Kilkanaście rządowych instytucji odpowiedzialnych za promocję Polski poskąpiło 12 mln zł na EXPO 2012 w Korei. Resort gospodarki jest coraz bliżej decyzji o rezygnacji z udziału w wystawie - stwierdza "Puls Biznesu".

Nie będzie więc powtórki sukcesu sprzed dwóch lat, gdy polski pawilon na wystawie w Szanghaju dostał srebrną nagrodę, a w pół roku odwiedziło go ponad 8 mln osób.

"Skłaniamy się ku podjęciu decyzji, by nie brać udziału w EXPO 2012 w Yeosu w Korei Południowej" - mówi wiceminister gospodarki Rafał Baniak. Byłoby to pierwsze EXPO bez nas od 1992 roku, gdy po zmianach ustrojowych Polska zaczęła uczestniczyć w Wystawach Światowych.

Wszystkiemu winny jest brak pieniędzy. Jak szacował resort gospodarki, na wystawę potrzeba 12,4 mln zł. Sam był w stanie przeznaczyć 5,5 mln zł. "Zrobiliśmy kwerendę po ministerstwach, w tym MSZ, i sprawdziliśmy potencjalne zainteresowanie udziałem Polski, ocenę zasadności i chęć partycypowania w kosztach. Tylko Ministerstwo Rolnictwa potwierdziło zainteresowanie" - relacjonuje Baniak.

Wiceminister gospodarki pociesza, że przyszłoroczna impreza jest niewielka w porównaniu z EXPO w Szanghaju, a jej temat nie jest bliski Polsce. Za to wstępnie zadeklarowaliśmy chęć udziału w EXPO 2015 w Mediolanie. "Pieniądze, które wydalibyśmy na EXPO, wydamy na to, by być obecnym w Korei w inny sposób: na bilateralne spotkania z inwestorami" - mówi Baniak.

Eksperci bardzo źle oceniają plany rządu. "Jeśli faktycznie nas zabraknie w Korei, będzie to ze szkodą dla wizerunku Polski" - mówi Marek Kłoczko, sekretarz generalny Krajowej Izby Gospodarczej. B. szef wystawy EXPO w Szanghaju Sławomir Majman podkreśla, że obecność Polski w Korei jest niezmiernie istotna. "Zależy nam na budowaniu dobrych relacji z tym krajem, bo od 2 lat Korea znów jest w czołówce inwestorów zagranicznych" - zaznacza.