Co najmniej dwie osoby zginęły, a wiele zostało rannych w wyniku operacji sił bezpieczeństwa wymierzonej w sztab wyborczy opozycji w stolicy Gabonu, Libreville - podali w czwartek przedstawiciele opozycji. Wcześniej doszło do starć ulicznych z demonstrantami.

To reakcja na ogłoszenie przez rząd, że w sobotnich wyborach na ponowną siedmioletnią kadencję wybrany został prezydent Ali Bongo, nie zaś opozycyjny kandydat Jean Ping.

Ping powiedział AFP, że siedziba jego sztabu została zbombardowana w nocy przez śmigłowce, a następnie zaatakowana przez funkcjonariuszy policji. Dodał, że poza ofiarami śmiertelnymi, 19 osób jest rannych. Z kolei władze podają, że siły bezpieczeństwa weszły do budynku w poszukiwaniu sprawców podpalenia gmachu parlamentu w środę wieczorem i dementują, by ktokolwiek zginął.

W czwartek centrum Libreville było obstawione siłami policji i żandarmerii, a na ulicach panował spokój. Do przypadków szabrownictwa, bez stosowania przemocy, dochodziło w odleglejszych dzielnicach - pisze AFP. Widać było resztki płonących barykad, wraki samochodów i zniszczone budynki. Odcięto łączność telefoniczną i internet.

Szef francuskiej dyplomacji (Gabon był francuską kolonią) Jean-Marc Ayrault w czwartkowym komunikacie wyraził najwyższe zaniepokojenie stosowaniem przemocy w Gabonie po wyborach i wezwał "wszystkie strony do umiarkowania i uniknięcia dalszych ofiar".

Starcia wybuchły, gdy szef MSW Pacome Moubelet-Boubeya podał w środę ostateczne wyniki głosowania, zgodnie z którymi Ali Bongo dostał 49,8 proc. głosów, a Jean Ping 48,2 proc. głosów. Różnica między kandydatami to niecałe 5,6 tys. głosów na 628 tys. uprawnionych do głosowania.

Ping i opozycyjni członkowie centralnej komisji wyborczej (Cenap) nie uznali podanych oficjalnie wyników. Ich zdaniem, doszło do fałszerstw i nadużyć w trakcie wyborów i po nich. Opozycja żąda ponownego przeliczenia głosów, a Unia Europejska apeluje o podanie wyników ze wszystkich lokali wyborczych, a nie tylko zbiorczo w skali całego kraju.

Ali Bongo objął prezydenturę w 2009 roku, kiedy to powyborcze protesty spustoszyły gospodarczą stolicę kraju, Port-Gentil. Doszło wtedy do zabójstw, plądrowania budynków i podpalenia francuskiego konsulatu. Wcześniej Gabonem rządził jego ojciec Omar, który piastował urząd prezydenta przez ponad 40 lat. (PAP)