Brytyjski premier David Cameron przedstawił pięć zobowiązań dotyczących publicznej służby zdrowia (National Health Service - NHS), z których - jak zaznaczył - będzie go można "osobiście rozliczyć". Najważniejsze dotyczy zachowania publicznego charakteru NHS.

Premier zapewnił, że nie ma mowy o prywatyzowaniu NHS, podkreślił zamiar utrzymania i zwiększania nakładów na publiczną służbę zdrowia, wyeksponował znaczenie zintegrowanej opieki zdrowotnej oraz przestrzegania przyjętych maksymalnych terminów oczekiwania na badania i leczenie.

Wszelkie zmiany, które rząd wprowadzi w NHS, będą zgodne z tymi zobowiązaniami - zapewnił Cameron.

W ocenie komentatorów Cameron stara się ocalić główne założenia proponowanej reformy służby zdrowia, które zostały źle przyjęte przez środowisko lekarskie i opinię. W reakcji na krytykę koalicja konserwatystów z liberałami wstrzymała prace ustawodawcze, ogłaszając przerwę na konsultacje.

Istotą zmian proponowanych przez rząd jest dopuszczenie prywatnych szpitali do świadczenia usług w ramach publicznej służby zdrowia i zmiana systemu planowania i zlecenia usług zdrowotnych. W miejsce działających dotychczas zespolonych ośrodków zdrowia PCT (Primary Care Trusts) powstałyby konsorcja lekarzy domowych.

"Cameron celowo uczynił spór o szczegóły proponowanej ustawy o reformie służby zdrowia zagadnieniem swojej osobistej wiarygodności jako polityka"

"Jeśli ktoś niepokoi się perspektywą wyprzedaży NHS i wprowadzenia w miejsce obecnego systemu amerykańskich rozwiązań prywatnej opieki zdrowotnej, to rząd nie ma tego w planie" - zaznaczył premier na spotkaniu z pracownikami jednego ze szpitali w centralnym Londynie.

Zdaniem premiera większość wyborców rozumie, że zmiany są potrzebne, a system opieki zdrowotnej w obecnym kształcie na dłuższą metę sobie nie poradzi.

Prywatne firmy świadczące usługi medyczne będą mogły działać w NHS, ponieważ w ocenie Camerona konkurencja prowadzi do podniesienia standardów i obniżki kosztów, ale amerykański model systemu ubezpieczeń nie zostanie wprowadzony.

Premier zaznaczył, że proponowane zmiany oznaczają, iż pacjent w większym zakresie sam będzie mógł decydować o tym, jakie leczenie uważa za najlepsze dla siebie, jeśli tylko będzie ono zgodne ze standardami NHS.

"To, że premier był zmuszony do udzielenia osobistych gwarancji, zabiegając o poparcie dla reformy NHS, uznawane jest za dowód, że konserwatyści nie zdołali przekonać opinii publicznej do swych propozycji konsorcjów lekarzy domowych i stworzenia wolnorynkowych mechanizmów w ramach NHS" - uznał Ian Dunt z portalu "politics".

"Cameron celowo uczynił spór o szczegóły proponowanej ustawy o reformie służby zdrowia zagadnieniem swojej osobistej wiarygodności jako polityka" - sądzi z kolei komentator BBC Norman Smith.

"Liczy na to, że ogłaszając zestaw osobistych gwarancji, zdoła przezwyciężyć głębokie wątpliwości wobec proponowanej reformy w środowisku lekarskim i w opinii publicznej" - dodał.

59 proc. ankietowanych przez PoliticsHome sądzi, że konserwatyści chcą sprywatyzować NHS

Zmiany, które Cameron zapowiedział we wtorek, polegałyby m.in. na dopuszczeniu lekarzy szpitalnych i pielęgniarek do podejmowania decyzji dotyczących planowania i zlecania usług przez konsorcja lekarzy domowych.

Organy nadzorcze NHS będą miały obowiązek "wspierania integracji" usług medycznych na szczeblu lokalnym, a proces ten będą nadzorować wysocy rangą profesjonaliści. Mechanizmy wolnorynkowej konkurencji zostaną wprowadzone tylko wówczas, gdy będzie to leżało w interesie jakości opieki nad pacjentem i wolności jego wyboru.

Opozycyjna Partia Pracy i organizacja lekarzy BMA (British Medical Association) zaapelowały o odrzucenie proponowanych zmian. Reforma służby zdrowia wywołała też napięcia w koalicji. Zdaniem lidera laburzystów Eda Milibanda skutkiem reformy będzie mniej pieniędzy na leczenie pacjentów.

59 proc. ankietowanych przez PoliticsHome sądzi, że konserwatyści chcą sprywatyzować NHS. 45 proc. uważa, że wszelkie reformy proponowane przez konserwatystów mają na celu dopomożenie biznesowi, a nie pacjentom.