Lądowanie samolotu Jak-40 w Smoleńsku 10 kwietnia ub.r. - to temat posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej, które rozpoczęło się w środę ok. godz. 15. Obrad na ten temat domagali się posłowie PiS.

W posiedzeniu uczestniczą m.in. wiceminister obrony narodowej Czesław Piątas, szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch, dowódca Sił Powietrznych gen. Lech Majewski oraz wiceszef polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską płk Mirosław Grochowski.

Jak-40 z dziennikarzami na pokładzie wylądował w Smoleńsku na kilkadziesiąt minut przed katastrofą polskiego Tu-154M. W chwili lądowania warunki na lotnisku były już bardzo trudne. Stenogramy rozmów świadczą, że kontrolerzy nie widzieli samolotu i zamierzali go skierować na drugi krąg. Gdy wylądował, wyczyn pilota skwitowali krótko: "zuch" - wynika ze stenogramów opublikowanych przez MAK.

Do prokuratury wojskowej wpłynęło w piątek zawiadomienie gen. Majewskiego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez załogę Jaka-40. Jak mówił wówczas rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa, gen. Majewski powołał się na wyniki prac wojskowego zespołu badającego "incydent lotniczy" lądowania Jaka-40 w Smoleńsku 10 kwietnia.

Polska wojskowa komisja badająca incydent ustaliła wcześniej, że załoga "wykonała lądowanie w warunkach atmosferycznych poniżej minimalnych, do których była wyszkolona, czym mogła naruszyć przepisy wykonywania lotów". Odwołanie pilotów od tego orzeczenia odrzuciła komisja działająca przy Sztabie Generalnym WP.

Jak mówił w piątek płk Rzepa, zawiadomienie złożone przez dowódcę Sił Powietrznych zostanie poddane analizie prokuratorów wojskowych i zapadnie decyzja, czy wszcząć śledztwo, czy też tego odmówić.

Skutkiem zakończenia procedury odwoławczej - zgodnie z ustawą o dyscyplinie wojskowej - będzie też wznowienie postępowania dyscyplinarnego wobec załogi; decyzje należą do przełożonego pilotów i są niezależne od śledztwa.