W Europie nie ma jednolitego systemu zapewniania ochrony uczestnikom meczów piłkarskich. Sprawa ta leży w gestii klubów lub policji. W Polsce o bezpieczeństwo troszczy się organizator. Jeśli to przekracza jego możliwości, prosi o pomoc policję.

W Polsce, zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych za porządek na meczu odpowiada jego organizator. Dopiero jeśli sobie nie poradzi, interweniować mogą funkcjonariusze.

W Brytania: Kibice pacyfikowani przed wejściem na stadion

W Wielkiej Brytanii policja zabezpiecza głównie porządek przed obiektami sportowymi, na dworcach kolejowych i autobusowych oraz na parkingach. Jest także na obiektach, ale główny ciężar zapewnienia porządku spoczywa na barkach specjalnie do tego celu przeszkolonych stewardów.

Pełny monitoring widowni

"Policjanci znajdujący się na stadionie otrzymują polecenia ze specjalnego pomieszczenia od dowodzących nimi oficerów, którzy wskazują miejsce zagrożenia dzięki stałemu monitoringowi widowni" - powiedział PAP przewodniczący komisji piłki nożnej AIPS (Światowego Stowarzyszenia Prasy Sportowej) Brytyjczyk Keir Radnedge.

Za wszystko płaci klub

Kluby odpowiadają za szkody spowodowane przez pseudokibiców. Płacą też za pracę funkcjonariuszy policji obecnych na meczu (stawka wynosi około 150 funtów szterlingów na osobę i jest zróżnicowana).

"W Wielkiej Brytanii nie używamy określenia "bezpieczeństwo", zamiast niego w powszechnym obiegu jest "ochrona", mająca mniej agresywne znaczenie. W interesie klubów leży, aby nie straszyć i nie prowokować kibiców obecnością policji. Liczba funkcjonariuszy zależy od wielkości stadionu i skali ryzyka. I tak na Old Trafford na meczach Manchesteru United zaangażowanych jest około 2500 policjantów i stewardów, a na stadionie najmłodszego klubu w Premier League - Wighan Athletic FC tylko 750 stróżów" - powiedział Radnadge.

"Londyński Arsenal, na mecze którego przychodzi 60 tysięcy widzów, każdorazowo wzbogaca policyjną kasę sumą 100 tysięcy fontów szterlingów" - poinformował PAP dziennikarz sportowy, delegat UEFA ds. bezpieczeństwa na meczach piłkarskich Kazimierz Oleszek.

Gruzja i Rosja - dobrze opłacona policja

Podobnie wygląda sytuacja w Gruzji i Rosji. "Porządku w czasie meczu Gruzja - Chorwacja pilnowało 1500 milicjantów. Znacznie więcej jest ich na spotkaniach rozgrywanych na boiskach rosyjskich. Kiedy zapytałem ilu, aby wpisać do formularza stosowną liczbę, otrzymałem odpowiedź - wystarczająco" - dodał Oleszek.

Skandynawia - wystarczają stewardzi na stadionach

W Skandynawii, gdzie do burd na stadionach dochodzi rzadko, nad porządkiem i bezpieczeństwem czuwają klubowi stewardzi. Porządku na obiekcie norweskiego klubu Molde, gdzie na mecze przychodzi średnio 16 tys. widzów, pilnuje z reguły dziesięciu umundurowanych policjantów, reszta to stewardzi.

Na Słowacji, podobnie jak w Polsce, za bezpieczeństwo odpowiadają kluby, wynajmujące agencje ochrony. W przypadku wybuchu zamieszek, z którymi nie może poradzić sobie gospodarz meczu, istnieje możliwość interwencji policji.

W przypadku meczów podwyższonego ryzyka policja eskortuje kibiców z dworca na stadion. Zapewnia także im bezpieczny powrót. "Powszechnie wiadomo, że nie przepadają za sobą kibice Slovana Bratysława i MSK Żiliny, dlatego też mecze tych drużyny objęte są klauzulą podwyższonego ryzyka. Kontrola sprawdza dokładnie kibiców przed wejściem na stadion, czy nie wnoszą rac i petard. Chociaż były przypadki przemycania i ukrywania środków pirotechnicznych kilka dni przed imprezą" - powiedział PAP słowacki dziennikarz Tomas Grosmann.

Grosmann wspomina, jak ostatnio na meczu Żiliny ze Slovanem, przy stanie 0:0 na minutę przed końcem na boisko wbiegł i podążał w kierunku sędziego liniowego jeden z miejscowych kibiców. "Słowacki Związek Piłki Nożnej zweryfikował wynik i przyznał zwycięstwo gościom 3:0. To była największa kara dla miejscowych kibiców" - dodał Grosmann.

Na Słowacji dyskutuje się, czy nie powielić czeskiego wzoru funkcjonowania "szybkich" sądów na stadionach, rozpatrujących natychmiast przypadki naruszenia prawa. Podobne rozwiązania mają obowiązywać w Polsce.

Niesforni kibice na niemieckich stadionach nie mogą liczyć na pobłażliwość. "Porządku na meczach klubu Hannover 96, zajmującego czwarte miejsce w Bundeslidze, pilnuje w zależności o poziomu zagrożenia, w trzystopniowej skali, od 500 do 1000 policjantów, a za ich pracę płaci rząd landu Dolna Saksonia" - poinformował PAP niemiecki dziennikarz, wiceprzewodniczący komisji piłki nożnej AIPS Hans-Joachim Zwingmann.

Sprawcy zamieszek osądzani są wolno, ale sprawiedliwie. Na chuligana, który nie ma pieniędzy ani nie pracuje, czekają prace społeczne.