Do Sejmu z list SLD będzie startować dwa razy więcej kobiet niż w 2007 r. Choć kandydatki Sojuszu rzadziej niż kandydatki PO zajmują pierwsze miejsca na listach wyborczych, to wystawiane są w tych okręgach, w których partia ma stosunkowo duże poparcie - wynika z analizy ISP.

W 2007 r. kobiety stanowiły 22 proc. kandydatów do Sejmu, w tym roku zajmują 44 proc. miejsc na listach wyborczych Sojuszu. Z list tej partii w całym kraju startują 403 kobiety na 914 kandydatów - pokazała analiza propozycji kandydatur SLD do Sejmu, którą przeprowadziły Aleksandra Niżyńska i Małgorzata Druciarek z Instytutu Spraw Publicznych.

Wcześniej ISP poddał analizie listy wyborcze PO. Wynikało z niej, że na listach tej partii kobiety stanowią 42 proc. W 2007 r. było to 21 proc.

Najwięcej kobiet z list SLD ubiega się o mandat poselski w województwie świętokrzyskim, gdzie stanowią prawie 60 proc. kandydatów. Druciarek zaznaczyła jednak, że zazwyczaj kandydatki SLD umieszczane są na dalszych pozycjach na liście - tylko w pięciu okręgach w pierwszej trójce znalazła się więcej niż jedna kobieta.

SLD nie we wszystkich okręgach wystawiło kobietę w pierwszej trójce, tak jak to miało miejsce w przypadku list Platformy Obywatelskiej. W okręgu pilskim pierwsza kobieta na liście SLD znajduje się na piątym miejscu. ISP zaznaczył, że w ostatnich wyborach SLD uzyskał tam wynik 20 proc. - drugi najlepszy w skali całego kraju.

Tegoroczne wybory będą pierwszymi, w których obowiązywać będą kwoty na listach wyborczych

Na zasadzie tzw. mechanizmu suwakowego (naprzemienne umieszczenie kandydatów płci żeńskiej i męskiej) skonstruowana została z kolei lista SLD w okręgu nr 5 (Grudziądz, Toruń, Włocławek), jednak tam "jedynką" jest mężczyzna, co - w ocenie ISP - wydaje się być normą w przypadku SLD.

Aż w dziesięciu okręgach kobiety stanowią przynajmniej 50 proc. kandydatów SLD (okręgów z równie wysoką reprezentacją kobiet na listach PO było sześć), jednak jedynie w przypadku sześciu okręgów (wałbrzyski, bydgoski, sieradzki, ostrołęcki, okołowarszawski, bytomski) - z 41 list - kobieta znajduje się na "jedynce". Dla porównania, aż 14 list wyborczych Platformy otwierają kandydatki, a nie kandydaci - wynika z analizy ISP.

Instytut zwraca jednak uwagę, że choć kandydatki Sojuszu rzadziej niż kandydatki PO zajmują pierwsze miejsca na listach wyborczych, to wystawiane są w tych okręgach, w których partia ma stosunkowo duże poparcie.

"Ponad połowa kandydatek wystawianych z pierwszego miejsca ubiega się o mandat poselski w okręgach, w których SLD uzyskało rezultat równy lub lepszy niż ogólnopolski wynik Sojuszu z wyborów parlamentarnych w 2007 r. To zwiększa ich szanse na bycie posłankami Sejmu VII kadencji" - zwraca uwagę Niżyńska.

Tegoroczne wybory będą pierwszymi, w których obowiązywać będą kwoty na listach wyborczych: aby lista została zarejestrowana, musi być na niej nie mniej niż 35 proc. kobiet i nie mniej niż 35 proc. mężczyzn. Nowe przepisy wprowadziła ustawa, która powstała z inicjatywy Kongresu Kobiet, wprowadzono je także do Kodeksu wyborczego, który obowiązuje od poniedziałku.

W ostatnich wyborach samorządowych kobiety stanowiły ok. 31 proc. kandydatów

Kwoty nie obejmują wyborów do Senatu i do rad gmin do 20 tys. mieszkańców, gdzie odbywają się wybory większościowe.

Reprezentacja kobiet w polskim Sejmie wynosi ok. 20 proc. Na liście Unii Międzyparlamentarnej, przedstawiającej udział kobiet w parlamentach na świecie, Polska zaj­muje 55. miejsce na 188 krajów. W ostatnich latach nastąpił znaczny spadek liczby kobiet w Senacie: po 23 proc. w latach 2001-05, obecnie stanowią jedynie 8 proc. Polska jest jedynym krajem UE, w którym udział kobiet w izbie wyższej zmniejszył się w ciągu ostatnich dziesięciu lat.

W ostatnich wyborach samorządowych kobiety stanowiły ok. 31 proc. kandydatów, a odsetek kobiet, które zdobyły mandat, wyniósł ok. 22 proc.

W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbywają się na podstawie 27 różnych ordynacji krajowych, kobiety osiągnęły na poziomie całej UE wynik 35 proc. Procentowo najwięcej kobiet (62 proc.) jest wśród eurodeputowanych z Finlandii; kobiety zajęły też połowę albo więcej dostępnych miejsc w Szwecji i Estonii. Wśród 50 polskich eurodeputowanych jest 11 kobiet, co oznacza odsetek 22 proc. - jeden z najniższych w UE, obok Luksemburga, Czech i Włoch.