Jeśli deinstytucjonalizacja ma postępować, trzeba zniechęcać do umieszczania ludzi w domach pomocy społecznej – słyszymy z MRiPS. To ryzykowne posunięcie – ripostują dyrektorzy placówek.

Świadczenie wspierające nie będzie przysługiwało osobie niepełnosprawnej, jeżeli została ona umieszczona w zakładzie karnym, areszcie śledczym, zakładzie poprawczym, schronisku dla nieletnich czy domu pomocy społecznej. Taki zapis znalazł się w projekcie ustawy wprowadzającej to świadczenie, który trafił do dalszych prac. I od razu wywołał oburzenie wśród dyrektorów DPS-ów, którzy mówią wręcz o skandalu. W resorcie rodziny słyszymy, że ma wspierać konieczną deinstytucjonalizację.

– Nie rozumiem sensu tego zapisu, który pojawił się na jakimś etapie prac. Nikt nam nie objaśnił powodów, nie ma ich w uzasadnieniu do ustawy – mówi Rafał Marek, dyrektor DPS w Gliwicach, z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Organizatorów i Menadżerów Pomocy Społecznej i Ochrony Zdrowia. Opisuje, że dziś koszty umieszczenia w DPS-ach w 70 proc. są opłacane ze świadczeń danej osoby, resztę pokrywa rodzina, a gdy ta nie może – samorząd.

Zdaniem Rafała Marka uzależnienie prawa do świadczenia od tego, czy dana osoba pozostanie w swoim środowisku, może spowodować, że do placówki nie trafi ktoś, kto naprawdę tego potrzebuje.

– Jeśli to jest pomysł na deinstytucjonalizację, to naprawdę ryzykowny. Wciąż brakuje nam rozbudowanego systemu pomocy środowiskowej i wciąż są osoby, które nie mają bliskich lub nie mogą liczyć na ich pomoc. Pewne przypadki mogą więc pozostać niezaopiekowane – ostrzega.

Podobne zagrożenie widzi Sylwia Kamińska-Tereszkiewicz, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Dyrektorów Samorządowych DPS.

– W ten sposób sprawiamy, że do DPS-ów dostają się tylko osoby, które muszą, bo nie ma dla nich miejsca gdzieś indziej. A nie te, które tego potrzebują – ocenia.

Eksperci zwracają też uwagę na niejasny przekaz, który idzie z resortu rodziny w sprawie przyszłości DPS-ów. – Z jednej strony jest mowa, że nie powinniśmy się martwić o przyszłość, a z drugiej brakuje wsparcia dla naszych usług. Tymczasem przed demografią i starzeniem się społeczeństwa nie uciekniemy – mówi Rafał Marek i ocenia, że świadczenie wspierające w przypadku podopiecznych z DPS byłoby wsparciem dla rodzin, których bliscy tam trafią, a także dla samorządów. – Nie jest prawdą, że my byśmy zabierali świadczenie. Pieniądze by szły na opiekę, a 30 proc. pozostawałoby przy pensjonariuszu – dodaje. Zwraca przy tym uwagę, że znaczny procent osób w DPS-ach kwalifikowałby się do świadczenia ze względu na poziom potrzeby wsparcia. Ile dokładnie? To zależy od ostatecznego kształtu narzędzia do oceny, nad którym prace trwają.

Spytaliśmy o zdanie Pawła Wdówika, wiceministra w resorcie rodziny. Według niego dojdzie do zabetonowania dotychczasowego systemu, jeśli świadczenie wspierające będzie przysługiwało również osobom przebywającym w DPS-ach. Tymczasem, jak podkreśla, nie takie są założenia deinstytucjonalizacji, która zakłada, że dana osoba powinna otrzymywać wsparcie jak najbliżej swojego miejsca zamieszkania, w środowisku rodzinnym. Świadczenie ma też służyć niezależnemu życiu, ma być mechanizmem motywującym do wyjścia z DPS lub do tego, by nigdy tam nie trafić

– Z pewnością część osób przebywających w DPS-ach kwalifikowałaby się nawet do najwyższego poziomu nowego świadczenia, jednak to właśnie zadaniem tych placówek jest zapewnienie im wsparcia. Gdyby więc świadczenie przysługiwało osobie znajdującej się w DPS, faktycznie trafiałoby do tej placówki – dodaje

To prawda, że o deinstytucjonalizacji usług społecznych mówi się od lat. Najnowsze dane, którymi dysponuje MRiPS, pokazują, że na koniec 2021 r. w DPS-ach mieszkało 76 716 osób. A to oznacza wzrost, bo rok wcześniej były tam 75 133 osoby. Zestawienie, które pokazuje resort, mówi, że łącznie w kraju jest 827 domów pomocy społecznej. Przybyły 4 placówki do 50 miejsc i dziś jest ich 160. Tych z miejscami do 100 ubyło o 2 i jest 400. Nie zmieniła się natomiast liczba DPS-ów z największą liczbą miejsc – powyżej 250. Wciąż jest ich w kraju 22.

Projekt o świadczeniu wspierającym trafił do prac w komisji. W maju jest kolejne posiedzenie Sejmu. Jak mówi Paweł Wdówik, jeśli wróci z Senatu w lipcu, wówczas ma szansę zostać przyjęty i przekazany na biurko prezydenta.

Uzupełnieniem tej ustawy, jak i elementem deinstytucjonalizacji ma być ustawa o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami, nad którą pieczę sprawuje Kancelaria Prezydenta. Ta ostatnia w korespondencji z DGP pisze, że prace nad projektem są zaawansowane, ale jeszcze nie zakończone. Wspomina też, że propozycje rozwiązań podlegają analizom wspólnie z przedstawicielami resortu, a przed przedłożeniem projektu do Sejmu odbędą się konsultacje z organizacjami reprezentującymi środowisko. Z tego ostatniego płynie jednak niepokój. Po dwóch latach prac kancelarii efektu wciąż nie ma. ©℗