Wojna w Gruzji musi przejść do historii jako ostatnia, w której Zachód nie potrafi zatrzymać rosyjskiej ekspansji. W tym celu należy zablokować wycofywanie się USA z Europy i umocnić państwa buforowe leżące pomiędzy wschodnią granicą UE a Rosją. Tak wygląda doktryna Radosława Sikorskiego według dokumentów ujawnionych wczoraj przez portal WikiLeaks.
Z depesz wynika, że polski rząd mimo polityki pojednania z Rosją zdaje sobie sprawę z zagrożeń płynących ze Wschodu. I wcale nie zrezygnował ze wspierania Kijowa, Mińska czy Kiszyniowa w ich grze o uniezależnienie się od Kremla.
Dokumenty Departamentu Stanu mówią o lansowanym przez Warszawę Partnerstwie Wschodnim nie tylko jako unijnym programie wsparcia dla nierosyjskich republik byłego ZSRR, ale i strategii odpychania ich od Moskwy. Właśnie dlatego szef polskiego MSZ tak mocno lobbuje za ociepleniem w relacjach z Białorusią. Aby przekonać do tego sceptyczne USA, użył nawet argumentu o podwójnych standardach, które pozwalają Amerykanom utrzymywać bliskie kontakty z dyktaturą w Arabii Saudyjskiej przy rezerwie wobec Mińska.
Potwierdzeniem tego, o czym czytamy w depeszach, jest wczorajsza wizyta Sikorskiego w Mołdawii. Kilka dni temu w Kiszyniowie gościł przedstawiciel prezydenta Rosji Siergiej Naryszkin, by przekonywać lidera jednej z dotychczas prozachodnich partii do zawarcia koalicji z komunistami. Takie rozwiązanie oznaczałoby powrót do zarzuconego w 2009 r. kursu zorientowanego na Kreml. Sikorski namawiał wczoraj przedstawicieli trzech niekomunistycznych partii, aby przedłużyły dotychczas istniejącą koalicję i zachowały linię proeuropejską.
„Prozachodnia strefa buforowa oddaliłaby Polskę od linii frontu z coraz bardziej asertywną Rosją” – pisał ambasador Victor Ashe w jednej z depesz. W rozmowach z Amerykanami Sikorski nie ukrywał bowiem, że Polska nadal traktuje Rosję jako potencjalne zagrożenie. „Rząd Polski zwykł myśleć, że Rosja może stanowić zagrożenie w ciągu 10 – 15 lat, ale po kryzysie gruzińskim sądzi, że może to być nawet 10 – 15 miesięcy” – czytamy.
Dlatego Zachód powinien zagwarantować, że w przypadku kolejnej agresji ze strony Rosji zareaguje adekwatnie. W tej sprawie Polska bardziej liczy na aktywność USA (także jeśli chodzi o przekazanie systemu Patriot) niż NATO, które „ewoluuje w stronę politycznego klubu bez zębów” – czytamy w depeszy z grudnia 2008 r.