Andrzej Duda ma szybko zdecydować w sprawie ustawy o SN mającej odblokować wypłaty z Funduszu Odbudowy. PiS będzie zabiegał o konsultacje z Pałacem Prezydenckim

Rząd chce przekonać Andrzeja Dudę do podpisu. Każda inna decyzja – odesłanie do Trybunału Konstytucyjnego lub weto – byłaby kłopotliwa. – Będziemy do dyspozycji, będziemy prosić prezydenta o rozmowy, postaramy się odpowiedzieć na jego pytania – mówi nasz rządowy rozmówca. Pałac zachowuje dystans. – Prezydent jest doktorem nauk prawnych i jak widzi jakiś przepis, to go rozumie, może trzeba było pokazać projekt, gdy był pisany – zauważa nasz rozmówca z otoczenia prezydenta.
Wejście w życie ustawy uruchomi proces jej oceny przez Komisję Europejską w kontekście kamieni milowych KPO. Jeśli decyzja Komisji Europejskiej będzie pozytywna, będzie to istotny przełom na drodze po unijne miliardy z Funduszu Odbudowy. W przypadku odesłania nowych przepisów do TK Komisja mogłaby nabrać wątpliwości, czy potencjalne orzeczenie trybunału nie otworzy furtki dla kolejnej nowelizacji; weto zaś utrwaliłoby klincz między Warszawą a Brukselą.
Pałac trzyma karty przy orderach. – Prezydent podejmie decyzję w stosownym czasie – kwituje pytania o możliwą decyzję czy jej termin szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot. Choć od naszych innych rozmówców słyszymy, że decyzja ma zapaść szybko.
W PiS do niedawna rozważane były dwie opcje dotyczące momentu złożenia pierwszego wniosku o płatność z KPO. Pierwsza zakładała zrobienie tego jeszcze przed decyzją prezydenta. To – zdaniem zwolenników tej koncepcji – wywarłoby większą presję na Andrzeja Dudę, by nawet mimo wątpliwości złożył podpis.
Ale, jak słyszymy, wygrała opcja ostrożnościowa, by wniosek wysłać po tym, jak będzie znana decyzja głowy państwa. – Nie chcemy wywołać jakiegoś nieporozumienia, jak to, które pojawiło się w grudniu, gdy złożyliśmy ustawę o SN w Sejmie. Wtedy oczekiwanie Andrzeja Dudy było takie, że konsultacje będą dotyczyć treści projektu, a nie samego kierunku tych zmian – przyznaje rozmówca z rządu. Przypomnijmy: dzień po tym, jak projekt trafił do Sejmu, prezydent skrytykował zawarte tam rozwiązania. To przystopowało proces uchwalania ustawy.
Wczoraj Sejm, zgodnie z przewidywaniami, odrzucił poprawki Senatu. Zakładały one, że sprawami dyscyplinarnymi zajmie się Izb Karna SN, a nie NSA – jak stoi w sejmowej wersji. Do tego mieli się tym zająć sędziowie z co najmniej siedmioletnim stażem.
Posłowie uchwalili wczoraj również tzw. ustawę wiatrakową, stanowiącą ostatni, brakujący kamień milowy KPO objęty pierwszym wnioskiem. Obóz rządowy nie ma obaw o ocenę Brukseli. Wynika to z przeświadczenia, że właściwie każde poluzowanie obecnych restrykcyjnych regulacji (zasada 10H) w sprawie lokalizacji wiatraków będzie wypełniało treść kamienia milowego. – Ta ustawa nie jest groźna, a potrzebna do uruchomienia części inwestycji – przekonuje rozmówca DGP z rządu.
Przeciw ustawie zagłosowali ziobryści i większość Konfederacji; opozycja wstrzymała się od głosu. W ostatecznej wersji znalazło się rozwiązanie zaproponowane przez Marka Suskiego, by odległość wiatraków od zabudowań mieszkalnych wynosiła 700 m; wcześniej rząd proponował 500 m. Teraz ustawa trafi do Senatu, jeśli ten zaproponuje poprawki, istnieje spora szansa, że zadziała tu podobny mechanizm co przy ustawie o SN, tzn. PiS odrzuci je wspólnymi siłami z ziobrystami.
Obie ustawy były testem dla obozu rządowego, bo ziobryści byli w kontrze z resztą PiS, więc partia Kaczyńskiego musiała liczyć na przychylną czy neutralną postawę części opozycji. – Szukamy incydentalnych większości, bo Solidarna Polska chce się odróżnić, a my chcemy iść dalej – mówi nam osoba z obozu rządowego. Choć ostatecznie w kluczowych dla PiS momentach, takich jak odrzucanie senackich poprawek, PiS i ziobryści szli ręka w rękę. Z kolei opozycja nie zagłosowała gremialnie przeciw projektom PiS, by uniknąć zarzutu, że blokuje unijne fundusze. ©℗