Posłowie KO zażądali w czwartek dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry w związku z nieprawidłowościami, które ujawniła Najwyższa Izba Kontroli w wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. Lewica poinformowała, że składa wniosek do prokuratury.

Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła w czwartek wyniki po kontroli realizacji zadań z Funduszu Sprawiedliwości. W ocenie NIK, środki z Funduszu wydatkowane są w sposób "niegospodarny i niecelowy i sprzyja powstawaniu mechanizmów korupcjogennych". "W żadnej mierze nie możemy powiedzieć, że Fundusz Sprawiedliwości jest funduszem celowym w obecnej chwili, realizującym konkretnie wyspecyfikowane zadania państwowe" - mówił w czwartek Paweł Gibuła z NIK.

KO: Piramida bezprawia

Gabriela Lenartowicz (KO) oceniła, że NIK ujawniła "piramidę bezprawia, na której czele stoi minister sprawiedliwości". "Widzimy jak zawłaszczane i de facto prywatyzowane jest państwo na rzecz funkcjonariuszy partyjnych - ich rodzin i znajomych. Zobaczyliśmy jak Prawo i Sprawiedliwość - w tym przypadku przyzwoliło na to Solidarnej Polsce, stworzyło sobie fundusz stricte partyjny, który jest funduszem wyborczym, funduszem promocji działaczy partyjnych" - powiedziała posłanka KO.

Arkadiusz Myrcha (KO) ocenił, że "minister Ziobro, za przyzwoleniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego zaraził państwo polskie rakiem korupcji i pełnej prywatyzacji życia publicznego". "Dymisja pana ministra Ziobry powinna nastąpić dzisiaj, natychmiast" - oświadczył Myrcha.

Polityk nie wykluczył też skierowania do prokuratury zawiadomienia w związku z ustaleniami NIK. Klub KO rozważa ponadto złożenie w Sejmie wniosku o informację rządu na temat nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości.

Lewica: Składamy doniesienie

Zdaniem posła Lewicy Krzysztofa Śmiszka raport NIK potwierdza, że Fundusz Sprawiedliwości został "sprywatyzowany przez Zbigniewa Ziobrę i jest traktowany jak fundusz na kampanię wyborczą dla polityków Solidarnej Polski".

Przypominał, że Fundusz Sprawiedliwości ma realizować trzy najważniejsze cele: pomoc postpenitencjarną, prewencję przestępczości i pomoc ofiarom przestępstw. "Ani z pomocą ofiarom przestępstw, ani z prewencją przestępstw nie mieliśmy do czynienia w wykonaniu ministra Ziobry. Minister Ziobro wydaje pieniądze na swoich akolitów, na podejrzane fundacje, wyprowadza pieniądze poza ministerstwo sprawiedliwości po to, żeby zdobywać punkty polityczne" - ocenił poseł Lewicy.

"Dzisiaj składamy doniesienie do prokuratury na Zbigniewa Ziobrę, ministra sprawiedliwości, w którego gestii jest zarządzenie Funduszem Sprawiedliwości" - poinformował Śmiszek na konferencji w Sejmie.

Również poseł Lewicy Andrzej Szejna ocenił, że przedstawione przez NIK informacje są "wstrząsające" i "w normalnym, demokratycznym państwie prawa doprowadziłyby do natychmiastowej dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry"

PSL: Funduszem zajmą się służby już w kolejnej kadencji

Do sprawy odnieśli się na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie politycy PSL: Krzysztof Paszyk i Dariusz Klimczak.

Jak powiedział Paszyk, politycy Solidarnej Polski z jej liderem, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą "zrobili sobie z Funduszu Sprawiedliwości fundusz partyjny". Podkreślił, że środki z niego tylko w niewielkim stopniu były wykorzystywane na pomoc ofiarom przestępstw lub na prewencję.

Oświadczył, że to skandal, a rzecz wymaga dogłębnego sprawdzenia, w czasie gdy PiS nie będzie już u władzy.

Klimczak mówił, że nie sposób oczekiwać od podległej Ziobrze prokuratury rzetelnego działania na rzecz ukarania winnych, a Funduszem Sprawiedliwości - który jego zdaniem był "funduszem promocji, funduszem wyborczym i partyjnym Ziobry - zajmą się służby już w kolejnej kadencji parlamentu.

Ocenił ponadto, że ustalenia NIK stanowią podstawę do tego, by zdymisjonować Ziobrę; ocenił jednocześnie, że za rządów PiS nie będzie to możliwe.

Polityk dziękował też NIK za usystematyzowała wiedzy o nieprawidłowościach w sprawie Funduszu Sprawiedliwości; zapewniał, że gdy PiS straci władzę, odpowiedzialni za te nieprawidłowości zostaną - także dzięki pracy kontrolerów - pociągnięci do odpowiedzialności.