W czasie pandemii zwiększyliśmy swoją aktywność w internecie, a przestępcy przenieśli się wraz z nami do przestrzeni online i tam wyłudzają pieniądze w coraz bardziej wymyślny sposób

– Skala oszustw jest ogromna i trzeba uważać. Jest też wciąż niedoszacowana – mówi Katarzyna Sekścińska, adiunkt w Katedrze Psychologii Biznesu i Innowacji Społecznych Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Co zachęca oszustów do działania? Żyjemy w czasach, kiedy zdecydowana większość banków centralnych na świecie obniżyła stopy procentowe niemal do zera lub nawet poniżej. Trudno zarabiać na lokatach czy obligacjach. Można przyjąć, że z każdego zaoszczędzonego tysiąca złotych za rok zostanie nam 970 zł albo mniej. W co więc inwestować? Nie każdego stać na to, żeby kupić mieszkanie i czerpać zyski z najmu. Obligacje skarbowe, giełda, kryptowaluty? Na inwestycje w te ostatnie staliśmy się już trochę bardziej odporni. Z najnowszego badania Barometr Providenta zrealizowanego wraz z Fundacją Rozwoju Rynku Finansowego wynika, że 35 proc. badanych konsumentów odrzuca taki sposób pomnażania oszczędności. Osoby starsze, powyżej 55. roku życia, zdecydowanie częściej nie są nim zainteresowane (45 proc.) niż ludzie młodzi (20 proc.). Ta niechęć to m.in. efekt kampanii informacyjnej prowadzonej przez Narodowy Bank Polski i Komisję Nadzoru Finansowego. Badania KNF pokazujące, że zdecydowana większość (bo nawet ponad 80 proc.) inwestorów w kontrakty na różnice kursowe walut (kontrakty CFD) traci, nie zachęcają do tego rynku. Żeby sprostać wyzwaniu, jakim jest poruszanie się po rynkach finansowych czy giełdzie, trzeba mieć rozległą wiedzę, także matematyczną, a tej niestety nam brakuje. I tu jest przestrzeń do działania dla oszustów. Bo któż nie chciałby zacząć świetnie zarabiać i to przy niewielkim wysiłku? A przestępcy przynoszą na tacy obietnicę spełnienia marzeń. Dostajemy telefon od „doradcy”, e-maila z „wyjątkową” ofertą, zaproszenie w mediach społecznościowych albo znajdujemy taką propozycję w internecie. „Jeśli chcesz odnosić sukcesy na rynku, ale nie wiesz, od czego zacząć – nie musisz dalej szukać” – głosi reklama podającej się za fundusz inwestycyjny firmy ściganej już przez polską policję za to, że naciągnęła setki osób na miliony złotych i zniknęła.

– W ostatnim czasie obserwujemy wzmożoną aktywność podmiotów, które namawiają klientów do skorzystania z ich usług pośrednictwa i doradztwa inwestycyjnego na rynku kryptowalut. Gros tego typu ofert to oszustwa, przed którymi rynek finansowy, instytucje nadzoru, policja i wiele innych podmiotów próbuje ostrzec klientów – mówi Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego. Na liście ostrzeżeń publicznych KNF przybywa instytucji zarejestrowanych w egzotycznych krajach. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów też ostrzega przed ofertami inwestycji alternatywnych, mających przynosić wysokie zyski.

W sieci pełno jest reklam posługujących się bezprawnie wizerunkami znanych osób, żeby zachęcić nas do pierwszego kroku w pułapkę. Osoba, która kliknie w link, przenosi się na portal, gdzie znajduje się już więcej informacji o inwestycji, a także zegar odliczający czas do zakończenia niepowtarzalnej promocji. – Oszuści są znakomicie wyćwiczeni w używaniu socjotechnik – mówi Katarzyna Sekścińska. Fachowcy od przestępstw starają się w naszych oczach zaistnieć jako fachowcy od inwestycji, którzy znają światowe rynki finansowe jak własną kieszeń, a portfele mają pełne złota, surowców i walut. – Wśród wykorzystywanych przez oszustów socjotechnik można wymienić na przykład budowanie w nas przekonania dotyczącego ekskluzywności oferty. Jest ona kierowana tylko do wybranych osób i my jesteśmy tymi szczęściarzami – tłumaczy psycholog. W dodatku trzeba łapać okazję, bo oferta jest ważna tylko przez chwilę i można stracić życiową szansę. W przekręcie bardzo ważnym chwytem jest obietnica wysokiego zysku. Badanie Barometr Providenta potwierdza, że im jest on wyższy, tym bardziej skłonni jesteśmy dać się naciągnąć. Potem jest przynęta – po kilku dniach od wpłacenia depozytu zabezpieczającego, z reguły w wysokości 200 euro, dostajemy informację: „Z zainwestowanej kwoty zrobiło się już 400 euro”. Jedna taka informacja, czasem dwie, i po pewnym czasie zaczyna się prawdziwa gra. „Fundusz inwestycyjny” proponuje nam, żebyśmy zwiększyli inwestycję. Ale nie o grosze, tylko o poważne pieniądze. Przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy. Nie mamy? „A od czego jest kredyt – zaciągasz go na chwilę, szybko pomnożysz kapitał i po spłaceniu pożyczek zostaje ci czysty zysk” – przekonują. Mogą to nawet załatwić za Ciebie. „Przyślij nam skan dowodu albo paszportu. Daj nam dostęp do swojego komputera, dane do logowania do rachunku bankowego. Podaj kod autoryzacyjny, kiedy przyśle ci go bank. Możesz z nami naprawdę dużo zarobić” – obiecują. Ale stracić możesz wszystko.

– Charakterystyczną cechą jest chęć uzyskania przez oszustów zdalnego dostępu do komputera bądź telefonu komórkowego konsumenta – mówi Agnieszka Wachnicka. W 2019 r. zarejestrowano w Polsce niemal 6,5 tys. przypadków ataków w cyberprzestrzeni, z czego ponad połowa incydentów to były ataki phisingowe, czyli próby wyłudzenia loginu i hasła np. do bankowości elektronicznej. – Dane za ostatni rok będą prawdopodobnie kilkukrotnie wyższe. Szacuje się, że do prób przejęcia środków klienta lub wzięcia kredytu na jego nazwisko może dochodzić nawet kilkaset razy dziennie, a jest to tylko pewien wycinek z wszystkich oszustw finansowych, na które są narażeni konsumenci – mówi Agnieszka Wachnicka.

jar

Materiał powstał przy współpracy z Fundacją Rozwoju Rynku Finansowego