Francja i W. Brytania apelują o uznanie powstańczej tymczasowej Narodowej Rady Libijskiej.
"Pułkownik (Muammar) Kadafi musi natychmiast oddać władzę" - głosi projekt deklaracji przygotowany na szczyt przez przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya.
Węgierska prezydencja zapowiada nowe sankcje wobec reżimu w Trypolisie: zamrożenie aktywów koncernów naftowych i gazowych. A brytyjski premier David Cameron i prezydent Francji Nicolas Sarkozy w liście do Van Rompuya poparli wysiłki tymczasowej Rady, by przygotować nowy, reprezentatywny rząd Libii.
"Uważamy Radę za uprawionego interlokutora politycznego"
"Musimy wysłać jasny sygnał polityczny, że uważamy Radę za uprawionego interlokutora politycznego i ważny głos libijskiego narodu w tej fazie" - zaapelowali obaj przywódcy do "partnerów europejskich, naszych sojuszników oraz przyjaciół arabskich i afrykańskich".
Większość krajów UE uważa jednak taki gest za przedwczesny. "Warto być w tej sprawie ostrożnym. W prawie międzynarodowym uznaje się państwa a nie rządy. Naszym zdaniem to nie jest ten moment, kiedy trzeba decydować o uznawaniu za partnera jednej czy innej organizacji czy grupy. Kluczową sprawą jest odpowiedź na problem humanitarny" - powiedział w czwartek minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz, który towarzyszy premierowi Donaldowi Tuskowi na nadzwyczajnym szczycie.
Jest natomiast pełna zgoda, że trzeba kontynuować pilną pomoc humanitarną dla setek tysięcy uchodźców uciekających z Libii i wypracować nowe podejście do południowych sąsiadów UE w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedzkiej, tak by wesprzeć przemiany demokratyczne w Libii i innych krajach arabskich, pobudzać inwestycje, handel, kontakty międzyludzkie (wymiana studentów).