Prawie co trzeci z nas deklaruje, że byłby gotów poświęcić życie dla obrony kraju oraz byłby skłonny sam zgłosić się do walki – wynika z badania IBRiS.

Wczorajsza defilada wojskowa w Warszawie dla rządzących była okazją do pochwalenia się ostatnimi zakupami sprzętu dla polskiej armii. Andrzej Duda przypomniał, że w tym roku przeznaczymy na obronność rekordowe ponad 4 proc. PKB, tj. ok. 137 mld zł. – Nie stać nas dzisiaj na bezczynność – mówił prezydent. Z kolei szef MON Mariusz Błaszczak po defiladzie udał się na granicę polsko-białoruską, by spotkać się z pilnującymi ją żołnierzami.Krzepiące w kontekście toczącej się na Ukrainie wojny mogą być wyniki sondaży przeprowadzonych w części krajów Trójmorza i Niemczech, w tym w Polsce, dotyczących obronności. Spośród wszystkich państw to Polacy w największym stopniu byliby gotowi poświęcić własne życie lub pieniądze na rzecz obrony ojczyzny.

DGP zapoznał się z wynikami międzynarodowego sondażu, przeprowadzonego w maju i czerwcu br. w części krajów naszego regionu. Chodzi o Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię, Niemcy, Czechy, Słowację, Rumunię i Węgry. W naszym kraju badanie zostało zrealizowane przez pracownię IBRiS w ramach projektu „Bezpieczeństwo 2023”.

Już na pierwszy rzut oka widać, że Polacy wyróżniają się na tle obywateli pozostałych krajów. W przypadku pierwszego pytania, dotyczącego tego, kto powinien zajmować się obroną terytorium w przypadku zewnętrznej napaści, najwyższy odsetek wskazań miała armia zawodowa – średnio 77 proc. wskazań we wszystkich krajach, w Polsce to 81 proc. (najwyższa wartość). Na drugim miejscu wskazano wszystkich mężczyzn w wieku 18–60 lat zdolnych do walki – średnio 33 proc., ale w przypadku Polski to aż 51 proc.

Drugie pytanie dotyczyło tego, co by dany respondent zrobił, gdyby jego kraj został zaatakowany przez obce państwo. Odpowiedź „nic bym nie zrobił” wybrało najwięcej Estończyków (32 proc.), podczas gdy w naszym kraju tylko 1 proc. ankietowanych (najmniej ze wszystkich krajów ujętych w badaniu). Z kolei ucieczkę z bliskimi za granicę wybrałoby najwięcej Litwinów (33 proc.), Estończyków (32 proc.) oraz Niemców (31 proc.). I znów – najmniej wskazań na tę opcję jest wśród Polaków (18 proc.). Co więcej, 30 proc. z nas z własnej woli zgłosiłoby się do walki w formacjach wojskowych, paramilitarnych lub sanitarnych – ponownie jest to najwyższy wynik ze wszystkich badanych krajów. Tuż za nami uplasowali się Litwini (28 proc.). To samo zrobiłoby już tylko 17 proc. Niemców, 16 proc. Węgrów, 14 proc. Słowaków i zaledwie po 6 proc. Czechów i Estończyków.

Patrząc na pytanie trzecie, widać też, że to Polacy są w największym stopniu skłonni poświęcić pieniądze (49 proc.) czy własne życie (29 proc.) na rzecz obronności kraju. Najmniej skłonni do umierania za swój kraj są Niemcy (6 proc.).

Czwarte pytanie dotyczyło tego, czy jest dziś jakiś kraj, który zagraża istnieniu kraju respondenta. Widać, że największe poczucie zagrożenia jest w krajach sąsiadujących z Rosją. Twierdząco odpowiedziało niemal trzy czwarte ankietowanych z Litwy, ponad połowa z Estonii oraz z Polski. W tej grupie wyróżniają się jedynie Łotysze, spośród których tylko 36 proc. dostrzega takie zagrożenie.

Politycy o patriotyzmie Polaków

Zdaniem Bartosza Kownackiego z PiS, wiceszefa sejmowej komisji obrony narodowej, wynik badania pokazuje, że „kondycja naszego społeczeństwa nie jest zła”. – Po pierwsze, wynika to z naszych doświadczeń historycznych, dużo trudniejszych niż innych naszych partnerów z Trójmorza. Po drugie, konflikt jest przy naszych granicach, a to na pewno wpływa na nastroje czy stosunek do Rosji. Na szczęście Rosja nie odnosi aż takich sukcesów w Ukrainie, dlatego oceniamy, że poradzilibyśmy sobie w przypadku napaści – mówi poseł PiS.

Z kolei zdaniem wiceprzewodniczącego klubu KO Pawła Poncyljusza widać, że Polacy pozwalają na to, by w Polsce wdrażano koncepcję „totalnej obrony narodowej”, a to daje mandat do jej przedefiniowania. – Pojawia się np. kwestia, co zrobić z obroną cywilną, która została zdemontowana przez ostatnie lata – wskazuje poseł KO.

Wyniki badania mogą być także korzystne dla PiS, który zaplanował rekordowe wydatki na armię wynoszące ok. 4 proc. PKB (włącznie z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych). – Polacy od lat czekali na dobre informacje o zakupach sprzętu, obecny rząd pewnie by tego nie robił, gdyby z badań mu nie wychodziło, że warto się zadłużyć i szybciej rozbudować potencjał obronny, niż robić to małymi krokami, adekwatnie do tego, na co pozwala budżet – mówi Paweł Poncyljusz. Co istotne, opozycja po ewentualnym przejęciu władzy nie zamierza negować polityki dozbrajania polskiej armii, co najwyżej jej modyfikację. – Podtrzymamy kontrakty z Koreą Południową czy ze Stanami Zjednoczonymi, jak będziemy mieć na to wpływ w kolejnym parlamencie. Ale domagamy się utworzenia zasady 50 : 50, czyli 50 proc. uzbrojenia wytwarzanego w Polsce i 50 proc. zakupów za granicą – powiedział wczoraj prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. ©℗

ikona lupy />
Czy w przypadku zewnętrznego ataku na twój kraj obrona terytorium powinna spoczywać na: / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
ikona lupy />
Co byłbyś w stanie poświęcić na rzecz obrony swojego kraju? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe