Senat zaproponował kilka poprawek, przede wszystkim doprecyzowujących, do ustawy przewidującej utworzenie rejestru przestępców seksualnych, m.in. pedofilów. Poparcia nie uzyskały poprawki ws. rezygnacji z publicznej części tego rejestru.

Za ustawą o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym wraz z ośmioma poprawkami, przede wszystkim o charakterze porządkującym i doprecyzowującym, głosowało 76 senatorów, jeden był przeciw, siedem osób wstrzymało się od głosu. Teraz ustawa trafi znów do Sejmu.

Izba wyższa zaproponowała osiem poprawek autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości, zaakceptowanych przez senacką komisję. Jedna z poprawek zakłada usunięcie z rejestru publicznego informacji o wieku małoletniego pokrzywdzonego w celu ochrony jego i jego bliskich "przed utratą anonimowości i stygmatyzacją". Dane takie miałby zawierać rejestr z dostępem ograniczonym.

Kolejna poprawka określa tryb sprostowań szczegółowych danych z rejestru w przypadku wykrytych pomyłek lub uchybień.

Podczas posiedzenia senatorowie zgłaszali uwagi do rejestru otwartego. Krytycznie nt. takiego rejestru wypowiadał się senator niezależny Marek Borowski, który powiedział, że oczywiście trzeba walczyć ze zjawiskiem przestępczości seksualnej, ale zaproponowane w ustawie rozwiązania mogą przynieść negatywne skutki społeczne. Mówił, ze popiera stworzenie rejestru ograniczonego, ale rejestr publiczny jest sprawą kontrowersyjną i w praktyce europejskiej nie stosuje się tego typu rozwiązań.

Przekonywał, że sprawca przestępstwa, który już odbył karę może doświadczyć agresji, ponieważ jego dane będą publicznie dostępne i w końcu znajdzie się "grupa dzielnych obrońców, którzy się z nim porachują". Przestrzegał przed możliwością "wymierzania sprawiedliwości na własną rękę".

Mówił, że na komisji była propozycja kompromisowa szefa komisji praw człowieka Michała Seweryńskiego (PiS) ws. rezygnacji z publicznej części tego rejestru. Miałaby polegać na tym, aby zrezygnować z rejestru publicznego, a jednocześnie umożliwić dostęp do rejestru ograniczonego każdej osobie, jeśli przemawiałby za tym jej interes prawny. Poprawka Seweryńskiego nie zyskała poparcia komisji, więc na posiedzeniu analogiczną poprawkę zgłosił sen. Borowski, podpisał się pod nią także senator Bogdan Borusewicz (PO), jednak poprawka nie zyskała poparcia ani na kolejnym posiedzeniu komisji, ani podczas finalnych głosowań.

Podobnie stało się z propozycją, która przewidywała w ogóle skreślenie rejestru publicznego, bez możliwości dostępu do rejestru ograniczonego, o których była mowa w poprawce Borowskiego i Borusewicza.

Przygotowana w resorcie sprawiedliwości ustawa zakłada powstanie rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym, do którego trafiałyby dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa przeciw wolności seksualnej. Składałby się on z dwóch części: rejestru z dostępem ograniczonym i rejestru publicznego, do którego dostęp będzie powszechny i bez ograniczeń.

Prawo dostępu do rejestru ograniczonego - gdzie będą szczegółowe dane o skazanych, w tym fotografia, miejsce zameldowania i faktyczny adres pobytu - będą miały m.in.: sądy, prokuratorzy, policja, ABW, Służba Celna, CBA, organy administracji rządowej i samorządowej. Druga - powszechnie dostępna część - dotyczyłaby danych tych skazanych, którzy popełnili swój czyn wobec nieletnich, ze szczególnym okrucieństwem lub działali w recydywie. W tym przypadku nie byłyby podawane tak szczegółowe dane, jak np. adres, a jedynie nazwa miejscowości, w której skazany przebywa.

Sprawcy figurowaliby w rejestrze - prowadzonym na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości - do zatarcia skazania, ułaskawienia czy amnestii. W "szczególnie uzasadnionych przypadkach" sąd mógłby orzec, że dane skazanego nie trafią do rejestru. Te przypadki to: ochrona życia prywatnego lub inny ważny interes prywatny pokrzywdzonego albo jego osób najbliższych, zwłaszcza dobro małoletniego pokrzywdzonego. Sąd nie kierowałby też danych do rejestru, jeśli uznałby, że spowodowałoby to "niewspółmiernie surowe skutki dla skazanego".

KGP ma prowadzić mapę przestępczości na tle seksualnym, która będzie stale aktualizowana i publicznie dostępna na stronach KGP. Do 2 lat więzienia ma grozić temu, kto bez uprawnienia uzyskałby dostęp do rejestru ograniczonego. Skazanemu umieszczonemu w rejestrze, który nie podałby swego adresu lub jego zmiany, groziłby areszt, ograniczenie wolności lub co najmniej tysiąc zł grzywny. Taką samą odpowiedzialność ponosiłby ten, kto dopuściłby osobę z rejestru do pracy z dziećmi.

Ustawa miałaby wejść w życie 1 października 2017 r. (PAP)