2 mln przypadków i 800 zgonów dziennie – to prognoza szczytu omikronowej fali.

Gdyby nie Omikron, liczba zgonów w połowie stycznia spadłaby poniżej setki, a na początku lutego byłaby prawie niezauważalna. Z prognozy międzynarodowego zespołu MOdelling COronavirus Spread (MOCOS) działającego przy Politechnice Wrocławskiej i zajmującego się modelowaniem epidemii COVID-19 wynika, że tak nie będzie: od dziś zacznie rosnąć V fala spowodowana Omikronem. W połowie stycznia może to skutkować nawet 150 tys. wykrywanych przypadków dziennie, a liczba zgonów będzie podobna jak w szczycie IV fali - ok. 800. Prognozowany szczyt liczby dziennych zgonów przypada na 20-21 stycznia. Do 11 lutego 2021 r. umrze ok. 18,8 tys. osób. (między 10,7 tys. a 24,4 tys.).
Wysoka liczba dziennych przypadków (szacowana między 50 tys. a 200 tys.) będzie się utrzymywać niemal przez miesiąc - do połowy lutego. Jak wyjaśniają analitycy, liczba ta wynika z realnej możliwości testowania w Polsce (do tej pory wykonano maksymalnie ok. 110 tys. testów w kwietniu 2021 r.). „Jeśli założymy sobie teoretyczną Polskę, w której nie istnieje ograniczenie wydolnościowe testowania, to krótkoterminowo spodziewamy się poziomu ok. 2 mln przypadków w szczycie” - twierdzą analitycy.
Ich zdaniem mimo dużej liczby osób z przeciwciałami narażonych na zakażenie będzie nawet 20 mln Polaków. Autorzy modelu wskazują, że podobnie jak IV fala Omikron uderzy najpierw w pasie wschodnim, czyli w województwa podlaskie, podkarpackie i lubelskie. Powodem jest niski odsetek zaszczepionych w tym regionie ,,w tym osób z trzecią dawką, która znacząco zwiększa ochronę przed nową mutacją. To w połączeniu z istotnym udziałem dużych gospodarstw domowych, czyli zamieszkałych przez kilka osób, zwiększa prawdopodobieństwo, że tu będzie najbardziej podatny grunt dla rozprzestrzeniania się wirusa”.
Jak to się przełoży na liczbę zajętych łóżek? Przyjmując mniejsze ryzyko ostrego przebiegu COVID-19 (naukowcy zakładają, że jest trzy razy mniej ryzykowny niż Delta), w szczycie fali będzie potrzeba ok. 15 tys. łóżek. To mniej niż w szczycie Delty, gdy zajętych było ponad 20 tys.
Autorzy raportu wskazują, że jeszcze na początku grudnia można było opóźnić szczyt za pomocą szczepień. Teraz pozostały jedynie obostrzenia. „Sytuacja, w której Polska kolejny raz ma do dyspozycji obostrzenia jako jedyne narzędzie do opóźniania szczytu, to efekt dość trudnej do uwierzenia sytuacji, że nie skorzystano wcześniej z dostępnych narzędzi. Żeby zacytować prof. Krugera z dzisiejszego spotkania zespołu: „it’s the price that Poland pays for doing nothing” (to cena, jaką Polska płaci za nicnierobienie)” - wskazują naukowcy.
Wyliczenia przygotowano, zakładając, że odporność naturalna jest na poziomie 40 proc., efektywność szczepień wynosi 30 proc., a możliwość wykrywania zarażeń od 10 do 20 proc. Przyjęto też, że początkowa liczba Omikrona w Polsce to 100 przypadków stwierdzonych ok. 1 grudnia 2021 r., że zaraźliwość wirusa jest dwa razy większa od Delty, ryzyko hospitalizacji trzykrotnie, a ryzyko zgonu sześciokrotnie mniejsze.
To druga duża analiza naukowców współpracujących z MF. Pierwsza, przygotowana przez Interdyscyplinarne Centrum Modelowania UW, jest bardziej pesymistyczna. Wynika z niej, że liczba zgonów może wynosić dziennie od 500 do 2,5 tys. Duża różnica dotyczy liczby zajętych łóżek: warszawscy naukowcy zakładają, że osób wymagających hospitalizacji może być nawet 80 tys. (w tym samym czasie, nie chodzi o codzienne przypadki).
ikona lupy />
Symulacja rozwoju pandemii w Polsce bez Omikrona. Liczba dziennych zgonów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe