Nie mamy zwyczaju ujawniania treści negocjacji, ale skoro czeski minister spraw zagranicznych mija się z prawdą, jesteśmy zmuszeni to zrobić; strona polska nie proponowała ws. Turowa umowy na 2 lata, nasza oferta to umowa obowiązująca do końca działalności górniczej - podkreślił wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Minister spraw zagranicznych Czech Jakub Kulhanek zajął w piątek stanowisko wobec niepowodzenia rokowań w Pradze ws. dalszego funkcjonowania kopalni węgla brunatnego w Turowie. Jego zdaniem to Polska w ostatniej chwili wystąpiła z postulatem, że porozumienie będzie można wypowiedzieć już po dwóch latach. Jednocześnie odrzucił słowa polskiego wiceministra spraw zagranicznych Pawła Jabłońskiego, który ocenił czeskie postulaty jako „irracjonalne”.

"Nie mamy zwyczaju ujawniania treści negocjacji, ale skoro czeski minister spraw zagranicznych mija się z prawdą, jesteśmy zmuszeni to zrobić. Opinia publiczna w obu naszych krajach ma prawo do informacji kto ponosi odpowiedzialność za fiasko rozmów i pogorszenie stosunków" - napisał w piątek na Twitterze Jabłoński w reakcji na wypowiedź Kulhanka.

Według wiceszefa MSZ, strona polska "nie proponowała +umowy na 2 lata+". "Nasza oferta to umowa obowiązująca do końca działalności górniczej, z możliwością wypowiedzenia – na wypadek nadużywania jej przez którąś ze stron. To absolutny standard w umowach międzynarodowych zawieranych na partnerskich zasadach" - podkreślił.

"Co więcej – zaproponowaliśmy, by najważniejsze zapisy, wybrane i wskazane nam przez samą stronę czeską(!) działały nadal nawet do 2049 r. – także w razie wypowiedzenia umowy. Te zapisy dotyczyły m. in. monitoringu wód podziemnych. Rząd Czech twierdził, że to kluczowa sprawa" - dodał Jabłońskiego.

Jak dodał, "nasza oferta gwarantowała 50 mln € na projekty wodne w Kraju Libereckim, ponadstandardowe zasady monitoringu wód, zanieczyszczeń, hałasu, regularne przekazywanie informacji – a nawet zakaz zbliżania się kopalni do czeskiej granicy, do czasu spełnienia całej listy warunków".

"Wszystko to zostałoby wykonane w pierwszych miesiącach obowiązywania umowy; zostało jednak odrzucone, ponieważ czeski rząd zażądał umowy, której Polska NIGDY nie mogłaby wypowiedzieć – także w sytuacji, gdyby była ona nadużywana w przyszłości" - oświadczył wiceminister.

"Partnerzy nie zawierają umów na takich zasadach. Odpowiedzialny negocjator nie może związać swojego państwa umową na 30 lat bez możliwości wyjścia, nie wiedząc czy druga strona nie będzie w przyszłości zachowywać się nieuczciwie" - ocenił wiceszef polskiego MSZ.

"Efekt działań czeskiego rządu: mieszkańcy Kraju Libereckiego nie otrzymają ŻADNYCH pieniędzy na projekty wodne, ŻADNEGO dodatkowego monitoringu wód podziemnych, który nie jest wymagany przez prawo; kopalnia będzie mogła zbliżać się do granicy bez ŻADNYCH dodatkowych warunków" - stwierdził Jabłoński.

W maju br. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) odpowiadając na wniosek Czech, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.

W piątek w Pradze odbyła się 17 runda polsko-czeskich negocjacji. Polski minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka poinformował, że rozmowy nie przyniosły rezultatów z powodu eskalowania przez stronę czeską żądań, których spełnienie uczyniłoby negocjowaną umowę ws. Turowa "niewypowiadalną". (PAP)

autor: Mikołaj Małecki

mml/ par/