Eksperci zwracają uwagę, że dobrym zwyczajem w administracji jest powstrzymywanie się od zatrudniania nowych osób i wypłacania gratyfikacji w okresie oczekiwania na utworzenie nowego rządu. Tymczasem wielu urzędnikom zostaną wypłacone bonusy, a kancelaria premiera poszukuje pracowników.

Najpóźniej w połowie grudnia dojdzie do wymiany składu rządu na całkiem nowy. Taka zmiana po ośmiu latach rządzenia Zjednoczonej Prawicy musi skutkować zwolnieniami w urzędach. Takich zamiarów jeszcze przed wyborami nie ukrywał Mariusz Witczak, poseł KO i były członek Rady Służby Cywilnej.

Zdaniem ekspertów taki scenariusz jest niemal pewny. Dlatego do czasu powołania ministrów i wojewodów zatrudnianie nowych osób powinno być ograniczone do minimum. Podobnie, jeśli chodzi o wypłacanie nagród urzędnikom. Profesor Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego, podkreśla również, że niektóre instytucje rządowe mogą zostać przekształcone lub zlikwidowane, więc zatrudnianie kogokolwiek teraz może się okazać bezcelowe.

Kasa będzie pusta

Z końcem września 2023 r. na konta większości urzędników trafiły tzw. bonusy ekstra, które były związane z wyborami parlamentarnymi. W tym celu został utworzony dodatkowy fundusz motywacyjny, z którego przyznawano jednorazowe dodatki w wysokości 3,2 proc. kwoty stanowiącej pięć dwunastych planowanych na rok 2023 wynagrodzeń osobowych i uposażeń. Średnio na jednego pracownika przypadło nieco ponad 1100 zł.

Z sondy DGP wynika, że dyrektorzy generalni, którzy po zmianie władzy niemal w 100 proc. zostaną odwołani z tej funkcji, zamierzają wypłacić w ministerstwach i urzędach wojewódzkich kolejne nagrody pod koniec tego miesiąca, a najpóźniej na początku kolejnego. W efekcie ich następcy mogą się spodziewać, że zastaną fundusze wynagrodzeń, które jedynie pokryją bieżące pensje pracowników. A przekształcenie lub likwidacja niektórych instytucji będzie się wiązać z koniecznością zabezpieczenia środków na odprawy.

W Ministerstwie Spraw Zagranicznych ostatnie nagrody z funduszu nagród były wypłacone pod koniec lipca 2023 r. Najniższa wyniosła 1000 zł brutto, najwyższa 14 tys. zł brutto. Kolejna transza nagród zostanie przelana już w najbliższy piątek.

– Nagrody okresowe z funduszu nagród ostatnio były przyznawane pracownikom 10 lipca 2023 r. Najniższa kwota nagrody wynosiła 350 zł brutto, najwyższa – 3200 zł brutto. Wypłata drugiej transzy nagród okresowych została zaplanowana na 2 listopada 2023 r. – mówi Agnieszka Strzępka, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.

Podobnie jest również w innych urzędach wojewódzkich. Jarosław Średnicki, dyrektor generalny Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego, również przyznaje, bez wskazywania konkretnej daty, że planowane są nagrody dla urzędników. Jego zdaniem jest to zgodne z polityką motywacyjną wobec pracowników.

– Rządzący mają prawo podejmować różne działania do końca swojej kadencji. Tym bardziej jeśli nowy rząd obejmie władzę bliżej Wigilii, więc pozostanie niewiele czasu na wypłacenie środków z funduszu nagród. Jeśli nie zostaną wydane, pieniądze wrócą do budżetu, a w kolejnym roku będą mniejsze, ponieważ poprzednie nie zostały wydane – mówi dr Andrzej Pogłódek, adiunkt z UKSW.

Dlatego, jego zdaniem, zaprzestanie wypłat nagród byłoby tylko ze szkodą dla dobrze pracujących urzędników.

Nagrody na wylocie

Nie wszyscy eksperci podzielają taką opinię.

– Jest dobrym obyczajem, że człowiek na wylocie nie robi gwałtownych ruchów. Choć oczywiście nie ma takiego zakazu. Dodatkowe nagrody mogą trafić np. do znajomych szefów urzędów, a nie do osób, które faktycznie zasługują na docenienie – mówi prof. Stefan Płażek.

Zaleca również wstrzemięźliwość przy podejmowaniu decyzji o zatrudnianiu nowych pracowników.

Kancelaria premiera nie planuje żadnych bonusów dla urzędników. Jako jeden z nielicznych urzędów ostatnie dwie nagrody wypłaciła w styczniu 2022 r. Taką samą politykę, czyli zero nagród w roku wyborczym dla członków korpusu, wprowadził w tym roku resort sprawiedliwości.

Zatrudniają, aby zwalniać

Według naszej sondy wyniki wyborów parlamentarnych nie spowodowały wstrzymania procesów rekrutacji w administracji rządowej. Wciąż poszukiwanych jest ponad 600 kandydatów do pracy w urzędach. W resorcie spraw zagranicznych trwa rekrutacja aż 17 urzędników. W kancelarii premiera poszukują kandydatów do pracy na stanowisko radcy (wcześniej to stanowisko określano jako radca ministra lub premiera). Tuż po wyborach wypowiedzenie złożyło dwóch urzędników. Obecny szef rządu poszukuje sześciu pracowników, którym zostaną powierzone stanowiska głównych specjalistów.

– Znam kilku dyrektorów, którzy będą przekonywać nowego wojewodę, że oni wykonywali polecenia, ale nie byli związani z władzą. Obserwujemy niepokój wśród dyrektorów, a mają możliwość odejść nawet z dnia na dzień. Dochodzą do mnie sygnały, że mogą być trudności z wypłaceniem wynagrodzeń, bo nie ma księgowych. Przedłużanie wyczekiwania na zmiany nie jest dobre dla funkcjonowania urzędów, a co za tym idzie – dla państwa – mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.

– Z drugiej strony Jan Grabiec, rzecznik KO, już w telewizji zapowiedział, że podwyżki 20 proc. w administracji, jeśli będą, to być może zostaną powiązane ze zwolnieniami. W czasach kampanii nie mówili nam, że planują nas zwalniać, aby znaleźć pieniądze na podwyżki – przyznaje rozżalony Robert Barabasz. ©℗