Według Andrzeja Halickiego (PO) statut PiS jest "niedemokratyczny", a zapisy innych dokumentów ugrupowania mogą zagrażać praworządności. "Nie wybiera się od dołu swych władz, są mianowani reprezentanci poszczególnych struktur. Co więcej, także inne decyzje personalne podejmuje się w sposób niedemokratyczny" - wyliczał poseł na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie.
Z kolei Mariusz Witczak (PO) mówił: "Chcemy zadać podstawowe pytanie PiS, które zechce, mamy nadzieję, przeanalizować w zespole (...) - co grozi Polsce, jeśli do władzy dojdzie partia typu wodzowskiego, która nie toleruje żadnych odchyleń od linii wodza, linii kierownictwa, która nie toleruje żadnych ludzi o innych poglądach?" - mówił Mariusz Witczak (PO).
Dokumenty PiS, jak z poprzedniego ustroju?
Posłowie PO podkreślili, że przejrzeli "mnóstwo dokumentów programowych PiS" i - jak mówili - to dobrze, że akurat politycy tej partii stworzyli zespół ds. obrony demokratycznego państwa prawa, bo "rzeczywiście parę pytań powinno ich zafrasować i powinni znaleźć na te pytania odpowiedzi".
Politycy Platformy pytali też o fragment "Raportu o stanie Rzeczpospolitej" autorstwa PiS, mówiący o potrzebie powołania, po przejęciu władzy, "centralnego ośrodka dyspozycji politycznej" dla realizacji celów partii. Halicki pytał, czym taki ośrodek miałby się zajmować i w jakiej relacji pozostawałby do konstytucyjnych organów państwa. "To, wydaje się, że jest (...) najmocniejszy punkt, który mógłby być zagrożeniem dla porządku demokratycznego państwa i dla praworządności" - ocenił.
Poseł przytoczył również fragment programu PiS z 2011 roku, mówiący o tym, iż strategicznym celem partii Jarosława Kaczyńskiego "jest Polska, w której każdy troszczy się o dobro wspólne, a wspólnota dba o każdego". Według niego to zdanie "w całości przepisane z dokumentów, które znamy z lat poprzedniego systemu".
Witczak cytował inny fragment programu PiS: "tylko we wspólnocie narodowej możliwy (jest) najpełniejszy rozwój osobowości jednostki". Według PO może z tego wynikać, iż zarówno cudzoziemcy, jak i przedstawiciele mniejszości narodowych mają "nie w pełni rozwiniętą" osobowość.
Halicki odniósł się ponadto do dokumentów z konferencji PiS pt. "Polska wielki projekt", w którym jest mowa "o wprowadzeniu po przejęciu władzy minimum patriotycznego dla obywateli". "Pytanie nasuwa się samo - w jaki sposób będzie to określane? Przypominają się nam bardzo smutne lata, w których obywateli polskich, którzy nie spełniali tego minimum w różnych kwestiach, po prostu wydalano, zmuszano do wyjazdu. Tu nie myślę tylko o roku 68, myślę o roku 73, 74, o latach 70. także w drugiej połowie tamtej dekady" - mówił poseł PO.
"Propagandziści PO wrócili z urlopów"
Pracami zespołu ds. obrony demokratycznego państwa prawa kieruje poseł PiS Krzysztof Szczerski.
"Odnoszę wrażenie, że ludzie, zajmujący się propagandą w Platformie, wrócili z urlopów w dużo gorszej formie, bo zaczepki ze strony PO po wakacjach są znacznie niższych lotów" - powiedział PAP w poniedziałek Szczerski, pytany o postulaty Platformy.
"Zespół jest poważnym parlamentarnym ciałem, które ma za zadanie przede wszystkim opisywać zjawiska dziejące się w Polsce dziś, które mogą stanowić zagrożenie dla demokratycznego państwa prawa - np. ograniczenie prawa do zgromadzeń, ograniczenie dostępu do informacji publicznej. (...) Naprawdę myślę, że stać nas na to, także posłów PO, posła Halickiego, by zacząć dyskutować o demokracji w sposób poważny" - powiedział.
Przypomniał też, że obecnie zespół przygotowuje raport poświęcony nieprawidłowościom w związku ze sprawą Amber Gold. "Ale ten zespół przede wszystkim będzie pracował z wybitnymi naukowcami i profesorami zaproszonymi do dyskusji o demokracji" - zaznaczył.
Komentarze(6)
Pokaż:
Do budy Halicki
Zbadać Projekt Chopin! "Amber Gold to mikrus w porównaniu z 'Projektem Chopin' Banku Pekao"
Gdyby nie internet tekst Pani Izabeli Kordos "Amber Gold to mikrus w porównaniu z 'Projektem Chopin' Banku Pekao" nie ujrzałby światła dziennego. Autorka opisuje transakcję jaką zawarł Pekao SA sprzedając po bardzo niskiej cenie dobrze prosperującą spółkę deweloperską (Pekao Development) włoskiemu deweloperowi Pirelli & C. Real Estate.
W tekście czytamy, że "Pirelli kupił spółkę deweloperską Pekao SA za 60 mln złotych, co stanowiło nieco tylko więcej niż... zysk tej spółki za rok 2006." Ponadto Bank Pekao SA podpisał 3 kwietnia 2006 roku umowę wspólników z Pirelli oddając jej istotną część praw majątkowych ze szkodą dla własnych interesów.
Wszystko wygląda na operację dokonaną pod presją włoskiej spółki Unicredit będącej faktycznym właścicielem Pekao SA. Skutkiem tej operacji jest drenaż Pekao SA przez włoskiego właściciela. Umowę podpisuje nie kto inny niż Jan Krzysztof Bielecki w tamtym czasie - prezes Banku.