Jestem umiarkowanym optymistą, mam na uwadze dotychczasowe doświadczenia w naszych relacjach z Komisją Europejską; można powiedzieć, że nasze zaufanie jest ograniczone – poiedział Krzysztof Sobolewski (PiS), pytany o to, czy po uchwaleniu noweli ustawy o SN środki z KPO trafią do Polski.

Sobolewski był pytany, jakie jest obecnie podejście PiS do instytucji unijnych, w kontekście lipcowych słów prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który mówił "koniec tego dobrego" i późniejszych wypowiedzi przedstawicieli rządu, którzy podkreślali, iż prawdziwym wrogiem jest Rosja i trzeba zrobić wszystko, aby konflikt z UE się zakończył.

"Obecnie dla nas najistotniejsze jest to, z czym się mierzymy, czyli kryzys energetyczny i kryzys gospodarczy, który wynika z agresji Rosji na Ukrainę, a konkretnie to, jak można je zniwelować albo zminimalizować dla Polaków. Jednym z elementów tego, co mogłoby pomóc w zniwelowaniu skutków kryzysu energetycznego i gospodarczego są m.in. pieniądze z KPO. To ponad 160 mld zł. ul. Nasze działania są w tej chwili nakierowane na to, żeby te pieniądze w końcu do Polski trafiły" - odpowiedział polityk PiS.

Zaznaczył jednocześnie, iż rząd "z Unią Europejską, KE, a tak naprawdę z tymi, którzy stoją za plecami Komisji czy pani przewodniczącej Ursuli von der Leyen, czyli z Niemcami, chcemy rozmawiać na stopie równowagi partnerskiej – chociażby w kwestii reperacji".

Pytany, czy ma przekonanie, że po jej uchwaleniu ustawy o SN środki z KPO popłyną do Polski, Sobolewski stwierdził, że "jest umiarkowanym optymistą w tej kwestii, ponieważ ma na uwadze dotychczasowe doświadczenia w naszych relacjach z Komisją Europejską, dotyczące zarówno kwestii KPO, ale też innych funduszy unijnych". "Można powiedzieć, że nasze zaufanie jest ograniczone" - dodał.

Wyraził oczekiwanie, że przyjęcie rozwiązań zawartych w ustawie "będzie kolejnym krokiem milowym do tego, aby to +never ending story+ znalazło swoje pozytywne zakończenie". "Mam nadzieję, że uchwalenie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, a w dalszej kolejności podpisanie jej przez pana prezydenta, ale to już oczywiście decyzja pana prezydenta – zakończy pewien etap w tej niekończącej się historii i będziemy mogli skupić się na innych rzeczach, które są równie istotne i które w tej chwili wymagają uwagi" - zaznaczył.

Ocenił, że "zarówno węgierski, jak i polski rząd nie są ulubieńcami KE". "Doskonale sobie zdajemy sprawę, że wszystkie działania i perturbacje związane z KPO mają podłoże polityczne, a nie merytoryczne" - powiedział.

Sobolewski, pytany czy Polska dostanie jakiekolwiek środki z KPO przed wyborami parlamentarnym, wyraził "nadzieję, że po uchwaleniu nowelizacji ustawy o SN i złożeniu wniosku o wypłatę pierwszej transzy pieniędzy z KPO, ta transza do nas przyjdzie – w odpowiedzi na rachunki, które Polska przedstawi z realizacji już rozpoczętych projektów, które były projektami wchodzącymi w skład naszej agendy".

Polityk był dopytywany, czy Polska dostaniemy chociaż część środków z KPO jeszcze przed wyborami, czy dopiero po nich. "Ze względu na to, że – jak już mówiłem – jestem umiarkowanym optymistą, zakładam, że może to być po wyborach, niezależnie od tego, kto je wygra. Oczywiście uważam, że wybory wygra Zjednoczona Prawica. Lubię jednak być nieraz mile zaskoczony i być może będzie niespodzianka, że część tych pieniędzy wpłynie wcześniej. Trzeba powiedzieć jeszcze jedno – Krajowy Plan Odbudowy to pieniądze rozłożone na 7 lat. Nie jest więc tak, że te środki spłyną do nas w całości w tym roku" - odpowiedział.

Pytany czy polska gospodarka poradzi sobie bez środków z KPO, Sobolewski ocenił, że zarówno polski budżet, jak i sytuacja gospodarcza "są dobre".

"Nie jest tak, że dzieje się coś krytycznego czy dramatycznego. Oczywiście, z pieniędzmi z KPO na pewno byłoby łatwiej. Natomiast, jeśli by się okazało – chociaż nie zakładam, że tak się okaże – że nie będzie tych pieniędzy, to będziemy musieli sobie radzić w inny sposób. Musimy się na to przygotować i przygotowujemy różne scenariusze. Patrząc jednak nawet na to, jak w tej chwili wygląda rentowność naszych obligacji, gdzie – przypomnę – jeszcze niedawno nie było popytu na polskie obligacje dziesięcioletnie, to obecnie oprócz tego, że jest bardzo duży popyt, to ich opłacalność bardzo wzrosła. Związane jest to z tym, że rynki finansowe patrzą na sytuację m.in. związaną z tym, jak Polska zachowuje się wobec tego, co dzieje się za wschodnią granicą i jak jest traktowana przez głównych graczy światowych, czyli przez USA" - powiedział Sobolewski. (PAP)