Palikot: kandydata PO na prezydenta powinny wyłonić prawybory

Wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PO Janusz Palikot, chwaląc czwartkową decyzję premiera Donalda Tuska o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich, zaapelował jednocześnie, aby wybór kandydata Platformy na najwyższy urząd w państwie dokonał się w ramach partyjnych prawyborów.

Na konferencji prasowej w Starogardzie Gdańskim Palikot zadeklarował jednocześnie, że sam byłby gotowy wystartować w takich prawyborach.

Palikot uważa, że w tej formie wyłonienia kandydata na prezydenta mogliby wziąć udział też np. szef MSZ Radosław Sikorski oraz marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Wiceszef klubu PO nie blokowałby udziału w takich prawyborach politykom spoza Platformy, takim np. Włodzimierzowi Cimoszewiczowi lub Andrzejowi Olechowskiemu. Jedynym warunkiem, zdaniem Palikota, uczestnictwa w prawyborach powinno być zebranie np. tysiąca podpisów członków PO.

Piechociński: premier kandydując, byłby łatwym celem ataków

"Decyzja premiera pokazuje bardzo wyraźnie, że ma pełną świadomość jak łatwym byłby obiektem ataku w kampanii wyborczej i jak groźny dla PO byłby brak pełnego sukcesu" - powiedział w czwartek w Sejmie dziennikarzom Piechociński.

Zaznaczył, że rząd w 2010 roku będzie musiał podejmować wiele ważnych decyzji, by utrzymać tak optymistyczne wyniki rozwoju gospodarczego, jakie mieliśmy w 2009 roku.

"A kampania polityczna przeciwko rządowi w niełatwej sytuacji gospodarczej i społecznej, kiedy trzeba podejmować decyzje nie tylko wszelkiego dobra, ale i mniejszego zła, mobilizuje przeciwników takiej kandydatury reprezentującej rząd i jednocześnie przekłada się na narrację tej kampanii" - uważa Piechociński.

Jego zdaniem, premier po dokładnej analizie stwierdził, że lepiej jest walczyć o wybory parlamentarne w 2011 roku, bo - jak mówił - i tak wiadomo, że kampania wyborcza w wyborach prezydenckich przekształci się w klasyczny pojedynek między PO i PiS, jaki obserwowaliśmy w 2005 i 2007 roku.

W ocenie Piechocińskiego, naturalnym kandydatem w tegorocznych wyborach, który nie jest związany z rządem będzie marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. "Zgolił wąsy i to coś oznacza nie tylko w polityce" - żartował.



Neumann: należy uszanować decyzję Tuska

Sławomir Neumann (PO) - odnosząc się do decyzji premiera Donalda Tuska, który ogłosił w czwartek, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich - powiedział, że oczekiwał innej decyzji. Podkreślił jednak, że - skoro premier tak postanowił - decyzję tę należy uszanować.

"Oczekiwałem decyzji, że pan premier będzie kandydował, ale (decyzja o niekandydowaniu) nie jest dla mnie zaskoczeniem, gdyż już od kilku tygodni mówił, że się poważnie waha" - powiedział w czwartek dziennikarzom w Sejmie Neumann.

Jego zdaniem, Tusk zarówno sprawując urząd premiera, jak i prezydenta dobrze służyłby Polsce. "Jeśli uznaje, że będąc premierem może więcej zrobić, to należy to uszanować i pomóc mu w tym, by Polska pozostała +zieloną wyspą+ na tle innych krajów i dalej rozwijała się najszybciej w Europie" - zaznaczył.

Dodał, że decyzja Tuska o niekandydowaniu zasmuciła go, ale przyjmuje ją z pokorą, gdyż - jak przyznał - nikogo nie można zmusić do startu w wyborach.

Neumann nie chciał zdradzić, kto mógłby zastąpić Tuska w wyścigu o prezydencki urząd. Powiedział tylko, że w szeregach Platformy jest wiele kompetentnych osób, mających duże szanse na wygraną. Dodał, że decyzja kim będzie ta osoba zostanie ogłoszona najprawdopodobniej w maju.

Stasiak o decyzji Tuska: doraźna i nerwowa.

Szef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak komentując dla PAP czwartkową decyzję Donalda Tuska o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich w 2010 roku ocenił, że charakteryzuje ją "jakaś straszna doraźność i nerwowość".

Jak zaznaczył, podobnie jak jego zdaniem zdecydowana większość Polaków - nie zgadza się z poglądem wyrażonym przez premiera, że pełnienie urzędu prezydenta to tylko zaszczyt i mieszkanie w pałacu.

Przyznał, że informacja o niestartowaniu Tuska jest istotna, jednak - jak podkreślił - szkoda, że "tak nagle i w biegu podawana" i szkoda, że z takim uzasadnieniem. Pytany z kolei o decyzję o ponownym kandydowaniu na urząd prezydenta Lecha Kaczyńskiego odparł, że "pan prezydent sam ogłosi swoją decyzję".

"Zapewniam, że nie będzie to decyzja gwałtowna, w biegu, podejmowana tak doraźnie" - powiedział Stasiak. Jak dodał, ogłoszenie decyzji prezydenta będzie przygotowane i nie będzie "z zaskoczenia".



Napieralski: premier podjął trudną decyzję

Szef SLD Grzegorz Napieralski uważa, że decyzja premiera Donalda Tuska o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich była trudna. Jak podkreślił, w związku z czwartkowymi zapowiedziami premiera Sojusz oczekuje od szefa rządu działań, a nie jedynie "trwania na stanowisku".

Jak ocenił w rozmowie z dziennikarzami Napieralski, premier był przed trudną decyzją, bo jeśli by wystartował w wyborach prezydenckich i przegrał - przegrałby wszystko w polityce, tzn. stracił stanowisko premiera i przywództwo w PO, bo partia drugi raz by nie przeżyła przegranej w wyborach prezydenckich.

Według niego, Tusk podjął decyzję o niekandydowaniu, bo wie, że "nawet jeśli wybory prezydenckie potoczyłyby się pozytywnie dla niego osobiście, to PO rozpadłaby się, bo ambicje liderów Platformy o przywództwo i stanowisko premiera byłyby olbrzymie".

W ocenie Napieralskiego, podejmując taką decyzję u Tuska wygrało "myślenie partyjne, nie na przyszłość, ale jak obronić swoje wpływy w rządzeniu".

Polityk Sojuszu uważa, że niebezpieczna jest zapowiedź szefa rządu "trwanie na stanowisku", bo jak dodał - "oznacza to, że nie będzie ważnych reform, poprawy sytuacji w Polsce". "Będzie tylko trwanie, aby jakoś przeszły wybory samorządowe i wybory prezydenckie" - podkreślił.

"Oczekuje od premiera realnych działań i za to będziemy go oceniali" - mówił Napieralski.

Pytany, kto z PO - jego zdaniem - może wystartować w wyścigu prezydenckim, szef SLD zwrócił uwagę, że "w rankingach prowadzi marszałek Sejmu Bronisław Komorowski", ale - zaznaczył - "rozstrzygnięcie pozostaje w rękach Platformy".

Według Napieralskiego, Komorowski jest "kandydatem bardzo konserwatywnym, więc dla części elektoratu lewicowego, który spoglądał w stronę Tuska może to być rozczarowanie".

Przewodniczący SLD zwrócił też uwagę na zbieżność dat ogłoszenia decyzji premiera i przesłuchania byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Premier idzie z odsieczą Drzewieckiemu - ocenił Napieralski.



Gęsicka: premier postanowił nie wypuszczać władzy z ręki

Przewodnicząca klubu PiS Grażyna Gęsicka uważa, że premier Donald Tusk, podejmując decyzję o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich, postanowił nie wypuszczać władzy z ręki.

W ocenie posłanki PiS, gdyby Tusk chciał wystartować w tegorocznym wyścigu prezydenckim rozpoczęłoby to poważną walkę o stanowisko premiera i szefa PO. Trudno powiedzieć, w jakim kształcie z tej walki Platforma by wyszła - zaznaczyła. Jak oceniła w decyzji premiera wyczuwa się strach przed takim scenariuszem.

Według Gęsickiej Tusk przez dwa lata zorientował się, że prawdziwa władza i decyzje leżą w rękach szefa rządu i "postanowił nie wypuszczać tej władzy".

"Normalnie jest tak, że władza jest sprawowana przez zespół - rząd, parlament, a w wypowiedzi Tuska władza to jest on. Odpowiedzialność jest źle zdefiniowana" - uważa szefowa klubu PiS.

Jak podkreśliła, obecnie PO będzie rozgrywała "wielodniowy spektakl pod tytułem, kto ma być kandydatem". "Będą przedstawione kandydatury kilku osób, wszystkie będą wychwalane, a sprawa komisji hazardowej i inne ważne sprawy zejdą na dalszy plan. Istotą rzeczy będzie gonienie króliczka przez dłuższy czas" - mówiła Gęsicka.