Po przegranych wyborach powszechnych, brytyjska Partia Pracy może poprzeć referendum w sprawie dalszego członkostwa w Unii Europejskiej. Takie stanowisko zajął dziś najpoważniejszy kandydat na nowego lidera labourzystów, były minister zdrowia w gabinecie cieni, Andy Burnham.

Przez ostatnie 2 lata politycy Partii Pracy zgodnie popierali oficjalną linię - zdecydowany sprzeciw wobec referendum, obiecywanego Brytyjczykom przez konserwatywnego premiera Davida Camerona. Teraz jednak Andy Burnham oznajmił, że jego partia rozminęła się z oczekiwaniami wyborców: "Wyraźnie istniało zapotrzebowanie na referendum" - przyznał Burnham w programie telewizji BBC - "Trzeba je przyspieszyć, bo najgorszy byłby długi okres niepewności i sporów."

Kandydat na lidera Partii Pracy nadal uważa, że wystąpienie z Unii Europejskiej byłoby błędem, ale zaznaczył: "Uda nam się przekonać do tego wyborców tylko wtedy, gdy uzyskamy wiarygodny pakiet reform w sprawie imigracji."

Wygląda więc na to, że Labourzyści mogą zająć identyczne stanowisko co konserwatywny premier Cameron: renegocjacja warunków członkostwa, rozpisanie referendum i agitacja na rzecz pozostania w Unii Europejskiej.