Tarcze finansowe na stałe, urzędy skarbowe w roli księgowego, pakiet dla przedsiębiorczych kobiet – PiS jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. PO tymczasem ma dziś złożyć w Sejmie projekty podwyższające kwotę wolną i wprowadzające 800+ od czerwca.

Zwiększenie świadczenia dla dzieci, bezpłatne autostrady dla osobówek, darmowe leki na receptę dla seniorów 65+ oraz dzieci i młodzieży – to PiS wrzucił w ostatni weekend do kampanijnego kotła. Ale z naszych rozmów wynika, że szykuje kolejne propozycje.

Tarcza na stałe

Na ten moment w grę wchodzą co najmniej dwa rozwiązania. Pierwsze zakłada pozostawienie instrumentu nazywanego przez rząd „tarczami” na stałe. Dotąd mieliśmy covidową, czyli finansową, solidarnościową, antyinflacyjną, energetyczną. Najpierw w pandemii celem tarcz było wsparcie firm i ochrona zatrudnienia, potem w związku z wysokimi cenami energii i gazu rząd wprowadził osłony dla firm zwłaszcza tych mniejszych czy energochłonnych.

– Rozważamy wprowadzenie takich mechanizmów na stałe. Byłyby uruchamiane w momencie kłopotów gospodarczych i których to mechanizmów nie trzeba będzie wymyślać za każdym razem od początku – mówi nasz rozmówca z rządu.

Opozycja na razie ostrożnie komentuje tę potencjalną propozycję PiS. – Trochę nie wiadomo, o czym rozmawiamy. Państwo musi interweniować w sytuacjach kryzysowych i wprowadzać pewne bezpieczniki, ale czy da się wystandaryzować instrumenty na sytuacje nieprzewidywalne? Przecież kryzys zbożowy nijak się ma do kryzysu energetycznego, on ma zupełnie inną specyfikę – przekonuje Robert Kropiwnicki z Koalicji Obywatelskiej.

Podobne wątpliwości ma Michał Borowski, ekspert Business Centre Club. – Trudno mi sobie wyobrazić uniwersalny mechanizm, który działałby w każdej sytuacji kryzysowej i pozwalałby odpowiednio wycelować pomoc. Na pewno trzeba opracować pewne procedury działania, które pozwolą sprawnie to przeprowadzić, aby wiadomo było np., który resort ma to koordynować, a nie znów działać na zasadzie pospolitego ruszenia – mówi.

Fiskus jak księgowy

Kolejna kwestia, nad którą trwają prace w PiS, to uproszczenie systemu podatkowego. Ogólne zapowiedzi w tej kwestii słyszeliśmy już z ust premiera Mateusza Morawieckiego. Jednym z ważniejszych elementów tej propozycji może być to, by urzędy skarbowe zajmowały się prowadzeniem księgowości firm. Zgodnie z tym pomysłem, jeśli przedsiębiorca chciałby, to mógłby w skarbówce składać faktury i byłby rozliczany na bieżąco. Miałaby być to oferta raczej dla małych i średnich przedsiębiorstw. To przeniesienie na wyższy poziom usługi, która istnieje już dziś, czyli rocznego rozliczania PIT przez osoby fizyczne. Z kolei jeśli chodzi o relacje KAS z dużymi podmiotami, istnieje tzw. program współdziałania, który polega na tym, że urzędnicy skarbówki przeprowadzają audyty w firmie, potem firma ma ściślejsze relacje ze skarbówką.

O ile taki pomysł może się spodobać części przedsiębiorców, to zapewne niezbyt księgowym. Podobnie jak wcześniej uruchomienie systemu e-PIT zmniejszyło zapotrzebowanie podatników na oprogramowanie od zewnętrznych dostawców do samodzielnego rozliczania podatku dochodowego. Pytanie też, jaki byłby odzew ze strony przedsiębiorców.

Zdaniem Michała Borowskiego z BCC kadry urzędu skarbowego są „nieprzygotowane na tego typu działania, także od strony kompetencyjnej”. – Księgowa czy doradca podatkowy szuka rozwiązań, a urząd skarbowy szuka problemu. Dlatego najpierw skupiłbym się na zmianach, które spowodują, że urząd ten będzie bardziej przyjazny przedsiębiorcom – wskazuje ekspert.

Pod koniec maja PiS ma przedstawić pakiet dla przedsiębiorczych kobiet. Jak pisaliśmy w DGP, zakłada on m.in. granty czy bony, które miałby pokryć koszty opieki nad dziećmi, jeśli młode matki wrócą na rynek pracy, lub pomóc przetrwać podwyżkę składki ZUS, jeśli kończy się im preferencja.

Kosztowna kontrofensywa opozycji

Wczoraj na posiedzeniu rządu były dyskutowane pomysły zgłoszone na ostatniej konwencji w niedzielę m.in. 800+. Z kolei PO postanowiła przebić ofertę PiS, domagając się wprowadzenia tego świadczenia od 1 czerwca. Donald Tusk przedstawił też pomysł podwyższenia o 100 proc. kwoty wolnej od podatku: z wprowadzonej przez PiS w zeszłym roku sumy 30 tys. zł do 60 tys. zł. Projekty obu tych ustaw mogą zostać dziś złożone w Sejmie przez PO.

Policzyliśmy na podstawie danych o podatnikach z 2019 r. koszt takiego rozwiązania. Nawet ostrożne szacunki wskazują, że zbliżałby się do 24 mld zł. Jednak należy pamiętać, że od tego czasu minimalne wynagrodzenie wzrosło z 2250 zł do niemal 3500 zł, a średnie z ok. 5000 zł do ponad 7000 zł, a więc o 40 proc. Jednocześnie też wzrosło zatrudnienie. Gdyby uwzględnić taki wzrost płac, to koszt tego rozwiązania skacze do 33 mld zł. Podobną wielkość typuje Sławomir Dudek z Instytutu Finansów Publicznych. – Sumując propozycję 800+, obecne wyzwania, jakie stoją przed budżetem, plus duże znaki zapytania dotyczące tego, co dalej z VAT, to nas na to nie stać. Już dziś biorąc pod uwagę te wyborcze pomysły, mamy najwyższy deficyt w UE powyżej 5 proc. To pokazuje, że spirala populizmu ruszyła z kopyta – mówi Dudek.

PO szacuje koszt programu na 35 mld zł. Zapewnia, że nie powinno być kłopotu ze sfinansowaniem tego pomysłu. – Źródeł mamy kilka. Jak z budżetu nie będziemy wydawali pieniędzy na inwestycje, to będziemy mieli do dyspozycji 270 mld zł z KPO. Jeśli dojdziemy do władzy, wzmocnimy naszą wiarygodność, wzmocni się złoty, spadną koszty obsługi długu, inwestorzy przestaną omijać Polskę, poza tym wpływy budżetowe w wyniku inflacji będą wyższe – podkreśla Izabela Leszczyna z PO. ©℗