PiS jeszcze w Sejmie korygował prezydencką ustawę, by ją dopasować do szczegółowych uzgodnień z Brukselą w sprawie kamieni milowych.

von der Leyen w Warszawie

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ma dziś w Warszawie oficjalnie obwieścić akceptację Brukseli dla Krajowego Planu Odbudowy. Od złożenia przez Polskę KPO minęło ponad 13 miesięcy. Ostatecznie zielone światło było możliwe dzięki porozumieniu w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Ustawa jest na ostatniej prostej: wczoraj zajmował się nią Senat, zapewne w przyszłym tygodniu do jego poprawek odniesie się Sejm. Jednak bez jej podpisania przez prezydenta nie ma mowy o skutecznym wysłaniu pierwszego wniosku o płatność z UE.

Choć dwa najważniejsze kamienie milowe dotyczące wykonania orzeczenia TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej mają ogólne brzmienie, to – jak wynika z informacji DGP – ustalenia, jak mają być wdrażane, są bardzo szczegółowe.

Ostatnie korekty w Sejmie

Ostatnie korekty były wprowadzane na finiszu sejmowych prac. W tym przypadku chodzi o drugi kamień milowy, którego nazwa brzmi: „Reforma mająca na celu naprawienie sytuacji sędziów dotkniętych orzeczeniami Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych i immunitetów sędziowskich”. Temu wątkowi towarzyszyły konkretne ustalenia, zgodnie z którymi tacy sędziowie powinni otrzymać dostęp do procedury odwoławczej. Pierwotnie Komisja Europejska domagała się automatycznego przywrócenia sędziów do orzekania oraz anulowania kar i decyzji Izby Dyscyplinarnej, ale polski rząd tłumaczył, że takie rozwiązanie godziłoby w niezawisłość sędziowską i naruszało konstytucję. Poza tym dochodzi kwestia, jak odróżnić tych, wobec których decyzje były niezasadne, od tych, którzy faktycznie powinni podlegać rozstrzygnięciom dyscyplinarnym.
Ostatecznie Komisja ustąpiła, ale jak wynika z dokumentów, do jakich dotarł DGP, w zamian za bardzo konkretne gwarancje dotyczące terminów rozstrzygnięcia tych spraw. W uzgodnieniach znalazł się zapis, że „ustawa określi termin na przeprowadzenie pierwszego posiedzenia w takich sprawach w ciągu 3 miesięcy od wpłynięcia wniosku, oraz że takie sprawy zostaną rozstrzygnięte w ciągu 12 miesięcy od wpłynięcia wniosku”. W pierwotnym projekcie dotyczącym likwidacji ID przesłanym przez prezydenta takie terminy się nie pojawiły. Prezydent zaproponował ścieżkę weryfikacji decyzji Izby Dyscyplinarnej. Przewidywała ona, że w ciągu sześciu miesięcy od wejścia w życie ustawy będą mogli z niej skorzystać sędziowie, wobec których zapadł prawomocny wyrok dyscyplinarny stwierdzający odpowiedzialność dyscyplinarną lub została podjęta uchwała prawomocnie zezwalająca na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej.

PiS zgłosił propozycję korekty

Dopiero na finiszu prac sejmowych klub parlamentarny PiS zgłosił propozycję korekty tych przepisów i ostatecznie w wersji uchwalonej przez Sejm znalazł się zapis analogiczny z tym uzgodnionym z Brukselą. Punkt 3 art. 18 przewiduje, że pierwsze posiedzenie w sprawie rozpoznania wniosku o wznowienie postępowania powinno nastąpić nie później niż w terminie trzech miesięcy, licząc od dnia złożenia tego wniosku. A punkt 6, że SN wydaje orzeczenie w takiej sprawie w terminie 12 miesięcy, licząc od dnia złożenia wniosku o wznowienie postępowania. To spotkało się z akceptacją Pałacu.
– To słuszne, takie sprawy powinny toczyć się jak najszybciej, bo stan zawieszenia ani dla sędziego, ani dla wymiaru sprawiedliwości nie jest niczym dobrym – mówi prezydencka minister Małgorzata Paprocka. Jak wynika z informacji, jakie uzyskaliśmy w Izbie Dyscyplinarnej SN, jeśli chodzi o weryfikację decyzji, może to dotyczyć ok. 25 spraw immunitetowych, w tym sędziego Igora Tulei. Wobec większości Bruksela nie powinna mieć wątpliwości. Osiem bowiem dotyczy prowadzenia pojazdów w stanie nietrzeźwości, a cztery to sprawy o zbrodnie komunistyczne. Z kolei jeśli chodzi o drugi katalog spraw, czyli orzeczenia stwierdzające odpowiedzialność dyscyplinarną, to jest ich ok. 20. Także w tym przypadku zapewne większość decyzji nie będzie rewidowana.

Uzgodnienia z Komisją

W uzgodnieniach z Komisją znalazło się także uzgodnienie, że tego typu sprawy powinny – poza szczególnymi przypadkami – zostać rozstrzygnięte do końca przyszłego roku. Jednak w ustawie taki zapis ostatecznie się nie znalazł. Uznano, że byłaby to zbyt daleko idąca ingerencja w decyzje sędziów. Poza tym spełnienie tego warunku powinna zagwarantować zapisana już ścieżka, która oznacza maksymalnie pół roku na złożenie odwołania oraz kolejne 12 miesięcy na rozstrzygnięcie. Przyjmując, że ustawa wejdzie w życie najpóźniej w lipcu, to rozstrzygnięcie w takich sprawach powinny zapaść najpóźniej do początku stycznia 2024 r.
Zadaniem wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety powyższe uzgodnienia oznaczają, że Komisja uznaje de facto Izbę Dyscyplinarną oraz wydane przez nią orzeczenia. Jest bowiem przewidziana ścieżka odwoławcza, a skoro tak, to znaczy, że te wyroki są ważne i w wyjątkowych przypadkach można próbować je podważyć. – Treść kamienia milowego jest uzgodniona z KE. To wyraźny sygnał, że Bruksela nie oczekuje automatycznego przywrócenia do orzekania wszystkich sędziów na mocy ustawy – co chce zrobić opozycja – tylko chce zapewnienia im ścieżki prawnej polegającej na możliwości wnioskowania o wznowienie postępowania w ich sprawie na koniec – tłumaczy Kaleta. Konkurencyjne wytłumaczenie jest takie, że trudno się zgodzić z akceptacją KE dla izby, skoro jest ona likwidowana, a takie rozwiązania oznaczają jedynie, że Bruksela podeszła do tych spraw pragmatycznie.

Senackie poprawki do ustawy o SN nie zyskają akceptacji rządzących

Tymczasem wczoraj w Senacie opozycja wniosła spore korekty do ustawy. – Proponujemy unieważnienie wszystkich decyzji Izby Dyscyplinarnej, a nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej miałaby się nimi zająć w ciągu miesiąca. To my swoimi poprawkami realizujemy kamienie milowe – mówi o senackich poprawkach opozycji Krzysztof Kwiatkowski. Opozycja tłumaczy, że obawia się sposobu wyboru 11 sędziów Izby Odpowiedzialności Zawodowej, którzy mają być wskazani przez głowę państwa spośród 33 wylosowanych sędziów SN. – Nie wierzymy w żadną mechanikę, w której może pojawić się czynnik polityczny, czyli nie wierzymy w żadne rozpatrywanie wniosków przez organy, na które wpływ ma minister Ziobro czy inny czynnik polityczny – mówi senator KO Krzysztof Brejza.
Ale to rozwiązanie nie podoba się autorowi ustawy i jego urzędnikom. – Uchylenie wyroków mocą ustawy jest niekonstytucyjne – podkreśla Małgorzata Paprocka. Kolejna istotna senacka korekta to sposób pozbycia się sędziów z Izby Dyscyplinarnej. Platforma chciała, by sędziowie po rozwiązaniu ID wrócili do poprzednich zajęć; PSL zaś automatycznego wysłania ich w stan spoczynku. Ostateczna poprawka mówiąca o rozwiązaniu stosunku pracy ma być kompromisem. – Przez rozwiązanie ich stosunku pracy z mocy ustawy my nie rozstrzygamy o prawidłowości ich powołania przez prezydenta, za to uniemożliwiamy im dalsze orzekanie w SN. Tak zmiana realizuje to, co jest kluczowe z punktu widzenia zasad praworządności – ci, którzy byli członkami Izby Dyscyplinarnej, nie będą już w Sądzie Najwyższym – podkreśla senator Kwiatkowski. Także tu nie ma akceptacji Pałacu Prezydenckiego. – To rozwiązanie skrajnie niekonstytucyjne uderzające w status sędziego – podkreśla Małgorzata Paprocka.
Poparcie zyskał pomysł, by sędziowie Izby Odpowiedzialności Zawodowej byli wybierani spośród sędziów SN o co najmniej siedmioletnim stażu.
Najważniejsze poprawki PiS starał się będzie odrzucić w Sejmie. ©℗