Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wystąpił w środę z ofensywą przeciwko deputowanym, dziennikarzom i intelektualistom, których uważa za popleczników kurdyjskiego terroryzmu.

Wystąpienie Erdogana miało miejsce trzy dni po samobójczym zamachu w Ankarze, o którego przeprowadzenie podejrzewa się kurdyjskich rebeliantów.

Erdogan wystąpił z apelem do zdominowanego przez jego Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) parlamentu o rychłe zniesienie immunitetu pięciu posłów prokurdyjskiej partii HDP, stanowiącej trzecią siłę polityczną kraju, za zarzucaną im propagandę na rzecz nielegalnej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Wniosek taki został już złożony przez rząd.

"Wybaczcie, ale nie uważam za prawomocnych przedstawicieli politycznych kraju członków partii, która funkcjonuje jako odłam organizacji terrorystycznej (chodzi o zakazaną PKK-PAP)" - powiedział Erdogan.

Po raz kolejny opowiedział się także za rozszerzeniem pojęcia "zbrodni terroryzmu" na wszystkich, którzy tego rodzaju czyny popierają czy je wysławiają. W ciągu ostatniej doby wielu przedstawicieli świata uniwersyteckiego oraz prawników zostało zatrzymanych pod tego rodzaju zarzutami.

"Terroryści to nie tylko ci, którzy uciekają się do użycia broni, ale także ci, których bronią jest pióro w ręku - mówił Erdogan oklaskiwany na spotkaniu z lokalnymi radnymi w Ankarze. - Nie obchodzi mnie, że ktoś jest publicystą wyrażającym własne zdanie. Ale jeśli jego pióro jest na żołdzie terrorystów, to jest przeciwko mnie i kropka!"

Trwająca od miesięcy ofensywa Erdogana przeciwko HDP przybrała na sile od samobójczego zamachu z użyciem samochodu pułapki w Anakarze, w którym w niedzielę wieczorem zginęło 35 osób. Szefa państwa krytykowano za to, że nie zdołał zapobiec zamachowi. W odpowiedzi na te ataki zapowiedział zaostrzenie ścigania "propagandy terrorystycznej", która obecnie jest występkiem podlegającym karze do 5 lat więzienia, a która miałaby stać się przestępstwem zaliczanym do kategorii zbrodni.

Nie czekając na tę reformę przepisów, policja od niedzieli przeprowadza w całym kraju liczne zatrzymania przedstawicieli środowisk prokurdyjskich.

W środę o świcie zatrzymano w Stambule ośmiu adwokatów odpowiedzialnych za złożenie wniosku w Trybunale Konstytucyjnym w sprawie nadużywania przemocy przez wojsko podczas działań wymierzonych w PKK.

We wtorek wymiar sprawiedliwości potwierdził areszt tymczasowy wobec trzech wykładowców uniwersyteckich ze Stambułu, którzy w styczniu podpisali się pod "petycją na rzecz pokoju" protestującą przeciwko "masakrowaniu" cywili przez siły bezpieczeństwa na zdominowanym przez Kurdów południowym wschodzie kraju. Właśnie tam w ubiegłym roku na nowo rozgorzał konflikt między PKK a siłami rządowymi.

Do aresztu na jedną noc trafił także brytyjski profesor uniwersytetu Bilgi w Stambule Chris Stephenson, który zawinił tym, że rozdawał ulotki z okazji kurdyjskiego Nowego Roku obchodzonego 21 marca.

Organizacja praw człowieka Human Rights Watch skrytykowała kampanię prowadzoną przez Erdogana jako zmierzająca do "ukarania i wyciszenia wszelkiej krytyki w Turcji".

W tym samym przemówieniu Erdogan powiedział, że wśród broni skonfiskowanej oddziałom kurdyjskim znaleziono egzemplarze pochodzące zarówno z Rosji, jak i Zachodu, w tym USA.