Choć w statystykach przemocy domowej jest coraz mniej, po śmierci Kamila eksperci i politycy są zgodni: potrzeba dalszych szkoleń – od funkcjonariuszy policji, przez sądy, po pomoc społeczną i szkoły.

Wczoraj zmarł ośmioletni chłopiec z Częstochowy, który od kwietnia przebywał w śpiączce farmakologicznej. Pobity i poparzony trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w stanie krytycznym. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo. A wśród oprawców wymieniani są ojczym i matka, która nie reagowała na katowanie syna. Tymczasem obraz, jaki wyłania się z policyjnych statystyk, pokazuje, że przemoc w rodzinie spada.

Policyjne dane pokazują, że I kw. tego roku był najbezpieczniejszy od pięciu lat. W ciągu trzech miesięcy tego roku zanotowano 3359 przestępstw stwierdzonych i 3349 przestępstw wykrytych (to te, gdzie udało się wskazać potencjalnego sprawcę). To odpowiednio o 842 i 851 mniej od rekordowego pod tym względem 2021 r. Spada także liczba wypełnionych formularzy Niebieskiej karty. W 2022 r. było ich 61,6 tys., w 2021 r. – 64,2 tys.

– Ciekawe, w których statystykach znajdował się Kamil – pyta mec. Danuta Wawrowska. Podkreśla, że z jej zawodowego doświadczenia nie wynika, by zmalała liczba przestępstw przeciwko zdrowiu i życiu. W sprawach rozwodowych natomiast widzi, że gdy kobieta wyciąga fakt znęcania się jej męża nad rodziną, pojawia się zarzut, że to może być wydumany argument przydatny przy ustalaniu winy. – Znam przypadki, gdy kobiety z dziećmi uciekają z domu. Wówczas procedura Niebieskiej karty jest zamykana, bo osoby doświadczające przemocy i sprawca nie mieszkają razem. W statystyce oznacza to poprawę bezpieczeństwa – opisuje. Zna też przypadki, gdy kobieta wzywa policję. I mimo korzystnych zmian w prawie, w tym wprowadzenia tzw. ustawy antyprzemocowej, sprawcy lawirują. – Wystarczy, że uciekną z domu na jakiś czas. Policja nie ma wobec kogo prowadzić interwencji. Wciąż brakuje szkoleń, wiedzy. Wciąż ofiary przemocy łatwiej dowiadują się o swoich prawach i o tym, gdzie szukać pomocy, od organizacji pozarządowych. A efekt? To sondaż DGP pokazał, czego kobiety oczekują najbardziej od polityków: poprawy swojego bezpieczeństwa – stwierdza mec. Wawrowska.

Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości, podkreśla, że nowe rozwiązania prawne mogą działać odstraszająco na osoby dopuszczające się przemocy. Cytowane statystyki nie pokazują znacznych dysproporcji między przestępstwami stwierdzonymi a wykrytymi, nie ma też sygnałów o spadku wykrywalności. To, co natomiast należałoby jego zdaniem poprawić, to zacieśnić współpracę między instytucjami mającymi wpływ na bezpieczeństwo potencjalnych ofiar.

Z resortu sprawiedliwości słyszymy, że oprawców Kamila powinna spotkać jak najsurowsza kara. – Zawsze byłem za podwyższaniem granic odpowiedzialności karnej za brutalne przestępstwa przeciwko dzieciom – podkreśla w rozmowie z DGP Romanowski. Przypomina jednocześnie, że działa grupa robocza ds. przeciwdziałania i zwalczania przemocy domowej. Ostatnie jej spotkanie było poświęcone tzw. łańcuchowi sprawiedliwości (program finansowany z funduszy norweskich), którego ideą jest zacieśnienie współpracy resortów i instytucji tak, by skuteczniej zapobiegać przemocy. – Chodzi o zmapowanie słabych punktów systemu, wypracowanie nowych rozwiązań. Dodatkowo Instytut Wymiaru Sprawiedliwości kończy badania aktowe (wyniki mają być w lipcu) spraw, gdzie doszło do krzywdzenia dziecka. W aktach spraw karnych są dołączone informacje, czy dana osoba była m.in. pod kuratelą opieki społecznej. To jest coś na kształt Serious Case Review – mówi przedstawiciel MS. I podkreśla, że pomoc ofiarom musi być szybka, skoordynowana. Do tego potrzeba dalszych szkoleń – od funkcjonariuszy policji, przez sądy, pomoc społeczną, szkoły.

Na te i podobne badania organizacje wspierające ofiary przemocy czekają od lat. Joanna Piotrowska, prezeska i założycielka Feminoteki, również ma zastrzeżenia do spadków w policyjnych statystykach. – Te dotyczące Niebieskich kart mogą świadczyć o braku zaufania do służb. Przydałaby się głębsza analiza zjawiska przemocy, ale kompleksowych badań w Polsce na ten temat brak. Nasze doświadczenie jest takie: kobiety unikają zgłaszania oficjalną drogą tego, co się dzieje w ich domach. Boją się zemsty, wstydzą się – opisuje. – Tymczasem nasz telefon pomocowy nie milknie. Analizy europejskie pokazują, że nie ma kraju wolnego od przemocy. Gdyby te spadki były faktycznie wynikiem przemyślanych działań, powinniśmy tę wiedzę szeroko upowszechniać.

Renata Szredzińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę zwraca uwagę, że spadki w statystykach, w tym te dotyczące Niebieskich kart, nie idą w parze z innymi danymi. – Nie rosłaby z każdym rokiem liczba dzieci odbieranych z rodzin w trybie interwencyjnym, czyli w sytuacji bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia. Tymczasem taki los spotyka ok. 1,3 tys. dzieci. Nie maleje też liczba tych trafiających do pieczy – mówi. Jej zdaniem może to być skutek braku prewencji i systemowej opieki nad rodziną. – Pamiętajmy, że policja działa wtedy, gdy dostaje sygnał. Z tym też bywa różnie. Temu, by nie odwracać oczu od problemu, tylko uczyć się na błędach, miało służyć rozwiązanie, o którego wprowadzenie od lat walczyliśmy – Serious Case Review. Czyli systemowa analiza, jak doszło do skrzywdzenia dziecka, pod kątem funkcjonowania wszystkich instytucji go otaczających. Niestety, ten pomysł nie znalazł politycznego uznania – opisuje Szredzińska. ©℗

Przestępstwa w związku z przemocą w rodzinie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe