W kilka dni po tragicznym zamachu w biurze PiS, w Polsce trwa walka o uspokojenie wzburzonych nastrojów. BOR zaczęło chronić większość znanych polityków oraz kilkanaście prominentnych postaci, policja ściga osoby odgrażające się w internecie, PiS zbiera podpisy pod deklarację, prezydent rozmawia z politykami.

Jak poinformował szef MSWiA Jerzy Miller, ochronę BOR zaproponowano już kilku kilkunastu osobom. Miller podkreślił, że codziennie wobec osób rozpoznawalnych - nie tylko polityków, ale także dziennikarzy czy aktorów - zdarzają się wrogie incydenty. "W tym przypadku mieliśmy do czynienia z tzw. groźbami karalnymi. Nie jest to już kwestia zrobienia komuś przykrości, tylko naprawdę poważnego zagrożenia" - podkreślił Miller.

Rządowa ochrona dla Napieralskiego, Ziobro, Kurskiego…

Ochronę BOR otrzymali m.in. wiceprezes PiS Zbigniew Ziobro, europoseł tej partii Jacek Kurski, szef SLD Grzegorz Napieralski, wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) oraz b. premier Leszek Miller.

Napieralski nie czuje się zagrożony, ale…

Jak tłumaczył Napieralski w rozmowie z PAP, nie czuje się zagrożony, jednak - jak zaznaczył - jeśli szef MSWiA Jerzy Miller uznał, że powinien przyjąć ochronę BOR, to wyraził na to zgodę.

"Nie czuję się zagrożony, wręcz przeciwnie - w trakcie spotkań, nawet po tych tragicznych wydarzeniach - spotykam się z wyrazami sympatii. Ludzie pytają, robią zdjęcia, uśmiechają się, wyrażają bardzo pozytywne emocje w stosunku do mnie" - podkreślił szef Sojuszu.

Dodał, że nie ma informacji o tym, żeby coś mu groziło. "Nie posiadam wiedzy o zagrożeniach, ale ufam państwu polskiemu. Skoro pan minister Miller zwraca się do mnie z taką propozycją, to przyjmuję tę ochronę" - powiedział lider SLD.

Premier: "Nie ja powinienem wydawać polecenia i definicje, kto jest zagrożony"

"Nie ja powinienem wydawać polecenia i definicje, kto jest zagrożony, a kto nie i komu powinna przysługiwać w takim czasie ochrona. Jeśli nawet niektórzy z państwa macie przekonanie, że w Polsce politycy są przesadnie chronieni, to ja ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że Polska to jest ciągle kraj w Unii Europejskiej, gdzie ochrona jest najbardziej powściągliwa i skromna" - powiedział Tusk w poniedziałek.

"Na pewno nie mamy tutaj żadnego Bizancjum. Przydzielono ochronę tym (politykom), którzy znaleźli się na ponurych listach, m.in. tego (człowieka) który zdecydował się na bezsensowne, okrutne morderstwo (w Łodzi). Trudno się dziwić, że po czymś takim przynajmniej na jakiś czas tym osobom, ochrona jest przydzielana. Istnieje pewna grupa ludzi, która budzi większe emocje" - dodał szef rządu.

Premier też otrzymuje groźby

Tusk powiedział, że on raczej powstrzymuje szefostwo BOR przed nadmierną skłonnością do roztaczania ochrony. "Myślę, że kilkadziesiąt poważnych gróźb, korespondencji z ostatnich dwóch tygodni odnotowałem pod moim adresem, ale nie widzę problemu, żeby robić z tego histerię. Atmosfera jest taka, że wszyscy czują się trochę bardziej zobowiązani do tego, żeby ta ochrona był większa, ale mam nadzieję, że z tej traumy szybko wyjdziemy i będziemy profesjonalnie chronić ludzi, którzy takiej ochrony potrzebują, ale bez przesadnych kosztów" - zaznaczył.

Tusk: monitorowanie mediów pomysłem raczej nietrafionym

Premier Donald Tusk uważa, że pomysł monitorowania mediów jest nietrafiony. Jego zdaniem, nie ma żadnych powodów, aby odpowiedzialność za to, co się stało w łódzkim biurze PiS, przerzucać na media.



Tusk powiedział na konferencji prasowej w Gołdapi, że nie widzi żadnych powodów, aby przerzucać odpowiedzialność za to, co zdarzyło się w łódzkim biurze PiS na media. "Też chciałbym, abyśmy nie dali się zwariować tym, którzy za wszelką cenę chcą na kogoś zrzucić odpowiedzialność" - powiedział.

"Na razie mamy wszyscy prawo tak sądzić, że odpowiedzialnym za zabójstwo jest zbrodniarz, a nie redaktor telewizji, czy lider jakiejś partii politycznej. A pomysły, aby monitorować media są pomysłami - delikatnie powiem - nietrafionymi" - mówił Tusk.

Jego zdaniem, kwestią wspólnej, powszechnej samodyscypliny nie powinno być upowszechnianie w sposób bezrefleksyjny tego, co jest najbardziej agresywne i plugawe. "Ale to jest bardziej z mojej strony rada czy prośba, a nie zapowiedzi jakichś działań administracyjnych" - zaznaczył szef rządu.
O potrzebie utworzenia centrum monitoringu prasy i mediów rozmawiał w sobotę prezydent Bronisław Komorowski z przedstawicielami KRRiT, Rady Etyki Mediów, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Stowarzyszenia Dziennikarzy RP.

Bogdan Lis na spotkaniu z prezydentem

Bogdan Lis z Demokratycznego Koła Poselskiego Stronnictwa Demokratycznego przybył do Pałacu Prezydenckiego na spotkanie z Bronisławem Komorowskim.

Poniedziałkowe rozmowy to kontynuacja cyklu spotkań z liderami partii i szefami klubów parlamentarnych organizowanych przez prezydenta na temat obniżenia poziomu agresji w życiu publicznym.

Wcześniej w poniedziałek Komorowski spotkał się z posłem SdPl Markiem Borowskim oraz z przedstawicielami organizacji pozarządowych.

PiS zbiera podpisy pod tzw. deklaracją łódzką

Prawo i Sprawiedliwość uruchomiło w poniedziałek stronę internetową www.deklaracjalodzka.pl, na której można podpisać się pod przygotowaną przez tę partię deklaracją przeciwko przemocy w polityce. Politycy PiS ponownie zaapelowali do premiera Donalda Tuska o jej podpisanie.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przekonywał na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie, że w sprawie wydarzeń w łódzkim biurze PiS politycy powinni przejść od gestów do czynów, czyli złożyć podpis pod deklaracją.

W związku z wtorkowym zabójstwem w łódzkim biurze PiS ugrupowanie przedstawiło w piątek deklarację "przeciw przemocy i nienawiści w życiu publicznym i mediach"; podpisał się pod nią prezes PiS Jarosław Kaczyński. Deklaracja została także w piątek przekazana przez Błaszczaka prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu.

Szydło zapowiedziała, że "deklaracja łódzka" będzie także "rozsyłana do różnych instytucji, autorytetów, osób zaufania publicznego".

"Zapraszamy wszystkich, każdego Polaka, każdego obywatela, który uważa, że w Polsce musi nastąpić zmiana" - mówiła wiceszefowa PiS. Zaapelowała, by pod deklaracją podpisał się premier. "W Polsce jest w tej chwili dwóch liczących się polityków, którzy mają realny wpływ na Polską scenę polityczną, to prezes Jarosław Kaczyński i premier Donald Tusk" - mówiła Szydło.



"Zapraszamy premiera Donalda Tuska, by również zechciał podpisać się pod tymi słowami" - powiedziała.

Pisał w internecie o ataku na biura PiS, został zatrzymany

Małopolska policja zatrzymała mężczyznę, który na forum internetowym groził spaleniem biur Prawa i Sprawiedliwości. Informację w tej sprawie przekazał policji dyrektor biura poselskiego Andrzeja Adamczyka w Krzeszowicach.

Policja zbiera materiały w tej sprawie, potem przekaże je do prokuratury - dowiedziała się w poniedziałek PAP w prokuraturze. Wówczas o sprawie poinformuje prokuratura.

"Potwierdzam fakt, że złożyliśmy takie zawiadomienie" - powiedział PAP w poniedziałek Wojciech Pałka, dyrektor biura poselskiego posła PiS Andrzeja Adamczyka.
Jak poinformował, w piątek "uzyskał informacje, że na lokalnym forum ukazał się wpis, który mógł wyczerpywać znamiona gróźb karalnych". "Po uzgodnieniach z posłem Adamczykiem zdecydowaliśmy, że zgłosimy to policji. Tak się stało w sobotę" - powiedział Pałka.

Jak wyjaśnił, wpis na forum zawierał m.in. wezwania, by "spalić biura wyborcze i poselskie PiS", "prześladować PiS-iorów wszędzie, teraz i zawsze".
"Nasze działanie uważamy za uzasadnione, chociaż nie informowaliśmy o tym opinii publicznej. Po zabójstwie w łódzkim biurze PiS odwiedził nas przedstawiciel policji i poinstruował, by zwracać uwagę na wszystkie sytuacje, które w naszej ocenie mogłyby wpłynąć na bezpieczeństwo obecnych w biurze osób i pracowników" - powiedział PAP Pałka.

"Uznaliśmy, że może to być tego typu sytuacja. W budynku, w którym mieści się nasze biuro, znajduje się jeszcze m.in. szkoła językowa i gabinet lekarski. Nie mogliśmy pozwolić na zagrożenie" - wyjaśnił dyrektor. Jak dodał, budynek jest objęty monitoringiem, ponadto w pobliżu mają się pojawiać wzmożone patrole.