Możemy się spodziewać pewnych niepokojów na wschodniej granicy, ale 8 tys. wagnerowców nie przyjdzie tam ani w całej tej liczbie, ani od razu; trzeba jednak wzmocnić ochronę granicy i monitoring oraz wzmocnić potencjał sił odwodowych - uważa były dowódca Wojsk Lądowych, gen. Waldemar Skrzypczak.

W środę wicepremier Jarosław Kaczyński przekazał, że w związku z obecnością Grupy Wagner na Białorusi zostały podjęte decyzje ws. obrony naszej granicy wschodniej, zarówno doraźne, jak i trwałe. Odnosi się to zarówno do zwiększenia ilości sił stacjonujących tam, jak i przeszkód oraz umocnień na granicy. "Mamy przynajmniej potencjalnie nową sytuację na Białorusi, obecność tam Grupy Wagnera. Z danych, którymi w tej chwili dysponujemy, można by sądzić, że to będzie około 8 tys. żołnierzy" - podkreślił.

Według Kaczyńskiego to "jest element, który jest groźny dla Ukrainy i Ukraińcy zdają sobie z tego sprawę, jest potencjalnie groźny także dla Litwy, wreszcie może także być groźny dla nas" i może znaczyć nową fazę wojny hybrydowej, fazę znacznie trudniejszą niż ta, z którą mieliśmy do czynienia dotąd" - powiedział Kaczyński.

Gen. Skrzypczak odnosząc się w rozmowie z PAP do tych decyzji zauważył, że "wagnerowcy w tej chwili są podzieleni bardzo mocno". "Na terenie całej Rosji i nie tylko, wszędzie gdzie są, trwają obecnie aresztowania osób z tej grupy, głównie dowódców wagnerowskich, którzy byli lojalni wobec Jewgienija Prigożyna. Zatem w tej chwili system dowodzenia został w tej grupie mocno zachwiany, bo wszyscy lokalni wobec swojego szefa i którzy byli przeciwko Siergiejowi Szojgu i Walerijowi Gierasimowowi, zostali aresztowani lub zaraz zostaną odizolowani" - powiedział.

Według Skrzypczaka, na Białorusi zostali wagnerowcy kontraktowi, którzy byli kiedyś żołnierzami Specnazu i GRU. "Oni też wkrótce odejdą. Wszyscy, którzy tam na Białoruś trafią, to ci, którzy podpisali kontrakty z rosyjskim ministerstwem obrony, że będą żołnierzami. To będą głównie przestępcy, którzy zgodzili się walczyć za azyl przed rosyjskim wymiarem sprawiedliwości" - stwierdził generał.

Jego zdaniem będą to ludzie "źle dowodzeni, niezorganizowani, z którymi Alaksandr Łukaszenka będzie miał wielki problem, żeby to pozbierać".

"To będzie banda rozhulanych bandytów, którzy będą zagrożeniem dla Białorusi, ale będą też nim w jakimś stopniu dla nas, bo część z nich będzie szukać dróg ucieczki, przejścia do Europy. Rosyjskie gwarancje bezpieczeństwa tak naprawdę nie istnieją, a wagnerowcy wiedzą, że jeśli tam wrócą, pewnie stracą głowy" - zaznaczył Skrzypczak.

Jego zdaniem, trzeba się spodziewać prób przekroczenia przez niewielkie grupy wagnerowców granicy, wywoływania na granicy awantur, być może uczestniczenia w działaniach organizowanych przez Łukaszenkę. "Na pewno możemy się spodziewać pewnych niepokojów na wschodniej granicy" - zaznaczył wojskowy.

Pytany, ilu ludzi - funkcjonariuszy służb i wojskowych - będzie trzeba, by zabezpieczyć granicę, zauważył, że rządzący przekonywali już wcześniej Polaków, że nie mają czego się obawiać ze strony rosyjskiej.

"Jeżeli mówią, że mamy nie obawiać się Rosji, to czemu mielibyśmy bać się małej grupy wagnerowców? Nie demonizowałbym sprawy. Trzeba jednak wzmocnić ochronę granicy, jej monitoring, rozpoznanie, bo należy się liczyć z tym, że zakłócenia na granicy będą, nie będą jednak miały charakteru masowego. Więc wzmocnienie granicy jakimiś dużymi oddziałami nie jest obecnie niezbędne" - dodał Skrzypczak.

Powtórzył, że wagnerowcy, którzy są na Białorusi są obecnie nieorganizowani i pozbawieni dowódców. "To będzie chaos organizacyjny z ich strony" - ocenił. Podkreślił jednocześnie, że "te 8 tys. wagnerowców nie przyjdzie na granicę - ani w całej tej liczbie, ani od razu".

"Bardziej bym się obawiał, że wagnerowcy sięgną po władzę w Mińsku i obalą Łukaszenkę, niż że wszyscy masowo ruszą do Polski, to mogą być małe grupy dokonujące dywersji. Na pewno nie będzie to szturm 8 tys. osób na polską granicę" - zaznaczył generał.

Dopytywany, jak w tej chwili powinno wyglądać wzmocnienie granicy, Skrzypczak ocenił, że "trzeba głównie wzmocnić potencjał sił odwodowych", czyli "mieć z tyłu odwody, które będą reagowały na zagrożenia, które mogą mieć miejsce". "Odziały na granicy są wystarczające, trzeba mieć tylko przy granicy te odwody, siły szybkiego reagowania. My już je mamy, trzeba je tylko uaktywnić i zwiększyć ich kompetencje" - dodał Skrzypczak. (PAP)

autorka: Wiktoria Nicałek

wni/ par/