu drogowego wokół Okęcia i wielu innych. Był odpowiedzialny za politykę właścicielską oraz nadzór nad spółkami zależnymi w PPL. W radzie jest też pani Magdalena Jaworska, obecna prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, z unikalnym doświadczeniem w polityce transportowej – zarówno krajowej, jak i unijnej. Przez ostatnie sześć lat doradzała Komisji Europejskiej w zakresie oceny skuteczności działania jednolitej europejskiej przestrzeni powietrznej i przez trzy kadencje, jako członek grupy eksperckiej Performance Review Body of the Single European Sky zajmowała się poprawą wyników żeglugi powietrznej w Europie w kluczowych obszarach bezpieczeństwa, przepustowości, ochrony środowiska i efektywności kosztowej. Była pierwszym Polakiem na tym stanowisku. Przez sześć lat była też zastępcą generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad i odpowiadała za realizację największego w historii programu budowy dróg i autostrad o wartości ponad 100 mld zł, współfinansowanego m.in. z funduszy UE, a w latach 2014–2016 była członkiem rady nadzorczej PKP PLK.

Czwartym członkiem jest Adam Sanocki, doświadczony ekspert biznesowy i komunikacyjny z ponad 20-letnim stażem, nagradzany za realizowane projekty restrukturyzacyjne w branży przemysł i infrastruktura. Pełnił funkcje zarządcze i był członkiem organów nadzoru w różnych organizacjach i firmach doradczych. Posiada bogate doświadczenie w realizacji projektów strategicznych i wsparciu w tym zakresie spółek, instytucji publicznych i organizacji pozarządowych. Jest ekspertem w budowaniu strategii komunikacyjnych, zarządzaniu ryzykiem, komunikacji kryzysowej oraz tworzeniu i wsparciu procesów sprzedaży.

Przypomnę, że poprzednia rada nadzorcza w większości składała się z prawników. Postawiłem na specjalistów. Choćby dlatego, że w projekcie, który chcemy audytować i urealnić, potrzebne jest bardzo bliskie współdziałanie z zarządem. To nie są ostatnie zmiany w radzie nadzorczej. Skład zarządu też będzie się zmieniał wraz z kolejnymi działaniami. Na czas audytu będzie miał minimalny skład, żeby się skoncentrować na tym, co jest do zrobienia tu i teraz. Docelowy zarząd będzie wyłoniony w drodze konkursu.

Zwolennicy realizacji lotniska w Baranowie mówią, że wykonano już wiele analiz, które potwierdzały, że jest ono potrzebne. Na przykład PwC za poprzednich rządów PO-PSL, w 2010 r., przygotowało opracowanie, z którego wynikało, że budowa nowego portu jest konieczna, bo wyczerpuje się przepustowość Okęcia.

Przywołuje pan analizy sprzed 14 lat, wiele się zmieniło. Ale faktem jest, że lotnisko Chopina mogłoby być lepiej dostosowane do zmieniających się realiów, gdyby nie poprzedni rząd, który wstrzymywał jego rozwój, by tym samym sztucznie uzasadniać budowę CPK. Z rozwojem jest jak z wiosłowaniem pod prąd: jak nic nie robimy, to się cofamy. Trudno naprawdę mi zrozumieć poprzednie podejście w tym aspekcie. W każdym razie my analizujemy temat i już tylko kwestią miesięcy jest, kiedy poznamy realne dane na temat potencjalnej budowy lotniska w Baranowie. Dodatkowo różni nas od poprzedników to, że będziemy to robić transparentnie i w dialogu branżowym oraz społecznym.

Spółka CPK wykupiła już 1200 ha w ramach programu dobrowolnych nabyć. Ma blisko jedną trzecią terenu potrzebnego pod samo lotnisko. Co rząd zrobi z tymi działkami, jeśli zapadnie decyzja, że port w Baranowie nie będzie budowany?

Odpowiedź na to pytanie znajdzie się, kiedy będą podejmowane decyzje kierunkowe.

W październiku spółka złożyła wniosek o wydanie decyzji lokalizacyjnej dla lotniska. Co się z nim dzieje?

Wojewoda jeszcze nie zaczął procedowania w tej sprawie. Nowy zarząd powinien podjąć decyzję: czy ma być procedowany dalej, czy wstrzymany na czas audytu.

A co dalej z Lotniskiem Chopina, które w porach szczytów lotniczych zaczyna się zatykać?

Niezależnie od tego, czy zapadnie decyzja o budowie CPK, czy też nie, nie możemy zostawić dwóch lotnisk na Mazowszu – na Okęciu i w Modlinie – z takimi ograniczeniami, które mają. Po pierwsze, trzeba zrealizować określone inwestycje, które pozwolą zwiększyć przepustowość Lotniska Chopina. Prezes PPL przyznał, że jest taka możliwość. Nawet jeśli zapadnie decyzja o budowie CPK, to na jego ukończenie trzeba będzie poczekać 8–10 lat, bo składane wcześniej obietnice uruchomienia go w 2028 r. są zupełnie nierealne. Jeśli w tym czasie nic byśmy nie zrobili, to bardzo szybko osiągnięto by graniczną przepustowość, a tym samym rozwój LOT-u stanąłby pod znakiem zapytania. Mamy jeszcze lotnisko Modlin, które w sztuczny sposób było ograniczane, jeśli chodzi o inwestycje. Słychać głosy, że nie ma sensu wydawanie środków na tamtejszą infrastrukturę, bo korzysta na tym jedna tania linia lotnicza. Lotnisko mogłoby być konkurencyjne i przyciągnąć kolejnych przewoźników, gdyby miało więcej płyt postojowych i rozbudowany terminal. Sejmik Mazowsza już 6–7 lat temu proponował dokapitalizowanie portu, co pozwoliłoby przeprowadzić niezbędne inwestycje, ale zablokował to PPL. Już teraz tamtejszy port mógłby mieć przepustowość 6–7 mln pasażerów, a tymczasem zatrzymał się na 3,5 mln podróżnych. Reasumując, będziemy wspierać rozwój lotnisk regionalnych.

Jakie inwestycje wchodzą w grę na Lotnisku Chopina? Czy np. rozbudowany byłby tam terminal?

Teraz największe wąskie gardła znajdują się w terminalu. Strefa non-Schengen jest za mała. Już w 2018 r. była m.in. propozycja rozbudowy pirsu południowego i nieduże powiększenie pirsu (przedłużenie hali głównej terminala, od pirsów odchodzą rękawy – red.) północnego. W porównaniu z budową nowego lotniska centralnego to byłyby niewielkie koszty. Dokończenie modernizacji i zwiększenie jego przepustowości np. do ok. 27 mln pasażerów byłoby budowaniem masy krytycznej podróżnych, która mogłaby być przeniesiona na nowe lotnisko. W 2019 r. rząd jednak podjął decyzję, żeby nie kończyć modernizacji Lotniska Chopina. Teraz musimy wrócić do tej kwestii i wybrać odpowiedni wariant inwestycyjny.

Kiedy będzie podjęta decyzja o losach portu w Baranowie?

Myślę, że do połowy roku. Wiele innych decyzji, np. w sprawie linii kolejowych, będzie komunikowanych wcześniej. Na pewno kontynuowane będą prace przygotowawcze do budowy „igreka”, czyli szybkiej linii z Warszawy przez Łódź do Wrocławia i Poznania. Projekt broni się biznesowo oraz pod kątem spodziewanej liczby podróżnych. O tym, które linie byłyby budowane w następnej kolejności, zdecydujemy wspólnie z ministrem infrastruktury i ze specjalistami od transportu kolejowego. Choć może nie wszystkie tzw. szprychy będą realizowane. Nie byłoby dobrze, gdyby okazało się, że budujemy trasy, po których jeździłyby pociągi wożące powietrze, albo po których pojedziemy niewiele krócej niż istniejącą linią.

Ostatnie prognozy Urzędu Lotnictwa Cywilnego mówią, że w 2040 r. ruch w aglomeracji warszawskiej wyniesie ok. 45 mln pasażerów. Trudno będzie go pomieścić na istniejących lotniskach.

Do prognoz czasem trzeba podchodzić ostrożnie. Trzeba na bieżąco obserwować trendy w lotnictwie, a także szacować ryzyka. Wprawdzie skończyła się zapaść spowodowana pandemią, ale wciąż mamy wojnę za naszą wschodnią granicą. Nie wiadomo, jak odbije się na ruchu lotniczym światowa polityka klimatyczna. Branża lotnicza jest bardzo wrażliwa na wszelkiego rodzaju zaburzenia. Naszym celem powinno być takie inwestowanie w transport lotniczy, które pozwoliłoby budować odporność na czarne scenariusze.

Warto tu zaznaczyć, że najnowsze przewidywania stowarzyszenia IATA mówią o mniejszym ruchu. Kilka lat temu szacowało, że w 2035 r. ruch na lotnisku w Baranowie wyniesie 40 mln pasażerów. Teraz ograniczyło swoje prognozy do 34 mln pasażerów.

Jaki jest teraz według pana najbardziej realny scenariusz dotyczący przyszłości CPK?

Nie chcę gdybać. Poczekajmy na audyt. ©℗

Rozmawiał Krzysztof Śmietana