Obligacje Banku Gospodarstwa Krajowego miały w tym roku zasilić fundusz wspierający obronność kwotą 15 mld zł. Sytuacja na rynkach finansowych utrudniła realizację tego celu. W przyszłym roku też nie będzie łatwo pożyczać.

Uruchomiony w połowie roku Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych już w III kw. miał za sobą pierwsze wydatki – wynika z informacji Banku Gospodarstwa Krajowego. Dane prezentowane przez państwowy bank, który odpowiada za zarządzanie FWSZ, wskazują, że w końcu czerwca fundusz dysponował kwotą 5,1 mld zł. Trzy miesiące później były to już niespełna 4 mld zł. – Stan ten się zmniejszył w związku z realizacją wypłat na cele określone w ustawie o obronie ojczyzny – informuje biuro prasowe banku. Nie wyjaśnia, jakiego typu wydatki poniósł FWSZ.
W przyszłym roku nakłady obronne mają sięgnąć 138 mld zł, z czego ok. 100 mld wyda budżet państwa. Pozostałe środki ma zapewnić m.in. FWSZ. Zgodnie z informacjami przedstawianymi na początku listopada przez Wojciecha Skurkiewicza, wiceministra obrony, tegoroczny plan finansowy FWSZ przewidywał wpływy i wydatki na poziomie ok. 20 mld zł. – W 2023 r. wpływy są planowane w wysokości 49,3 mld zł, a wydatki są planowane na cele określone w Programie Rozwoju Sił Zbrojnych. Będzie to kwota 45,9 mld zł – mówił przedstawiciel MON.
15 mld zł z tegorocznego budżetu funduszu miało pochodzić ze sprzedaży obligacji Banku Gospodarstwa Krajowego. Pierwszą emisję papierów na rzecz FWSZ planowano na drugą połowę października. Był to jednak czas zawirowań na światowych rynkach finansowych i gwałtownego wzrostu rentowności (spadku cen) obligacji. Przetarg obligacji został odwołany.
– Bank Gospodarstwa Krajowego pracuje obecnie nad pozyskaniem alternatywnych źródeł przychodów funduszu, m.in. nad możliwością pozyskania finansowania dłużnego – mówił Skurkiewicz w Sejmie. Taką możliwość daje nowelizacja ustawy o obronie ojczyzny, która weszła w życie z początkiem września. Wśród źródeł finansowana FWSZ wymienia ona również bezzwrotne środki z zagranicy. Chodzi np. o pieniądze z Unii Europejskiej.
W PiS właśnie pojawiła się obawa, czy przyszłoroczne, sztywne wydatki na wojsko uda się bezproblemowo zrealizować. Stronnicy Mateusza Morawieckiego obwiniają za to Zbigniewa Ziobrę. Ich zdaniem to jego upór w sprawie naszych relacji z UE powoduje, że Polska może nie być w stanie pożyczać pieniędzy na korzystnych warunkach.
– To już nie chodzi tylko o to, że odblokowanie KPO odciążyłoby budżet państwa w innych obszarach. Transfer takiego kapitału do Polski wzmocniłby złotego oraz dodatkowo uwiarygodnił nas przed rynkami – przekonuje rozmówca z KPRM.
Inny rozmówca precyzuje, że nie chodzi tylko o wiarygodność. – Premier narzucił tryb oszczędnościowy, więc chodzi o to, by inwestycje finansować mniej ze środków krajowych, w tym programami BGK, ale sięgnąć po euro. A równocześnie KPO i szerzej fundusze unijne nie tylko odblokują pieniądze na inwestycje, lecz także polepszą bilans na rachunku obrotów bieżących, na którym jest deficyt. To stworzy przestrzeń na finansowanie zbrojeń. Ponieważ zakupy zbrojeniowe zwiększają deficyt też na rachunku obrotów bieżących w bilansie handlowym – podkreśla współpracownik premiera. Jak dodaje, inaczej polska waluta nadal będzie pod presją i może się osłabiać.
– Nasza ofensywa komunikacyjna wobec premiera wynika z tego, że od kilku tygodni ekipa Morawieckiego oraz sprzyjający jej dziennikarze straszą fatalną sytuacją i że KPO jest niezbędne. My odpowiadamy, że sytuacja jest trudna, ale pytanie, kto do niej doprowadził. To nie my zgadzaliśmy się na taką konstrukcję unijnego budżetu, która pozwala blokować pieniądze. Premier po prostu straszy własny obóz rezultatami błędów – mówi z kolei polityk Solidarnej Polski.
Choć na razie mowa o obawach, a nie np. istotnych cięciach wydatków zbrojeniowych, sytuacja już rzutuje np. na konkretne umowy. Polska miała podpisać z Francją porozumienia o zakupie dwóch satelitów obserwacyjnych, ale ponieważ pieniędzy nie ma, sprawa stanęła w miejscu. W efekcie, jak słyszymy, MON zaczął się sam rozglądać za zdobyciem finansowania na ten cel.
Zgodnie z listopadowymi informacjami Skurkiewicza w przyszłym roku wpływy FWSZ mają wynieść 49,3 mld zł, a wydatki 45,9 mld zł. – Planowane wydatki Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych w całości chcemy przeznaczyć na zadania z obszaru modernizacji technicznej sił zbrojnych związane z zakupami nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego, w tym w szczególności na rozwój zdolności sił zbrojnych do rażenia, rozpoznania, dowodzenia i zabezpieczenia logistycznego, a także systemu szkoleń – mówił w Sejmie wiceminister.
Jednym ze źródeł finansowania funduszu wspierającego obronność ma być wpłata z zysku Narodowego Banku Polskiego.