Nie 11, tylko 9 sędziów ma liczyć pełny skład Trybunału Konstytucyjnego – wynika z projektu zgłoszonego przez PiS. Zmiany miałyby wejść w życie z dnia na dzień.

To próba przełamania pata, jaki powstał w TK po tym, gdy jego sześciu sędziów zażądało od Julii Przyłębskiej zwołania zgromadzenia ogólnego w celu wyłonienia kandydatów na prezesa. Ich zdaniem kadencja Przyłębskiej na tym stanowisku zakończyła się w grudniu ub.r. Sędziowie ci nie chcą brać udziału w orzekaniu, a tymczasem partii rządzącej spieszno do rozpoznania przez TK nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Ma ona odblokować unijne fundusze na Krajowy Plan Odbudowy. Problem w tym, że ustawę do TK zaskarżył prezydent, a w takim przypadku musi się nad nią pochylić co najmniej 11 sędziów. Posłowie PiS chcą zmniejszyć to grono i nie kryją swych intencji, pisząc, że „ustawa uniemożliwi także ewentualne celowe obstrukcje, które mogą być destrukcyjne zarówno z perspektywy samej instytucji, jak i całej Rzeczypospolitej”.

– Ewidentnie jest to próba rozwiązania bieżącej sytuacji, będącej pokłosiem wcześniejszych problemów konstytucyjnych wywołanych działaniem ustawodawcy. Jest to też forma zajęcia stanowiska przez posłów w sprawie dotyczącej prezesowania TK przez sędzię Julię Przyłębską – ocenia dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Nieakceptowalne intencje

Te problemy z przeszłości to m.in. wybór trzech sędziów na miejsca już zajęte (tzw. dublerzy) czy też pospieszne dokonywanie zmian w 2015 r. w przepisach regulujących status TK, w efekcie czego dziś mamy spór co do tego, czy kadencja Julii Przyłębskiej na stanowisku prezesa TK już się zakończyła, czy też trwa, dopóki nie zakończy się jej kadencja jako sędziego TK, a więc do grudnia 2024 r.

Projektodawcy przekonują, że przygotowane przez nich zmiany mają usprawnić działalność TK i umożliwić szybsze rozpoznawanie spraw o kluczowej wadze. Mają zapewnić ciągłość funkcjonowania sądu konstytucyjnego, gdy „zebranie odpowiedniej liczby sędziów będzie utrudnione lub obiektywnie niemożliwe m.in. w przypadku, gdy miejsca te pozostaną nieobsadzone albo w razie długotrwałej choroby sędziego lub sędziów.”

– Dopuszczenie przez ustawodawcę orzekania przez TK w pełnym składzie w mniejszej liczbie niż 15 sędziów rzeczywiście miało na celu zapobieganie tego typu sytuacjom. Teraz jednak nie mam wątpliwości, że za ponownym zmniejszeniem pełnego składu TK do dziewięciu sędziów stoją zupełnie inne intencje, które nie zasługują na akceptację. To po prostu aberracja. Co bowiem będzie, gdyby przybyło zbuntowanych sędziów? Znów ustawodawca będzie obniżał próg pełnego składu? – pyta Wojciech Hermeliński, sędzia TK w stanie spoczynku. Jego zdaniem takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w demokratycznym państwie prawnym. Ponadto, przyznaje Hermeliński, w przeszłości obowiązywały już rozwiązania stanowiące, że pełny skład TK to dziewięciu sędziów.

– Tak więc nie można temu projektowi zarzucać niekonstytucyjności. Ustawa zasadnicza nie mówi, ilu sędziów to pełny skład TK, pozostawia uregulowanie tej kwestii w gestii ustawodawcy zwykłego – podkreśla sędzia TK w stanie spoczynku.

Na tę kwestię zwraca również uwagę Jacek Zaleśny. Jego zdaniem dopóki większość wymagana dla utworzenia pełnego składu będzie reprezentatywna dla TK, dopóty nie można mówić o niezgodności z ustawą zasadniczą.

Inaczej na to patrzy prof. Andrzej Zoll, były prezes TK. Jak zauważa, choć konstytucja wprost tego nie zabrania, to rozwiązanie ustawowe określające pełny skład TK musi być zgodne z duchem tej instytucji.

– TK ma badać zgodność ustaw z konstytucją i jeżeli ma w tym aspekcie kontrolować Sejm, to ten nie może wprowadzać przepisów, które osłabiałyby tę kontrolę – zauważa prof. Zoll. – Wprawdzie za moich czasów pełny skład również wynosił 9 sędziów, ale wówczas trybunał liczył ich 12, a nie 15 jak obecnie. Kiedy pod koniec mojej kadencji powiększono TK do 15 sędziów, to automatycznie zwiększono też odpowiednio minimalną liczbę sędziów potrzebnych do wyznaczenia pełnego składu. A to oznacza, że 11 sędziów to minimum, by można było mówić o pełnym składzie – przekonuje były prezes TK.

Eliminacja sędziów

Jak podkreśla dr hab. Jacek Zaleśny, skutkiem wejścia w życie opisywanych zmian będzie oczywiście eliminacja części sędziów z procesu orzekania.

– To zresztą nie jest niczym nowym. W TK żonglowanie składami sędziowskimi ma miejsce od lat. W niedalekiej przeszłości zdarzały się też i takie sytuacje, np. z sędziami Stanisławem Rymarem, Piotrem Tuleją i Markiem Zubikiem. Po prostu zostali odsunięci od orzekania. Jest to praktyka wątpliwa konstytucyjnie, ale już przetestowana – podkreśla warszawski konstytucjonalista.

Rozprawa w sprawie z wniosku prezydenta dotyczącego ustawy o SN została wyznaczona już na 30 maja. Termin ten zapewne ulegnie zmianie, gdyż parlament nie będzie w stanie uchwalić noweli w tak krótkim czasie. Powstaje jednak pytanie, jak to się ma do zasady niezmienności składu orzekającego.

– Zmiana składu osobowego w trakcie orzekania podważa zaufanie zarówno do samego postępowania, jak i do treści podjętego w wyniku tego postępowania rozstrzygnięcia, a także do samej instytucji, co oczywiście z punktu widzenia wartości konstytucyjnych jest zdarzeniem niekorzystnym – podkreśla Jacek Zaleśny.

W projekcie zaproponowano również, że zgromadzenie ogólne sędziów TK będzie mogło podejmować uchwały w obecności nie co najmniej dwóch trzecich ogólnej liczby sędziów TK, a więc 10, a jedynie 9.

– Należy pamiętać, że zgromadzenie ogólne posiada szerokie i istotne dla funkcjonowania TK kompetencje. Są to m.in.: wybór kandydatów na prezesa i wiceprezesa TK, stwierdzanie wygaśnięcia mandatu sędziego TK, a także wyrażanie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej oraz na pozbawienie wolności sędziego – wymienia prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia TK w stanie spoczynku. Jego zdaniem zmiany proponowane przez posłów PiS doprowadzą do obniżenia standardu demokracji wewnątrz jedynego kolegialnego organu trybunału, jakim jest zgromadzenie ogólne sędziów TK.

Bez vacatio legis

Projekt przewiduje, że nowe rozwiązania wejdą w życie dzień po ich ogłoszeniu. Taki pośpiech krytykuje prof. Wyrzykowski, który podkreśla, że nie widzi dla niego żadnego uzasadnienia, a co więcej, przypomina ono najgorsze praktyki legislacyjne z 2016 r.

– Projektodawcy próbują tłumaczyć, że chodzi o zapewnienie konstytucyjnej zasady rzetelności i sprawności działania trybunału, a także zapewnienia prawa do sądu i pełniejszej realizacji sprawiedliwości proceduralnej. Muszę przyznać, że ten fragment uzasadnienia projektu rozbawił mnie najbardziej – ironizuje prof. Wyrzykowski. Jego zdaniem bowiem TK nie działa ani sprawnie, co wyraźnie widać w statystykach dotyczących orzekania, ani rzetelnie. Jeśli zaś chodzi o sprawiedliwość proceduralną, to nasz rozmówca przypomina, w jaki sposób sędziowie TK traktowali podczas rozpraw np. przedstawicieli rzecznika praw obywatelskich.

– W tym kontekście należy raczej mówić o niesprawiedliwości proceduralnej – kwituje Mirosław Wyrzykowski. Jego zdaniem nie ma też mowy o prawie do sądu, gdyż TK już jakiś czas temu dokonał swego rodzaju coming outu i badając wynikające z art. 6 Europejskiej konwencji praw człowieka prawo do sądu, stwierdził, że sądem nie jest.

PiS chce rozwiązać pat w trybunale

Trybunał liczy 15 członków, a do osądzenia nowelizacji ustawy o SN, którą zaskarżył prezydent i od której ma zależeć wypłata miliardów złotych z KPO, potrzeba pełnego składu, czyli minimum 11. Posłowie PiS chcą więc obniżenia tego progu do dziewięciu. Zgodnie z projektem nowe zasady miałyby mieć zastosowanie do spraw w toku.

Konstytucjonaliści podkreślają, że propozycja ta nie stoi wprost w sprzeczności z ustawą zasadniczą. To jednak nie oznacza, że nie budzi kontrowersji.

– Teraz PiS chce obniżyć liczebność pełnego składu do dziewięciu sędziów. Ale czy partia ma pewność, że zagłosują oni zgodnie z jej wolą? A może któryś się wyłamie? Ja bym radził, żeby dla bezpieczeństwa ustalono, że pełny skład TK stanowi pięciu sędziów, choć to już może byłaby przesada, bo to mniej niż połowa. Ale ośmiu? Czemu nie? – komentuje prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdaniem to koniec demokracji i wyraz pełnego autorytaryzmu, bo stawia się interes polityczny ponad prawem.

Z kolei prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia TK w stanie spoczynku, podkreśla, że oceniając projektowane zmiany, należy zastanowić się nad tym, który model – czy ten obecny, czy ten proponowany przez posłów PiS – w pełniejszy sposób realizuje aksjologię konstytucji.

– Nie mam wątpliwości, że model, w którym większa liczba osób podejmuje decyzje, jest wyrazem demokratyzmu i stanowi zapewnienie przesłanki lepszej jakości efektu końcowego niż wówczas, gdy decyzje zapadają w mniej licznym gronie – uważa prof. Wyrzykowski. Jego zdaniem obniżenie progu wymaganego do orzekania w pełnym składzie przez TK z całą pewnością obniża dotychczasowe standardy konstytucyjne.

– Do tego władza polityczna chce nas kolejny raz przyzwyczaić – kwituje.

Rozprawa z wniosku prezydenta jest wyznaczona na 30 maja. Można się więc spodziewać jej odroczenia, bo nie ma szans na uchwalenie nowelizacji przed tą datą.

ikona lupy />
Kiedy Trybunał Konstytucyjny orzeka w pełnym składzie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe