Na ostatnim posiedzeniu gabinetu na Downing Street panowała przyjazna atmosfera. Ministrowie z obu partii raczyli się "piwem koalicyjnym" z etykietką ze zdjęciami konserwatywnego premiera Davida Camerona i liberalnego wicepremiera Nicka Clegga.

Potem gabinet ustawił się do zbiorowej fotografii i tak zakończyła się 5-letnia kohabitacja na Downing Street. Jeśli nie zostanie wznowiona, to głównie dlatego, że - jak wskazują sondaże - wyborcy ukażą dotkliwie Liberałów za podpieranie prawicowego rządu. Partia Liberalna może już nigdy nie odegrać ważnej roli w brytyjskiej polityce.

Podczas ostatniej przed wyborami sesji interpelacji poselskich, premier Cameron nie wymienił jej ani razu, tocząc za to ostry pojedynek z laburzystami i ich liderem, Edem Milibandem.

Brytyjscy komentatorzy przewidują jednak, że po wyborach 7 maja może znów zaistnieć konieczność rządów wielopartyjnych. Antyunijna partia Niepodległości UKIP oferuje już z góry poparcie Konserwatystom, a szkoccy nacjonaliści kuszą koalicją Partię Pracy.