Centrum Informacyjne Rządu zdementowało w piątek informacje "Naszego Dziennika", jakoby premier Donald Tusk wydał zakaz publicznego wypowiadania się szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu.

"Informacje o wydanym przez premiera Donalda Tuska zakazie publicznego wypowiadania się ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, które ukazały się dzisiaj w Naszym Dzienniku i niektórych portalach informacyjnych, są nieprawdziwe" - podało CIR w wydanym w piątek komunikacie.

Według "Naszego Dziennika", Tusk "został po prostu zaskoczony" wystąpieniem Sikorskiego w Berlinie. Jak podaje "Nasz Dziennik", szef MSZ planował "dać odpór" krytykom, ale Tusk zabronił mu publicznego wypowiadania się w tej sprawie i ta cisza może trwać do 14 grudnia, do sejmowej debaty na temat polityki zagranicznej. Szef rządu - czytamy w "NDz" - ma nadzieję, że do tego czasu sytuacja nieco się uspokoi i emocje opadną.

Podczas wystąpienia na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej Sikorski zaproponował m.in. zmniejszenie i jednoczesne wzmocnienie Komisji Europejskiej, ogólnoeuropejską listę kandydatów do Parlamentu Europejskiego, połączenie stanowisk szefa KE i prezydenta UE. Minister SZ tłumaczył, że bliższa współpraca w ramach UE ma być odpowiedzią na kryzys.

Sikorski apelował też do Niemiec o ratowanie strefy euro. "Nie możecie dominować, lecz macie przewodzić reformom" - wzywał. Pytał też, czy można być pewnym, że "jeżeli dojdzie do rozpadu strefy euro, to wspólny rynek, kamień węgielny Unii Europejskiej, na pewno przetrwa?". W ocenie Sikorskiego, "jeżeli nie jesteśmy gotowi zaryzykować częściowego demontażu UE, wówczas staniemy przed najtrudniejszym dla każdej federacji wyborem: głębsza integracja lub rozpad". Szef MSZ mówił też m.in., że "stoimy przed wyborem, czy chcemy być prawdziwą federacją, czy też nie".

W efekcie tego wystąpienia część opozycji domaga się odwołania Sikorskiego ze stanowiska szefa MSZ.