Będę rekomendował rządowi przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni - zapowiedział szef MSWiA Mariusz Kamiński. Na granicy prowokowane są incydenty, które mogą doprowadzić do bardzo gorących sytuacji; nasi funkcjonariusze powinni mieć swobodę działania - powiedział.

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Kamiński mówił o prowokacjach służb białoruskich, stwierdzając, że polscy funkcjonariusze na granicy polsko-białoruskiej mają "stalowe nerwy, wiedząc, z kim mają do czynienia".

"Jeżeli żołnierz białoruski mierzy do naszego żołnierza z broni długiej, przeładowuje tę broń, po drugiej stronie nasz funkcjonariusz może myśleć, że padnie strzał. Póki co ten strzał nie pada (...) Jeżeli rzucane są petardy w kierunku naszych żołnierzy, którzy rozstawiają zapory na granicy, jeżeli wykłada się jakieś pakunki, nie wiadomo co zawierające, potem gwałtownie ten żołnierz odbiega, sugerując, że za chwilę nastąpi wybuch - z takimi sytuacjami mamy codziennie do czynienia" - mówił szef MSWiA.

"Te sytuacje powodują, że jako odpowiedzialny za bezpieczeństwo naszej granicy minister spraw wewnętrznych będę składał Radzie Ministrów rekomendację ws. przedłużenia stanu wyjątkowego" - zapowiedział. Chodzi o przedłużenie go o 60 dni.

Kamiński mówił, że napór na wschodnią granicę Polski wciąż trwa. "Na granicy prowokowane są incydenty, które mogą doprowadzić do bardzo gorących sytuacji. Musimy mieć poczucie, że nasza granica jest ściśle strzeżona, że nasi żołnierzy i funkcjonariusze mają swobodę działań w tym wąskim pasie przygranicznym" - powiedział szef MSWiA.

"Premier Mateusz Morawiecki wprowadził do jutrzejszego porządku obrad Rady Ministrów kwestię przedłużenia stanu wyjątkowego. Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest nadal bardzo poważna i wymaga szczególnych działań" - zapowiedział w poniedziałek rzecznik rządu Piotr Müller.

W poniedziałek w południe szef MSWiA Mariusz Kamiński rozpoczął przedstawianie sejmowej komisji informacji o sytuacji panującej na granicy polsko-białoruskiej.

"Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest nadzwyczajna, szczególna. Niestety dalej jest bardzo wysokie napięcie, jest bardzo niebezpiecznie" - powiedział Kamiński.

Jak dodał, na granicy nie mamy do czynienia ze spontanicznym ruchem uchodźców. "Mamy tutaj do czynienia ze zorganizowanym przez państwo białoruskie, nielegalnym przerzutem dużych grup migrantów na teren naszego kraju, Litwy, Łotwy, UE" - mówił minister.

Kamiński poinformował, że są to osoby, które na Białorusi przebywają całkowicie legalnie. "Są w sposób bezpośredni wspierane przez struktury państwa białoruskiego. Łącznie z przerzucaniem ich na granicę m.in. naszego kraju. Ta pomoc służb białoruskich jest bardzo silna, bardzo widoczna i coraz bardziej ostentacyjna" - przekazał.

Minister poinformował przy tym, że w sierpniu i wrześniu około 9 tys. 400 migrantów próbowało nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską. Na linii granicznej powstrzymano około 8 tys. 200 migrantów. 1 tys. 200 osób zostało skierowanych do ośrodków dla cudzoziemców.

Kamiński powiedział też, że na granicy dochodzi do szeregu "bezczelnych i agresywnych" prowokacji ze strony białoruskiej. "Dla mnie najbardziej drastycznym przykładem jest to, jeżeli człowiek w mundurze służby białoruskiej posiadający broń długą, mierzy w naszego funkcjonariusza, odbezpiecza broń, po czym naciska spust. Na szczęście nie ma tam pocisku. Do takich incydentów dochodzi, łącznie z rzuceniem petard na granicy w kierunku naszych żołnierzy, którzy rozstawiają zasieki" - mówił.

Jego zdaniem służby białoruskie są coraz bardziej ostentacyjne i agresywne. "Jeżeli będziemy działali w sposób nieskuteczny, nowa sztucznie wygenerowana ogromna rzesza nielegalnych imigrantów trafi do Polski i Europy. (...) jeżeli będziemy twardzi i asertywni wobec reżimu, ten reżim zostanie z tymi nielegalnymi imigrantami na swoim terenie" - dodał.