Gdyby prokuratura po uchyleniu immunitetu prezesowi Najwyższej Izby Kontroli Marianowi Banasiowi zawiesiła go w obowiązkach, byłby to gwóźdź do trumny w relacjach z Unią Europejską - podkreślił w poniedziałek senator, były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Kwiatkowski w Polsat News komentował sprawę wniosku o uchylenie immunitetu Marianowi Banasiowi, z którym do marszałek Sejmu wystąpił Prokurator Generalny. Śledczy chcą postawić obecnemu szefowi NIK kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.

Senator pytany, czy prezes NIK może skutecznie działać bez immunitetu, odparł, że tak. Zastrzegł jednak, że istnieje przepis, zgodnie z którym, gdy immunitet prezesa NIK jest uchylony, prokurator może wykorzystać środek zapobiegawczy w postaci wydania postanowienia o niewykonywaniu obowiązków przez szefa NIK.

"Mówiąc wprost: prezes Banaś nie mógłby wykonywać obowiązków służbowych, nie mógłby wykonywać obowiązków prezesa NIK na mocy decyzji prokuratora" - powiedział. W jego ocenie Banaś liczy się z tym, ponieważ w ubiegłym tygodniu w NIK wydano zarządzenie mówiące o tym, który z wiceprezesów zastępowałby szefa Izby, gdyby ten nie mógł wykonywać swoich obowiązków.

Kwiatkowski podkreślił, że taka sytuacja byłaby "kuriozum prawnym". Zwrócił uwagę, że przepis o niewykonywaniu obowiązków został przygotowany na wypadek, gdyby ktoś popełnił przestępstwo w związku z wykonywaniem obowiązków, a w miejscu pracy mógłby próbować je tuszować. Zarzuty, które śledczy chcą postawić Banasiowi - jak tłumaczył senator - mają natomiast związek z jego poprzednimi funkcjami, wiceministra czy ministra finansów.

W ocenie Kwiatkowskiego scenariusz zawieszenia działania szefa NIK jest jednak możliwy. "Absolutnie uważam, że należy się liczyć z taką pokusą ze strony prokuratury" - powiedział. Zdaniem senatora "prokuratura już wielokrotnie pokazywała, że w dziwny sposób, niezgodny z wykładnią celowościową, intencją prawodawcy korzysta z różnych przepisów".

Kwiatkowski podkreślił, że byłby to "gwóźdź do trumny" w relacjach Polski z Unią Europejską. Przypomniał, że nadzór nad wydatkowaniem pieniędzy z funduszy europejskich opiera się przede wszystkim o NIK. "Jeżeli prokurator by chciał z tego narzędzia (środka zapobiegawczego) skorzystać, dopiero Komisja Europejska powie: nie powinniście otrzymywać żadnych pieniędzy, bo zniszczyliście system nadzoru nad ich wydatkowaniem" - stwierdził.

Wnioskiem o uchylenie immunitetu Banasiowi we wtorek zajmie się sejmowa Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych. W poniedziałek "Rzeczpospolita" opisała ustalenia Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury, z których wynika, że "Banaś, choć piastował funkcje wiceministra i ministra finansów, szefa Służby Celnej, a potem Krajowej Administracji Skarbowej oraz generalnego inspektora informacji finansowej, unikał płacenia podatków – zarówno rozliczając się z kontrahentami, jak i pomagając finansowo synowi", a "e-maile, które CBA odkryło w laptopach Banasiów, dowodzą, że obaj mieli tego świadomość".

Jak podała gazeta, według śledczych Banaś pełniący w państwie wysokie funkcje, wiele poważnych transakcji finansowych dokonywał nie poprzez oficjalne przelewy w banku, ale gotówką. "Poza obiegiem, czyli wiedzą fiskusa, przekazał synowi od 426 tys. zł do 494 tys. zł, a sumy te nie zostały zgłoszone organom podatkowym pod jakimkolwiek tytułem umów cywilnoprawnych – podaje prokuratura. Gdy w jednym z e-maili Banaś prosi syna o wpłatę 50 tys. zł, ten odpisuje, że da mu cash, bo któryś z rządów zabronił wpłat na cudze konto, by przeciwdziałać praniu pieniędzy. Transakcja z konta na konto wiąże się ze zgłoszeniem do urzędu skarbowego. Czy tego Banasiowie chcieli uniknąć?" - napisała "Rz".